Bożydar Iwanow: "Trójkąt Bermudzki" z Zabrza

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: "Trójkąt Bermudzki" z Zabrza
David Abwo z Zagłębia Lubin oraz Maciej Małkowski z Górnika Zabrze/ fot. PAP

Pani prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik może miała i szczere chęci oraz swoje marzenia. Na prezentacji zespołu z „Roosvelt Park” zapowiedziała, że Górnik idzie na mistrza. Apel fajny, lecz trochę pod publiczkę. Doceniam sukces i wysiłek tej drużyny jesienią, lecz analizując nawet końcówkę poprzedniego roku wiadomo było, że cudem będzie utrzymanie miejsca na podium.

Jeszcze jesienią w „Przeglądzie Sportowym” zwracałem uwagę na to, że Ryszard Wieczorek ma nie lada trudne zadanie, bo Adam Nawałka zostawił mu może i samograja, ale wyciśniętego jak cytryna. W końcówce przedłużonej jesieni, już po zmianie szkoleniowca, zespół jechał "na oparach" i kilka spotkań przegrał. Pamiętając ubiegłoroczną wiosnę - nawet pod wodzą aktualnego selekcjonera - (10 porażek!!!)  - i to mimo straty jedynie Arkadiusza Milika, można było spodziewać się powtórki.

Z tamtego organizmu wypadł jeden element i system się rozpadł. W Lubinie na inaugurację 2014 roku drużyna wystąpiła już bez sprzedanego do Chin Krzysztofa Mączyńskiego. Kiedy wypadł z niej także Mateusz Zachara oraz Paweł Olkowski, z silnika zespołu odłączone zostały dwa kolejne cylindry. Tak nie sposób - mając taką kadrę jak Górnik - normalnie funkcjonować. Olkowski zresztą - takie miałem wrażenie podczas zgrupowania reprezentacji z Zjednoczonych Emiratach Arabskich - myślami jest już w Kolonii. Chciałbym się mylić, ale oby nie było tak samo także wtedy jak wróci do zdrowia i składu Górnika.

Podobna kwestia dotyczy Prejuce'a Nakoulmy. Ta wiosna w jego przypadku to będzie zagadka. A wiemy jak wiele w Górniku zależy od tego, jak wygląda dyspozycja „Prezesa”. Dodając do tego zabrzański „trójkąt bermudzki”, w postaci Antoniego Łukasiewicza-Błażeja Augustyna-Norberta Witkowskiego, którzy „współpracowali” z Zagłębiem przy wszystkich straconych przez Górnika  golach, obraz wicelidera po rundzie jesiennej nie wygląda już tak kolorowo. Oczywiście coś takiego pewnie za szybko już się nie przytrafi, ale zarówno dla bramkarza Górnika jak i zabrzańskich obrońców nie była to w tym sezonie pierwsza wpadka.

Wygląda więc na to, że w Zabrzu trzeba bardziej patrzeć na to, co w tabeli dzieje się „za”, a nie „przed”. Tę opinię można jednak bardzo łatwo zmienić. Za tydzień do Zabrza przyjeżdża Legia Warszawa.

POZYTYWNIE:
Guilherme (Legia Warszawa)
- broń Boże nie wpadam w jakiś wielki zachwyt, ale skoro młody chłopak z Brazylii debiutuje w pierwszym składzie najlepszego polskiego klubu, gra bez kompleksów, oddaje kilka groźnych strzałów i dzięki jego zaangażowaniu wylatuje z boiska ważny zawodnik rywala i siły się wyrównują, to jest to godne zauważenia.

NEGATYWNIE:
Eduards Viśniakovs (Widzew  Łódź)
- ciężko się nad nim znęcać, skoro pewnie z 80 procent jesiennych punktów to jego zasługa. Ale w Bielsku-Białej nie zaistniał, a przecież najgroźniejszych rywali przed sobą nie miał. Niewidoczny. A przecież w każdym z dotychczasowych meczów nawet jak gola nie strzelał, to miał sporo sytuacji. Nękał. A nie od dziś wiadomo, że jak „Wiśnia” nie strzela, i punktów nie ma.
Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze