Oliwa sprawiedliwa. Legia ratuje punkt

Piłka nożna
Oliwa sprawiedliwa. Legia ratuje punkt
Marco Paixao zdobył 14 bramkę w sezonie ligowym/fot. PAP

Śląsk Wrocław zremisował 1:1 na własnym obiekcie z mistrzem Polski - Legią Warszawa. Obie bramki padły w drugiej odsłonie meczu. Wrocławianie wyszli na prowadzenie w 67. minucie po kontrowersyjnym rzucie karnym. Jedenastkę na gola zamienił Marco Paixao, a wynik w 82. minucie ustalił błyskotliwy Miroslav Radović.

Ostatnie niedziele spotkanie T-mobile Ekstraklasy było zdecydowanie ciekawsze niż mecze w Szczecinie i Gliwicach. Oficjalny debiut w drużynie Śląska zaliczył Flavio Paixao. Z kolei w barwach Legii swój pierwszy mecz rozegrał Ondrej Duda. Portugalczyk i Słowak od początku spotkania byli bardzo aktywni i stwarzał zagrożenie pod bramkami słowackich golkiperów.

W 7. minucie wrocławianie wykreowali pierwszą groźną okazje pod bramką zespołu gości. Flavio Paixao znakomicie dograł piłkę do Dalibora Stevanovicia, który wypatrzył ustawionego w polu karnym Marco Paixao. Najlepszy strzelec wrocławskiej drużyny oddał strzał głową, ale piłka minęła poprzeczkę bramki strzeżonej przez słowackiego bramkarza Legii.

Fatalne wykończenie Dudy. Stary, dobry Kelemen

W 10. minucie Ondrej Duda mógł zdobyć swoją pierwszą bramkę na ekstraklasowych boiskach. Słowak dostał podanie na siódmy metr, ale jego uderzenie nie dość, że było zbyt lekkie to na dodatek piłka zmierzała w sam środek bramki. Marian Kelemen nie miał żadnych problemów z obroną tego anemicznego strzału.

W pierwszym kwadransie gry zespół Henninga Berga poczynał sobie bardzo pewnie na połowie rywala. Legia z łatwością przedzierała się pod pole karne wrocławian przez co defensywa gospodarzy miała „ręce pełne roboty”. W 18. minucie Miroslav Radović wyłożył piłkę jak na tacy Ondrejowi Dudzie, ale słowacki pomocnik fatalnie przestrzelił w stuprocentowej sytuacji.

Pięć minut później stratę we własnym polu karny zanotował Dalibor Stevanović. Do piłki dopadł Miroslav Radović i strzałem z bliskiej odległości próbował zaskoczyć Mariana Kelemena. Słowacki golkiper wykazał się fenomenalnym refleksem i sparował piłkę pod strzale Serba na rzut rożny. W odpowiedzi zespół Tadeusza Pawłowskiego wyprowadził kontratak, po którym mogli wyjść na prowadzenie. Sylwester Patejuk dostrzegł niepilnowanego Marco Paxiao, który kapitalnym podanie uruchomił swojego brata bliźniaka – Flavio. Debiutant uderzył jednak obok bramki.

Kapitan dał prowadzenie. Radović ustalił wynik

W 67. minucie sędzia Paweł Gil podyktował rzut karny za zagranie ręką Dossy Juniora. Do „jedenastki” podszedł niezawodny Marco Paixao i pewnym uderzeniem pokonał Dusana Kuciaka. Trzy minuty później do wyrównania mógł doprowadzić rezerwowym Michał Kucharczyk, ale strzał z ostrego kąta pomocnika Legii minął bramkę gospodarzy.

W 78. minucie Michał Kucharczyk stanął przed drugą szansą wpisania się na listę strzelców, ale tym razem Marian Kelemen wykazał się fenomenalną interwencją. Niespełna 35-letni bramkarz udowodnił, że jest w wielkiej formie i nie odda miejsca w bramce Śląska mimo wygasającego kontraktu po zakończeniu sezonu.

W 82. minucie wynik na 1:1 ustalił najlepszy zawodnik warszawskiej drużyny – Miroslav Radović. Serbski pomocnik uderzenie z powietrza pokonał bezradnego w tej sytuacji Mariana Kelemena. Obrońcy Śląska zostawili zbyt dużo miejsca 30-letniemu graczowi mistrza Polski. Było to dziewiąte trafienie popularnego „Rado” w tym sezonie ligowym.

Po meczu powiedzieli:

Henning Berg (trener Legii): - Dwa tygodnie temu mieliśmy szkolenie w PZPN i rozmawialiśmy też na temat rzutów karnych. To, co się stało dzisiaj, odbiegało od książkowych definicji karnego. Sędzia powinien być na sto procent pewny, kiedy dyktuje "jedenastkę", bo może skrzywdzić którąś z drużyn. To była zła decyzja arbitra i możemy powiedzieć, że zabrakło nam w tym elemencie szczęścia. Zagraliśmy bardzo dobrze ofensywnie i mogę być zadowolony, bo mieliśmy dużo sytuacji bramkowych. Do przerwy mogliśmy zdobyć z trzy, cztery gole. Sytuacje były, ale można się zastanawiać jeszcze nad jakością tych akcji, skoro gole nie padły. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, a więc nie możemy być zadowoleni z końcowego wyniku.

Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): - Oglądaliśmy dobry mecz. Wysokie tempo, dużo sytuacji bramkowych. Tak się mecz ułożył, że Legia pierwsza stworzyła sytuację bramkową, ale my też mieliśmy do przerwy dwie świetne okazje. W drugiej połowie przez pół godziny tak zdominowaliśmy Legię, jak żaden inny zespół w Polsce by tego nie zrobił. Prowadziliśmy i może w końcówce zabrakło trochę siły. Szkoda, że kontuzji nabawili się Stevanovic i Tom, bo to trochę wpłynąć mogło na naszą grę. Bramkę straciliśmy w prostej sytuacji. Zawodnik nie ma prawa przyjąć piłkę i się z nią obrócić w polu karnym. Podobna była sytuacja w meczu z Ruchem Chorzów i też kosztowała nas stratę bramki. Brawa dla moich chłopców, bo wystąpiła dzisiaj drużyna i zagraliśmy najlepszy mecz na wiosnę. Musimy na fali optymizmu zagrać w Lubinie za tydzień podobnie, a może nawet jeszcze lepiej.

Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Marco Paixao (66-karny), 1:1 Miroslav Radovic (84).

Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Tom Hateley. Legia Warszawa: Raphael Augusto, Dossa Junior, Ivica Vrdoljak.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 14 833.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Krzysztof Ostrowski, Rafał Grodzicki, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba - Sylwester Patejuk (73. Lukas Droppa), Tom Hateley, Dalibor Stevanovic (83. Paweł Zieliński), Flavio Paixao, Robert Pich - Marco Paixao.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Raphael Augusto (66. Henrik Ojamaa), Tomasz Jodłowiec, Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic, Michał Żyro (66. Michał Kucharczyk) - Ondrej Duda (57. Władimir Dwaliszwili).
Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze