Triumf Amerykanina Ligety'ego w gigancie

Zimowe
Triumf Amerykanina Ligety'ego w gigancie
Ted Ligety/ fot. PAP/EPA

Amerykański narciarz Ted Ligety triumfował w slalomie gigancie w zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi. Dwa pozostałe miejsca na podium zajęli Francuzi Steve Missillier i Alexis Pinturault. Polacy nie startowali.

29-letni Ligety, dwukrotny mistrz świata w tej konkurencji, zdeklasował rywali w pierwszym przejeździe, po którym miał blisko sekundę przewagi nad drugim Czechem Ondrejem Bankiem. W finale uzyskał 14. czas, ale to wystarczyło, by sięgnąć po drugie olimpijskie złoto. W Turynie w 2006 roku był najlepszy w kombinacji alpejskiej.

Przy dobrej pogodzie, Amerykanin mógł zaprezentować swoją świetną technikę, która na stromej, trudnej trasie szczególnie była w cenie.

- Jego technika jest unikalna, nikt jak on nie potrafi płynnie przejść z jednego skrętu w drugi. Rozpędza się z każdym metrem, dlatego może sobie pozwolić na omijanie bramek w większej odległości - ocenił Ligety'ego słynniejszy kolega z reprezentacji Bode Miller, który w środę był 20.

Ligety od dwóch lat dominuje w PŚ w tej konkurencji - wygrał dziewięć z 14 zawodów. "To jeden z najlepszych gigancistów w historii. Praktycznie nie popełnia błędów" - ocenił Miller.

Francuscy medaliści zaatakowali z dalszych pozycji.

29-letni Missillier na półmetku był 10., ale uzyskał najlepszy wynik drugiego przejazdu i po raz pierwszy w ważnych imprezach stanął na podium. Wcześniej narciarz z Annecy tylko raz - w 2010 roku w slalomie w Val d"Isere - znalazł się czołowej trójce zawodów PŚ.

Z kolei Pinturault, najlepszy slalomista obecnego sezonu Pucharu Świata, na trzecią pozycję wskoczył z szóstej, a jego rezultat był drugim w finale.

Bank, podobnie jak w superkombinacji, w drugiej części konkurencji nie wytrzymał presji i z 15. wynikiem spadł na piąte miejsce. Przegrał jeszcze z Austriakiem Marcelem Hirscherem, liderem klasyfikacji generalnej PŚ.

Mistrz sprzed czterech lat z Vancouver, Szwajcar Carlo Janka, był 13.

Lepiej spisał się Felix Neureuther, który w piątek spowodował wypadek samochodowy na autostradzie w Niemczech, doznał urazu kręgosłupa i do Rosji dotarł nie tylko z opóźnieniem, ale i w ortopedycznym kołnierzu. Praktycznie nie trenował na trasie w Rosa Chutor. We wtorek mówił, że potrzebuje cudu, by w ogóle być w stanie wystartować, a w środę zajął ósmą pozycję.

- Próbowałem atakować, przyspieszać, ale moje dolegliwości z ostatnich dni nie pozwoliły na więcej - skomentował swój występ Neureuther, który najlepiej czuje się w slalomie, a te zmagania dopiero przed nim.

W zupełnie innym nastroju powinien być jego rodak Stefan Luitz. W pierwszym przejeździe szusował do mety na drugi wynik, ale wpadł na ostatnią bramkę, odpięła mu się narta i został przez sędziów zdyskwalifikowany. W identyczny sposób pożegnał się z marzeniami o wysokiej pozycji przed rokiem w mistrzostwach świata w Schladming.

Dzięki sukcesowi Ligety'ego amerykańscy sportowcy dotychczas każdego dnia igrzysk w Soczi zdobyli co najmniej jeden medal.

Do slalomu giganta zgłosiło się 109 narciarzy, wielu z egzotycznych jak na tę dyscyplinę sportu krajów, jak Pakistan, Peru, Liban, Tajlandia, Brazylia czy Wenezuela. Sklasyfikowano 72.
kir, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze