Jakby jutra miało nie być. Od półfinału Ligi Mistrzów do bankructwa

Piłka nożna
Jakby jutra miało nie być. Od półfinału Ligi Mistrzów do bankructwa
Swego czasu zawodników Leeds bali się wszyscy w Europie. Na zdjęciu Anglicy cieszą się z bramki w starciu z wielkim Milanem / fot. independent

To był prawdopodobnie najbardziej spektakularny upadek klubu piłkarskiego w historii. Był to także pokaz, jak nie należy zarządzać klubem. Nieliczenie się z przyszłością, życie na kredyt i przepłacanie. Wszystko to miało miejsce na północy Anglii. Leeds United sięgnęło nieba, lecz dobrobyt szybko się skończył. Pozostały tylko problemy i wspomnienia o wspaniałych sezonach.

Graczom z Elland Road wystarczyło sześć lat, by zmienić poziom przeciwników. Zamiast grać z Realem Madryt, Milanem czy Manchesterem United, musieli mierzyć siły z Southend lub Cheltenham Town. Upadek klubu był być może efektowniejszy niż wzniesienie się na szczyt. Tak się to musiało skończyć, skoro klubem nie zarządzała osoba, która miała w portfelu pełno banknotów.

Trenerski fotel: legenda, łapówkarz, asystent

Leeds największe triumfy święciło w latach 60’ i 70’. Wtedy trenerem był legendarny Don Revie, który przejął klub z poważnymi problemami finansowymi. Wszystko potoczyło się błyskawicznie – w pierwszym sezonie uratował drużynę przed spadkiem z drugiej ligi dopiero w ostatniej kolejce, by w kolejnej kampanii wprowadzić „Pawie” do First Division (najwyższa klasa).

Na trofea także nie narzekano. Były i Puchary Anglii, i Puchary Miast Targowych, i mistrzostwa kraju. Po odejściu legendy zastąpił go Brian Clough, tyle że zanim na dobre rozgościł się w mieście, to już je opuścił. W kolejnych latach niespodziewanie Leeds doszło choćby do finału Ligi Mistrzów. Pieniędzy wciąż brakowało – to chyba było wpisane w DNA klubu. Na ławce trenerskiej często dochodziło do roszad. Pojawiały się tam postaci kojarzone głównie z gry w klubie – Allan Clarke, Eddie Gray czy Billy Bremner.


Po wygraniu Pucharu Ligi w 1968. Z pucharem legenda klubu Billy Bremner

W ostatnim sezonie przed powstaniem Premier League, Leeds wywalczyło mistrzostwo. Później było jednak znacznie gorzej. Po kilku sezonach „wyrzucono” długoletniego menadżera Howarda Wilkinsona. W jego miejsce przyszedł George Graham - twórca potęgi Arsenalu z początku lat 90’. Była to kontrowersyjna decyzja – Szkot ledwo zakończył zawieszenie, które nałożyła na niego Federacja za otrzymywanie nielegalnych wypłat od agenta. Jego asystentem został David O’Leary – ważna postać w kontekście przyszłości.

Ręce na pokład! Wkracza David O’Leary

Mimo tego, że kibice często narzekali na nowego trenera, na jego zbyt defensywny styl, to udało mu się wprowadzić Leeds do Pucharu UEFA. Dokonał także przeglądu kadry - pozbył się między innymi Iana Rusha, Tomasa Brolina czy Tony’ego Yeboaha. Najtrudniejszym przypadkiem był ten ostatni, ale przez incydent, kiedy podczas jednego z meczów rzucił koszulką w Grahama, sam się skreślił. O sile Leeds mieli decydować Jimmy Floyd Hasselbaink czy wybijający się z rezerw 18-letni Harry Kewell.

Problemem był jednak… sam Graham. Cały czas tęsknił za Londynem – nie czuł żadnego przywiązania z klubem z Elland Road. W końcu przeniósł się do Tottenhamu - wszystko po to, by odgryźć się Arsenalowi, który miał go źle potraktować. Zarząd Leeds zadziałał błyskawicznie. Podjęto próbę zakontraktowania Martina O’Neilla z Leicester. Na wysokości stanęli jednak fani, którzy odwiedli go od przeprowadzki. Dowodzący rad nierad musieli postawić na dotychczasowego asystenta Grahama – Davida O’Leary’ego.


David O'Leary wzniósł Leeds na wyższy poziom

Początkowa zmiana wydawała się nietrafiona. Zespół grał słabo, odpadał ze wszystkich pucharów. Wtedy O’Leary zaryzykował - zaczął wprowadzać młodych i zdolnych z rezerw. Było to pokolenie, które dwa razy z rzędu potrafiło sięgnąć po młodzieżowy Puchar Anglii. Grali tam, m.in. Paul Robinson, Jonathan Woodgate, Ian Harte czy później Alan Smith. Poprawa przyszła szybko – sezon 1998/1999 Leeds skończyło na czwartej lokacie. A najlepsze dopiero miało nastąpić…

Kłopoty z angielską perłą i pierwsze oznaki odlotu


Zaczęło się od sprzedaży Hasselbainka. Otrzymano za niego aż 12 milionów funtów. O’Leary zastąpił go zawodnikami w swoim typie - czyli młodymi i perspektywicznymi. Eirik Bakke, Danny Mills czy Michael Bridges zawitali do klubu. Potrafiono wyłożyć nawet blisko 10 milionów funtów za Setha Johsona, który był żelaznym rezerwowym! Dodatkowo do składu „pukała” młodzież z rezerw, chociażby taki Lee Bowyer, który uchodził wtedy za wielką nadzieję angielskiej piłki. To był dopiero człowiek. Jedyny w swoim rodzaju…

Leeds, jako miasto, walczyło z rasizmem i z podziałami wewnątrz dzielnic. Nawet jeśli się to udawało, to niestety, ale wszystko zostało zaprzepaszczone, gdy Lee Bowyer wraz z Jonathanem Woodgate’em pobili Sarfraza Najeiba - azjatyckiego studenta - przed jednym z klubów. Był bezbronny – oprawcy kopali go okładali pięściami, jednocześnie wyzywając. Wszystko było na nagraniach. – Dzisiaj w Wielkiej Brytanii Azjaci czują, że odmawia się im sprawiedliwości. Wszystko przez tych wszystkich białych specjalistów od każdej dziedziny – oto mocne słowa ofiary.

Sprawa skończyła się w sądzie. Proces trwał dwa lata. Bowyer został oczyszczony z zarzutów, a Woodgate musiał odpracować 100 godzin społecznie, gdyż to tylko on został uznany prowokatorem całego zdarzenia. Po tym incydencie Bowyer wylądował na liście transferowej, gdyż nie zgodził się na grzywnę nadaną przez klub. Musiał odejść. Kibice protestowali, ale O'Leary był nieustępliwy. Wprowadził zasady i każdy musiał je respektować.

Europo, nadchodzimy!


Drużynie szło dobrze. W lidze zajęli trzecie miejsce, więc Liga Mistrzów w przyszłym sezonie była czymś wielkim. W Pucharze UEFA szło im dobrze. Doszli do półfinału, gdzie mierzyli się z Galatasaray. Pojedynek w Turcji jest bardziej kojarzony z tragedią, która wydarzyła dzień przed spotkaniem. W Stambule zasztyletowano dwóch fanów „Pawi” - Kevina Speighta i Christophera Loftusa. Anglicy chcieli przełożyć mecz a także rozegrać go na neutralnym gruncie. Turcy się nie zgodzili. Nie było także minuty ciszy. Kibice Leeds sami ją uczcili. Przed konfrontacją odwrócili się tyłem do murawy.

Ostatecznie United przegrali 0:2, a w rewanżu tylko zremisowali. Mimo to O’Leary był królem. Przyszedł czas na Ligę Mistrzów. Co trzeba było zrobić? Wydawać pieniądze! Przyszli Olivier Dacourt, Mark Viduka czy Rio Ferdinand. Łącznie ponad 35 milionów funtów. Jak na tamte czasy to była ogromna suma. Zimą dołożono jeszcze dobrze rokującego Irlandczyka Robbie Keane’a. Młodzi, gniewni trafili do grupy z Barceloną, Milanem i Besiktasem. Mało kto dawał im szanse - tymczasem oni potrafili wyeliminować faworyzowanych Hiszpanów!


W chwili transferu Rio Ferdinand stał się najdroższym obrońcą w historii. Kosztował 18 milionów funtów

W drugiej fazie przegrali rywalizację tylko z Realem, co dało awans do ćwierćfinału. Tam z problemami, ale ograli Deportivo la Coruna. W półfinale kolejny zespół z Półwyspu Iberyjskiego - Valencia. Pechowo, ale nie udało się awansować do finału - w pierwszym meczu bezbramkowy remis, a w rewanżu porażka 0:3, z czego pierwszy gol padł po błędzie sędziego. Ligę co prawda zakończono dopiero na piątym miejscu, jednak mało kto zaprzątał sobie tym głowę. Liczyło się tu i teraz. Półfinał Ligi Mistrzów, jak to brzmi!

Wielkie pieniądze i exodus gwiazd. A długi rosły...

Wzięto więc pożyczkę. Właściciel Peter Risdale na tyle stracił kontakt z rzeczywistością, iż niczym się nie przejmował. - Liga Mistrzów za kilka sezonów? Nie, zrobimy to znacznie szybciej! - wiele razy powtarzał. 60 milionów funtów powinno wystarczyć. Jednak się nie udało. Piąta lokata i znowu brak elitarnych rozgrywek. W dzisiejszych czasach wszyscy w klubie z pocałowaniem ręki przyjęliby udział w Pucharze UEFA.  Wtedy tym gardzono. Prawdziwym problemem były jednak długi.

Wynosiły one już blisko 100 milionów funtów. Ktoś musiał za to zapłacić. Zwolniono O’Leary’ego - trenera bardzo lubianego. To jednak było stanowczo za mało. Odchodzili wszyscy, na których można było zarobić. Po kolei: James Milner, Viduka, Smith, Ferdinand, Dacourt, Fowler, Kewell i wielu innych. Blisko 110 milionów funtów na samych sumach odstępnego. Należało też odjąć tygodniówki, które były gigantyczne. W sam raz na spłatę wszystkich nieprawidłowości. Nic z tych rzeczy.


Alan Smith, Mark Viduka, Eirik Bakke, Harry Kewell - wszyscy musieli odejść

A teraz zagadka - co się stało z tymi pieniędzmi? No właśnie, kto to wie? Wkrótce ogłoszono wzrost długów. Kwota oscylowała w granicach 130. milionów funtów! Właściciel wraz ze wszystkimi ludźmi odpowiedzialnymi za niemal upadek klubu szybko dał nogę. Z tym nieładem i brakiem perspektyw musiał radzić sobie były właściciel Chelsea - Ken Bates. Bardzo kontrowersyjna postać. Z jednej strony potrafił uchronić klub przed totalnym bankructwem, a z drugiej sprzedawał dobrych piłkarzy za niskie kwoty.

Włoska nadzieja na lepsze jutro

Wcześniej Leeds z hukiem zleciało do Championship. Wobec fatalnej kondycji finansowej odjęto im 10 punktów na starcie nowego sezonu, w związku z czym zajęli ostatnie miejsce i spadli do League One (trzecia liga). Pierwszy raz w historii. Tam nie było lepiej - ponownie zaczęli sezon na debecie. Tym razem, mając 15 punktów na minusie. Jednak niżej już nie spadli.

Bates w grudniu 2012 roku sprzedał klub arabskiemu bankowi GFH. Po roku grupa ta starała się odsprzedać udziały w klubie włoskiemu milionerowi Massimo Cellino. Niestety, Włoch nie przeszedł testu właścicieli i dyrektorów, w związku z czym Football League nie zezwoliła na wykupienie klubu. Cała ta sytuacja odbija się negatywnie na finansach klubu. GFH od dłuższego czasu nie wykłada na klub ani funta, a ostatnie miesiące Leeds żyło za pieniądze Włocha. Cellino został wkrótce skazany za oszustwo podatkowe. Mimo to cały czas nie zrezygnował z próby przejęcia Leeds.


Massimo Cellino (po prawej) zamierza przywrócić Leeds dawny blask

W ostatnich tygodniach zadłużenie klubu wzrosło. Na tę chwile wynosi 22 miliony funtów. Jednak upadek „Pawiom” nie grozi. Cellino od decyzji władz się odwołał i przyniosło to pozytywny skutek. Jego spółka Eleonora Sport Ltd. zdobyła 75% akcji. Włoch, który był niechciany, szybko zdobył poparcie fanów. Teraz czas na piłkarzy. W tym sezonie nic już nie zdziałają, jednak w kolejnym - przy finansowej pomocy - być może na Elland Road wrócą te wspaniałe czasy, gdy Leeds bała się cała Europa.
Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze