Lepa z Soczi: Pilny uczeń mistrza Wotherspoona

Zimowe
Lepa z Soczi: Pilny uczeń mistrza Wotherspoona
Artur Waś. / fot. PAP

Trzeci dzień zawodów łyżwiarskich w Soczi szykował nam sprinterskie popisy najszybszych ludzi na świecie. Wśród najlepszych specjalistów na 500 metrów znalazł się Artur Waś, urodzony w Warszawie łyżwiarz, który na co dzień tajników sprintu uczy się w niemieckim Inzell od Jeremy'ego Wotherspoona, rekordzisty świata i niegdyś jednego z najlepszych panczenistów na tym dystansie. Polak zajął 9. miejsce.

Waś to nieobliczalny człowiek. W Inzell otwierając akademię łyżwiarską namawiali Polaka, by do niej wstąpił, bowiem od początku wierzyli, że jest w stanie walczyć z najlepszymi na świecie. I rzeczywiście – biało-czerwony ma kapitalne warunki fizyczne (192/90), znakomity start i pierwszy łuk, ale zbyt często popełnia błędy techniczne w dalszej części dystansu. – W tym sezonie nie miałem chyba ani jednego perfekcyjnego biegu – mówił mi przed wylotem do Soczi. – To jest gość, który może walczyć o medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Potrzeba mu jednak solidnej pracy w kolejnych latach – dodaje trener kadry mężczyzn Wiesław Kmiecik.

Dziwne łyżwy

W aktualnym Pucharze Świata zajmuje 29. miejsce. Po niezłym starcie w Calgary, gdzie zajmował 16. i 20. miejsce, przyszły kłopoty w Salt Lake City. Waś zrezygnował więc ze startu w Astanie i poleciał do Inzell popracować z Wotherspoonem. Pojawił się w Berlinie, gdzie zajął najpierw drugie miejsce w Grupie B z dobrym czasem 35,55, ale już następnego dnia był dopiero siódmy z drugiej grupie z czasem 35,87.

Zrezygnował ze startu w mistrzostwach świata w sprincie i mistrzostwach Polski w tej samej specjalności. – Cały czas miałem kłopoty ze sprzętem, nie mogłem włożyć całej mocy, bowiem łyżwy zachowywały się dziwnie. Miałem za twarde płozy do zbyt miękkich butów. Zmieniłem więc je i teraz jest już wszystko w porządku. W Soczi powinienem walczyć o dobre lokaty – zapowiadał jeszcze w Warszawie.

Świetne otwarcie

Wreszcie przyszedł test na igrzyskach. Waś był już na imprezie czterolecia w Turynie. Wtedy miał 19 lat i dopiero zaczynał przygodę z panczenami, a jednak po tamtym starcie zawiesił karierę. Wrócił na dobre w 2010 roku i zaczął czynić postępy. Pod okiem Wotherspoona, rekordzisty świata i srebrnego medalisty na 500 metrów w Nagano w 1998 roku, czterokrotnego mistrza świata w wieloboju sprinterskim i czterokrotnego mistrza świata na dystansach, zaczął być groźny dla wszystkich. Ciągle jednak nieregularny. W zeszłym roku na mistrzostwach świata – właśnie w Soczi – ukończył na 11. miejscu z czasem 35,28 w obu biegach.

Na igrzyskach zaczął od chyba najlepszego biegu w tym roku! Uzyskał rewelacyjne 35,01 i po pierwszej serii zajmował ósme miejsce, tracąc tylko 0,22 sekundy do trzeciego Keiichiro Nagashimy z Japonii. Prowadziła oczywiście dwójka z Holandii: Jan Smeekens, przed Michelem Mulderem.

Wszystko zależy od finansów

Drugi bieg okazał się nieco słabszy, ale wciąż wynik 35,?? dawał mu czołówkę – ostatecznie Waś zajął 9. miejsce. – Wiem, że wielu mi gratuluje, ale ja nie jestem do końca z siebie zadowolony. Ten drugi bieg był już nie do końca udany. Otworzyłem jeszcze lepiej, ale już na pierwszym łuku miałem kłopoty, a i na prostej krzyżówkowej było nienajlepiej. Mam więc rezerwy. Wiem, że stać mnie na walkę o medale – podkreślił najszybszy sprinter nad Wisłą.

Jakie teraz plany? – Wszystko zależy od finansów. Chciałbym dalej trenować z Jeremym, bo wiem, że mi dużo daje i robię postępy. Rozumiemy się doskonale i mam nadzieję, że uda się znaleźć pieniądze, bym pozostał w Inzell – zakończył.

Nogi z betonu

W Adler Arenie startował też drugi z naszych sprinterów – Artur Nogal w pierwszym biegu pojechał nieco wolniej i uzyskał 35,82, co dało mu 38. miejsce w stawce 40 zawodników. W drugim Nogal poprawił się i z czasem 35,66 przesunął się w ostatecznej klasyfikacji na 36. miejsce.

– Pierwszy bieg mnie zmiażdżył! Po raz pierwszy startowałem przy takiej publiczności, w pełnej hali – opowiadał mistrz świata juniorów, 23-latek z Warszawy, który w Pucharze Świata startuje w Grupie B, a więc nie jest przyzwyczajony do takiej presji ze strony fanów panczenów. – Kiedy usłyszałem swoje nazwisko, zobaczyłem twarz na ekranie, wiedziałem, że już po mnie, że jestem ugotowany. Ręce zaczęły mi drżeć, nogi były jak z betonu – mówił przejęty debiutant na igrzyskach. – Pierwszy bieg był więc słaby, ale powiedziałem sobie, że teraz już nie czuję presji i w drugim pojechałem znacznie lepiej – tłumaczył Nogal.

Rodzynek nie awansował

Wcześniej na takim samym dystansie, ale na krótkim torze pokazała się Patrycja Maliszewska, jedyna zawodniczka short tracku, która zdobyła przepustkę na igrzyska w Soczi. Polka miała w swoim biegu dobre rywalki, w tym jedną z faworytek do medalu – Włoszkę Ariannę Fontanę. Maliszewska znakomicie wystartowała, dysponuje w końcu jednym z najlepszych otwarć na świecie, ale już po drugim okrążeniu zaczęły się kłopoty.

– Zaczęłam tradycyjnie bardzo mocno, ale już na pierwszym łuku poczułam, że coś jest nie tak. Muszę sprawdzić płozy, bo nie czułam ich zupełnie. Gną się niczym z makaronu i nie pozwalają na ostrą jazdę, stąd później dałam się wyprzedzić rywalkom – tłumaczyła się Maliszewska.

– Od czasu mistrzostw Europy i kolizji z Jorien Ter Mors dzieje się coś niedobrego z płozami. Próbowaliśmy wszystkiego, zmieniliśmy wszystkie śrubki, gięliśmy je i wydawało się, że jest w porządku, ale jednak siła z jaką rozpoczynam 500 metrów, powoduje, że cały czas mam kłopoty. Na 1000 metrów będę musiała ruszyć ciut spokojniej i później próbować swoich sił na dystansie – mówiła nieco zawiedziona Polka.

Nadchodzi czas próby

We wtorek nasi łyżwiarze odpoczywają, bowiem w naszej ekipie nie ma sprinterek na długim torze. W środę i czwartek za to łyżwiarze powalczą na 1000 metrów. Czwartek to także dzień próby Justyny Kowalczyk na 10 kilometrów techniką klasyczną. Piątek to pierwszy ogólny dzień przerwy w zmaganiach w Adler Arenie, a weekend zapowiada się jako prawdziwa dawka niesamowitej energii dla fanów panczenów i skoków.

W sobotę od 14.30 czasu polskiego o medal powalczą łyżwiarze Zbigniew Bródka i Konrad Niedźwiedzki, a od 18.30 do boju na dużej skoczni przystąpi nasz nowy mistrz olimpijski Kamil Stoch. Wreszcie w niedzielę biało-czerwone łyżwiarki od 15.00 czasu polskiego będą ścigały się na 1500 metrów.

Marcin Lepa z Soczi, pzls.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze