KSW wyrusza na podbój Londynu

Sporty walki
KSW wyrusza na podbój Londynu
KSW wyrusza na podbój Europy. Na miejsce pierwszej gali poza granicami Polski federacja wybrała Londyn.

Trzy dni intensywnych spotkań. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się do pierwszej gali KSW poza granicami Polski. Wierzymy w naszą markę. Oceniliśmy ją i jest duże zainteresowanie angielskich kibiców MMA a także osób, które znają KSW jako wydarzenie, show – skomentował tuż po powrocie z Londynu Maciej Kawulski, współwłaściciel federacji KSW.

Paweł Słodownik: Niedawno podróż po klatkę do USA, teraz podróż do Wielkiej Brytanii. Dużo ostatnio wyjazdów...

Maciej Kawulski: Pojechaliśmy do Anglii ocenić sytuację. Zobaczyć na własne oczy, jak duży relatywnie jest rynek, który chcemy podbić, jak dużego zainteresowania możemy się spodziewać.

No to jak wypadła ocena brytyjskiego rynku? Z kim się spotkaliście w Londynie?

Jesteśmy bardzo zadowoleni. Jechaliśmy potwierdzić nasze przypuszczenia i one się potwierdziły. Jeżeli chodzi o rozpoznawalność marki o to, czy ludzie czekają na takie wydarzenie, to jesteśmy spokojni. Nie martwiłbym się o sukces. Jeśli chodzi o to, z kim mieliśmy spotkania, to byli to menagerowie z którymi współpracujemy na rynku angielskim, kilku partnerów i potencjalnych sponsorów.

Chcielibyśmy zrobić pierwszą galę poza granicami Polski z najbardziej hitowym fightcardem.

Coś was zaskoczyło?

Tak, i to bardzo. Chodzi o regulacje prawno- administracyjne, które zgoła różnią się od tych w naszym kraju. A nasza firma nauczona jest produkować gale w Polsce. Wypracowanego przez nas schematu niestety nie można przenieść, jako gotowego produktu. Poza tym Anglia jest krajem o wiele droższym od Polski, a to wiąże się z tym, że wyprodukowanie takiego molocha, jakim jest KSW, przy pełnej krasie produkcyjnej, na pewno będzie kosztować też sporo więcej niż w naszym kraju. A to jest bardzo istotne. Wiadomo, że chcielibyśmy zrobić pierwszą galę poza granicami Polski z najbardziej hitową kartą walk. W związku z czym, zbierając wszystko do kupy, tworzy się bardzo drogie i kosztowne wydarzenie, które trzeba udźwignąć - a to jest duże wyzwanie.

A czy przy takim wydarzeniu można liczyć na czyjąś pomoc?

Zaskakujące jest, jak przy takim wydarzeniu miasto pomaga prywatnym inwestorom m. in. w logistyce. Moje spostrzeżenia są takie, że w Anglii urzędnicy są po to by ci pomóc, byś mógł rozwinąć swój biznes. Natomiast w Polsce po to, by ci zakazać, ukarać bądź przeszkodzić. I to jest podstawowa różnica między instytucjami polskimi i angielskimi. Mam tu na myśli instytucje, z jakimi spotyka się producent eventów, bo ten obszar badaliśmy. Jak wyszliśmy po koncercie Beyonce z O2 Arena, na którym było około dwudziestu tysięcy ludzi, to hala rozładowała się dosłownie w kilka minut. Niesamowita logistyka, pociągi, podstawione autobusy, kierowanie ruchem. Miasto dobrze wiedziało, ze jest ten koncert, byli na to przygotowani. W sposób precyzyjny zostało wykonane to, co jest najważniejsze dla ludzi, czyli w bezpieczny sposób dotrzeć na wydarzenie i z niego powrócić. Kolejną nowością, z którą się zderzyliśmy, to była sprawa pozwoleń. Tam operatorzy obiektów robią to za ciebie. U nas należy to do organizatora. Jest to wygodne dla obu stron, bo jest ciągłość komunikacji między urzędem a obiektem. A przez to zajmuje to wszystkim mniej czasu. W Anglii wychodzi się z założenia, że po to jest stworzona hala, by były na niej wydarzenia a urzędy mają to ułatwić. Pojechaliśmy tam z nastawieniem, że jest to kraj związków zawodowych, które wszystko skomplikują, a wyjechaliśmy z pozytywną nadzieją i przeświadczeniem, że dostaniesz odpowiednią pomoc.

Jak zamierzacie się przebić w Londynie, który jest zasypany mnogością wydarzeń kulturalno- sportowych?

To prawda, Londyn to trudny rynek, być może najtrudniejszy w Europie. Porównałbym go do Warszawy a reszty Polski. Widz jest trochę rozpuszczony. W mieście, w którym co weekend gra jakaś gwiazda, ludzie nie czują presji kiedy dzieje się coś wyjątkowego by na to pójść. Bo za chwilę będzie coś innego, tak samo interesującego. Przykładem niech będzie choćby Beyonce, która dała w Londynie trzy koncerty. Grała codziennie, a nie tak jak w Polsce jeden koncert w zeszłym roku. U nas to było święto - w Londynie jedno z wielu wydarzeń tego dnia.

Wszystko dobrze brzmi, ale oczekuję jakiś szczegółów… Kiedy gala w Londynie?

Na dziś jest to jeszcze niewiadoma. Mamy kilka terminów. Nie będzie wyglądało to tak, że siądziemy przed komputerem i zrobimy matematyczną kalkulację. Na to składa się wiele wypadkowych. Analizujemy zarówno mecze piłkarskie, muzyczne, ale także bierzemy pod uwagę polską część widowni.

Czyli termin końcówka roku odpada?

Tak. Liczymy, że Polacy będą stanowić pięćdziesiąt procent widzów w hali. Więc termin końca roku to czas, w którym Polonia powraca do kraju na święta i Nowy Rok. W Londynie wtedy jest mnóstwo imprez. To skłania nas do tego, by gala odbyła się na początku 2015 roku.

Wierzymy w naszą markę. Oceniliśmy ją i jest duże zainteresowanie angielskich kibiców MMA a także osób, które znają KSW jako wydarzenie, show.

Z tego wynika, że drugą połowę widowni stanowić będą inne nacje.

Wierzymy w naszą markę. Oceniliśmy ją i jest duże zainteresowanie angielskich kibiców MMA a także osób, które znają KSW jako wydarzenie, show. Z drugiej strony mamy kilku angielskich zawodników. Od wielu lat walczyli na naszych galach, walczą i będą walczyć.

Czy to oznacza, że wśród zawodników zobaczymy również Jamesa Thompsona?

Na tę chwilę nie bierzemy go pod uwagę. Są inni. Nie da się ukryć, że karta walk będzie złożona z polskich i angielskich fighterów. Jest Oli Thompson, Curt Warburton,  Andre Winner. Poza tym mamy kilku nowych zawodników, którzy zaraz pojawią się na naszych galach. Osobiście marzy mi się również by w Londynie zawalczył Mamed Khalidov. Pamiętajmy także, że mówimy o wydarzeniu, które będzie w następnym roku. Do tego czasu każdy zawodnik stoczy choćby ze dwie walki w Polsce – a mogą być to przegrane pojedynki. To może rzutować na fakt, czy danego zawodnika zobaczymy w Londynie.

Londyn ma kilka wielkich hal widowiskowo-sportowych. Które z nich wchodzą w grę?

Interesują nas dwa obiekty, O2 Arena i Wembley Arena. Więcej przemawia za tą drugą. Byliśmy na obu halach. Jesteśmy po pierwszych poważnych rozmowach z przedstawicielami Wembley Areny. Co ważne, to jest duże zainteresowanie z ich strony. Nie jest wcale takie proste zrobić event na Wembley Arenie. Nie każdy może tam wejść z ulicy i rezerwować termin. To też o czymś świadczy.

Będziemy korzystać z naszego formatu, ale robionego rękoma innych ludzi.

Jakbyś miał tak porównać wynajęcie Wembley Areny do wynajęcia największych obiektów w Polsce to jaki to jest koszt ?

Zdecydowanie większy. Gdyby do sytuacji podchodzić cennikowo, wynajęcia na dzień hali, to w porównaniu do kilkunastotysięcznej hali w Polsce jest to koszt czterokrotnie większy. Ale trzeba pamiętać, że średnia z biletów jest sporo wyższa. Mniej więcej jest taka różnica, jak na przeliczniku pomiędzy złotym a euro. Do tego trzeba dodać, że po raz pierwszy będziemy robić galę nie na naszym podwórku, co oznacza, że nie będziemy mogli zabrać całego sprzętu i ludzi. Będziemy musieli zrobić produkcję, podnajmując ludzi na miejscu. Żeby to zobrazować, to będziemy korzystać z naszego formatu, ale robionego rękoma innych ludzi.

Do tej pory wasze wszystkie gale produkowała telewizja Polsat. Jak to będzie wyglądało w Anglii?

Sprawa jest rozwojowa. Jest jeszcze za wcześnie by o tym rozmawiać. Tu warto zwrócić uwagę na fakt, że inicjatywa - by wyprodukować galę KSW właśnie w Londynie - jest pomysłem wspólnym KSW i Mariana Kmity, osoby odpowiadającej za sport w Polsacie. Chcemy zdobywać nowe rynki razem.

A jeśli chodzi o polskiego widza, który będzie chciał obejrzeć tę galę to odczuje to po kieszeni?

Nie sądzę. Nasz widz nie powinien ponosić dodatkowego obciążenia, z powodu naszej chęci zorganizowania gali poza granicami Polski. Dla człowieka, który siedzi przed telewizorem to jest żadna różnica. Widz płaci za to, że u siebie w telewizorze widzi dobrą produkcję, dobrze przygotowaną.

Czy na galę w Londynie zabierzecie nowy nabytek federacji - klatkę?

I tu cię zaskoczę. Po cyklu gal w klatkach, które zaczną się od majowej gali w Trójmieście, planujemy do Londynu powrócić z białym ringiem. Ludzie, którzy tam czekają na KSW, identyfikują nasze gale z dziesięcioletnią przygodą - głównie w telewizorze - właśnie z ringiem. I to będzie z naszej strony ukłon w ich stronę.

Paweł Słodownik, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze