Powody, dla których nie można przegapić KSW 26

Sporty walki
Powody, dla których nie można przegapić KSW 26
Michał Materla w walce z Jayem Silvą podczas gali KSW 24 w łódzkiej Atlas Arenie - 2013. / fot. PAP

Dziś wieczorem 26. już galą federacja KSW świętować będzie swoje dziesiąte urodziny. Jest kilka powodów, dla których fani MMA nie mogą przegapić tego wydarzenia. Punktem kulminacyjnym każdych urodzin jest tort - a ten zapowiada się wyjątkowo okazale. Poznamy koniec pierwszej trylogii w historii KSW. Poznamy zwycięzcę w starciu Materla vs. Silva! Transmisja gali KSW26 tylko w systemie PPV.

W sobotni późny wieczór zakończy się pierwsza trylogia w 10 - letniej historii KSW. Historia, którą pisze dwóch wspaniałych wojowników.

1. Walka wieczoru Michał Materla vs. Jay Silva

Pierwsze ich starcie z gali KSW 19 zostało okrzyknięte jedną z najlepszych, jak nie najlepszą walką MMA na polskiej ziemi. Wtedy po heroicznym boju i niewytłumaczalnej woli walki oraz determinacji zwyciężył Berserkers ze Szczecina. Po przegranej z Silvą pożegnał się jego polski trener Krzysztof Soszyński, mówiąc, że Amerykaninowi brakuje serca do walki.

Starcie numer dwa na KSW 24, miało być podobno tylko formalnością dla Materli. Przystankiem w drodze po bilet do UFC. Ale sport jest nieprzewidywalny i brutalny. Wtedy, okazał się brutalny dla Materli. Jego marzenia o międzynarodowej karierze zostały zatrzymane po jednym celnym trafieniu Jaya Silvy. "Cipao" padł niczym rażony piorunem i długo nie mógł dojść do siebie i uwierzyć, że w taki sposób można było przegrać w pełni kontrolowaną walkę. Podobno Norbert Sawicki - brat Michała, miał na biurku kontrakt z federacją UFC, który po zwycięstwie Materli nad Silvą, miał zostać sfinalizowany w poniedziałek... Porażka to uniemożliwiła.

Co wiemy po tych dwóch ringowych wojnach i czego możemy spodziewać się przed trzecim, ostatecznym rozwiązaniem?

Jay Silva obnażył braki Materli. Szczecinianin podążał od zwycięstwa do zwycięstwa, niszcząc wszystko, co napotkał na swojej drodze. Do pierwszego starcia z Silvą zwyciężył w czterech walkach z rzędu. Powrócił po porażce i prawie dwuletniej przerwie spowodowanej ciężkimi urazami kolan, które były kilkukrotnie operowane. Powrócił i wyrósł na bohatera, na nową gwiazdę mieszanych sztuk walki. 12 maja 2012 roku był o włos od bolesnej porażki i kolejnej poważnej kontuzji nogi. Pokazał prawdziwe oblicze Berserkera i odrodził się jak Feniks z popiołów. Potem dostał dwóch zawodników po Mamedzie Khalidovie. Najpierw w zaledwie dwadzieścia jeden sekund odprawił Rodneya Wallace'a. Później czekało go kolejne mordercze starcie z doświadczonym Kendallem Grovem. O wygranej przesądziła dopiero dogrywka.

Następnie na KSW 24 przyszedł czas na rewanż z Silvą. Wiadomo, o umiejętnościach parterowych Berserkers Team krążą już legendy. Ścisła współpraca Szczecina z poznańskim klubem Ankos Zapasy Poznań daje efekty. O tym wiedział także Amerykanin. W parterze był bezradny. Materla miał w tej płaszczyźnie totalną dominację. Silva więc, swojej szansy upatrywał w stójce, w której u Materli, mimo progresu, nadal pozostają braki. W tej płaszczyźnie lepiej czuje się Silva, co pokazał już dwukrotnie.

Psychika kluczem do Victorii

Obaj mają papiery, by wygrać starcie numer trzy. Żaden werdykt mnie nie zaskoczy. Materla do tej walki znowu przygotowywał się w American Kickboxing Academy w USA. Jay podkreśla, że jest w optymalnej formie i jeżeli Materla pokona go, to pokona najlepszego Silvę w historii...! Kluczem do zwycięstwa może okazać się PSYCHIKA. A z tą - według mnie - gorzej radzi sobie Michał. Znam go, jest silnym zawodnikiem, ale w tej konfrontacji ciąży na nim ogromny bagaż emocjonalny. Walczy u siebie, nie pomagają wszelkie spekulacje, że mistrzem kategorii średniej powinien być Mamed. Wiele osób uważa, że król jest tylko jeden i pochodzi z Olsztyna. Panowie są przyjaciółmi i jak mantrę powtarzają, że walczyć ze sobą nie będą (przypomina redakcja). Z tyłu głowy u Michała siedzi również presja związana z zainteresowaniem jego osobą przez UFC. Z trzeciej strony, to ostatnio Polak został ciężko znokautowany i musi się podnieść po dotkliwej porażce. Na plus u Materli trzeba zapisać to, że zawsze po trzęsieniu ziemi, przychodzi totalna odbudowa. Michał widocznie jest typem człowieka, który potrzebuje dużego wstrząsu, by wrócić na odpowiedni tor. Jak powiedział bardzo dobry klubowy kolega Materli, Maciej "Irokez" Jewtuszko - porażka uczy Michała bardziej, niż kilka wygranych walk.

Silva, wydaje się być pewny siebie. Nie musi nic udowadniać. Ostatnio, to jego ręka poszła w górę. Nie zależy mu na pasie a tylko na szacunku zdobytym poprzez zwycięstwa. Umiejętnie podkręca atmosferę przed sobotnim starciem, co rusz prowokując Polaka. W tej sytuacji czuje się jak ryba w wodzie. To akurat Amerykanie umieją robić znakomicie. Gdyby przyznawano punkty przed walką, to zdecydowanie prowadziłby Silva. Na szczęście ring zweryfikuje wszystko. Tego poprostu nie wolno przegapić. Jestem pewien, że od pierwszego gongu będzie to kolejna ringowa wojna, która zapiszę się piękną kartą w historii polskiego MMA.

2. Niedokończona historia polsko- czeczeńska

Artur "Kornik" Sowiński vs. Anzor Azhiev, to starcie w dywizji piórkowej to gratka dla smakoszy wytrawnego dania. Lekkiego, wręcz piórkowego z natury, ale dającego dużą porcję energii.

Będzie to druga konfrontacja panów. Pierwsza zakończyła się przed czasem, przez kontuzję nosa Sowińskiego. Wiele osób dopatrywało się faulu Czeczena na Sowińskim, za który mógł zostać zdyskwalifikowany.Tak jednak się nie stało. Sędziowie po długich naradach uznali walkę za nieodbytą. Do mnie nie trafiają żadne nielogiczne i niejasne tłumaczenia. Był zdecydowany ruch głową Anzora i za to powinien ponieść karę. Tak jak piłkarz, który wjeżdża prostą nogą w przeciwnika, ścinając go na ziemię. Wtedy żadne tłumaczenie nie pomaga, że był spóźniony i nie trafił w piłkę. Tak samo powinno być i w tej konfrontacji. Za błędy się płaci a w tej sytuacji tego zabrakło. Byłby rewanż i Anzor mógłby udowodnić, że jest lepszy od Polaka... Ale to jest już za nami. Mam nadzieję, że federacja KSW wyciąga wnioski i nie dopuści do kolejnej takiej sytuacji. Kontrowersyjna sytuacja z pierwszej walki Kornika z Azhievem dodaje tylko pieprzu drugiej walce. I jak poświęca się sporo uwagi walce wieczoru Materli z Silvą, tak moim zdaniem nie wykorzystało się wyczerpująco potencjału promocyjnego, drzemiącego w tym właśnie pojedynku.

Pochodzący z Radzionkowa Sowiński powrócił do kategorii piórkowej, w której nie walczył od pięciu lat. Jak pokazało piątkowe ważenie, podopiecznemu Tomasza Brondera problemy sprawia zrobienie odpowiedniej wagi. Dla Czeczena dywizja do 66 kilogramów to naturalne środowisko. A dla Sowińskiego problemu ze zrobieniem odpowiedniej wagi oznaczają dodatkowe kłopoty.

Więcej argumentów jest po stronie Azhieva. Doskonały parter. Jako młody zawodnik Czeczen odnosił spore sukcesy jako zapaśnik. Jeśli chodzi o stójke to prawdziwy dynamit. Bomba, która może eksplodować w każdej sekundzie walki. Każdy rywal musi być cały czas uważny, bo Anzor nie wybacza błędów. Jeśli tylko znajdzie szansę to atakuje a amunicji i rodzajów broni, której może użyć akurat jemu nie brakuje. Ale "mały Mamed" musi uważać, bo im dalej w las, tym może korzystać z tego zawodnik Silesian Cage Club. Artur już pokazał, że mimo nie stawiania go w roli faworyta, umie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wszyscy pamiętamy nokaut 2011 roku jaki zaliczył na Macieju Jewtuszce.

3. Schyłek kariery Marcina "Różala" Różalskiego

To bez wątpienia jedna z najbarwniejszych, jak nie najbardziej kolorowa i oryginalna postać polskiego MMA. Zawsze idzie wybraną przez siebie drogą, znany z barwnego i ciętego języka.

Mówi o sobie, że jest ostatnim barbarzyńcą, który do ringu wychodzi by zrobić przeciwnikowi krzywdę. Nie kalkuluje, bije się dla przyjemności, ból nie jest mu obcy. Określony plan na walkę? To u Różala sytuacja rozwojowa, by nie napisać brak planu na walkę. Po pierwszych niezbyt okazałych walkach w MMA, zawodnikowi z Płocka idzie coraz lepiej. Zaliczył dwa zwycięstwa z rzędu - szczególnie to ostatnie nad Paulem Słowińskim dało mu sporo satysfakcji. Różal podkreśla, że jest już zmęczony, dają mu się we znaki urazy i coraz trudniej jest mu przygotować się do walki. Różal jest zero-jedynkowy. Nie można przejść obok niego obojętnie. Albo go się lubi albo stoi w totalnej opozycji. On sobie z tego nic nie robi. Jako zawodnik powtarza, że jest już spełniony. Czy odniesie kolejne zwycięstwo? Jego przeciwnikiem będzie niedoszły rywal Karola Bedorfa - Nick Rossborough. Tu nie ma tajemnicy, jeśli Amerykanin przeniesie walkę do parteru Różal, mimo poprawy tej płaszczyzny walki, będzie w dużych tarapatach. Obojętnie jakie będzie rozstrzygnięcie tego pojedynku, z przyjemnością obejrzałbym pożegnanie Różala w starciu z Mariuszem Pudzianowskim. Dominator vs. ostatni barbażyńca...! Kibicujmy Różalowi, bo jeszcze za nim zatęsknimy.

4. Goran Reljic


Polski fan wszechstylowej walki wręcz - jeszcze nie zawsze - potrafi docenić zagranicznych zawodników. Tak też jest z Chorwatem. A Reljic mimo porażki na KSW 22 z Janem Błachowiczem pokazał się z bardzo dobrej strony. To doświadczony, przekrojowy zawodnik, który doskonale czuje się w każdej płaszczyźnie walki. Janek mimo ostatecznego zwycięstwa musiał się napocić, by pokonać "Ducha". Teraz, przeciwnikiem Chorwata będzie Karol Celiński. Trenujący w olsztyńskim klubie Arrachion MMA Olsztyn "Cebula" to perspektywniczny zawodnik wagi półciężkiej. Potrafi walczyć widowiskowo. Reljic będzie dla niego największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze. Cieszę się, że tacy zawodnicy jak Chorwat walczą w Polsce. Goran Reljic powinien wygrać to starcie. Za nim przemawia doświadczenie i wszechstronność. Jeśli walka przeniesie się do parteru to Polak będzie jeszcze w większych opałach. Jeśli zwycięży Reljić powinien dostać drugą szansę walki o pas, tym bardziej, że po zmianie federacji przez Błachowicza pas nie ma swojego właściciela.

5. Biały ring na Torwarze


Biały ring to wizytówka największej europejskiej federacji MMA. Właściciele KSW tworząc rodzime gale, chcieli przenieść najlepsze wzorce z japońskiego PRIDE. Udało im się to znakomicie a integralną częścią tej układanki był właśnie biały ring. Jednak ewolucja dotyka również i KSW. Wszystkie liczące się federacje jako arenę walk mają klatki. I po dziesięciu latach przyszedł czas na zmiany również w federacji KSW. Majowa gala w Trójmieście otworzy nowy rozdział w historii Konfrontacji Sztuk Walki. Rozdział z klatką w roli głównej. Dla wszystkich fanów białego ringu, gala KSW 26 będzie ostatnią okazją do podziwiania wojowników właśnie na takiej arenie walki. Wszystkich zwolenników ringu pocieszam, panowie Lewandowski z Kawulskim nie rezygnują definitywnie z walk pomiędzy linami.
Gala KSW 26 będzie wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Niedawno federacji "stuknęło" dziesięć lat. A jak mowa o urodzinach, to mogą się odbyć tylko w Warszawie i tylko na Torwarze. To właśnie tu wszystko się zaczęło. Dziesięć lat temu dwóch panów miało wizję i pomysł na nowy sport. Z perspektywy dekady nie mylili się. Szykuje się huczne świętowanie w stolicy.

Transmisja gali KSW26 tylko w systemie PPV
Paweł Słodownik, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze