Kołtoń: To nie Bayern zmienił Niemcy! To Klinsmann i Loew!

Piłka nożna
Kołtoń: To nie Bayern zmienił Niemcy! To Klinsmann i Loew!
Klinsmann i Loew doprowadzili niemiecki futbol na sam szczyt. / fot. dfb.de

Najefektowniejszy futbol na Mundialu demonstrują Niemcy. Wielu ciągle powtarza, że to zasługa Bayernu. Tymczasem Bayern dwa miesiące temu został zdeklasowany przez Real. To nie Bayern - albo tym bardziej Guardiola - zmienił reprezentację naszych zachodnich sąsiadów. To zasługa rewolucji w 2004 roku, na fali której przyszli Klinsmann, Loew, Bierhoff, Siegenthaler, a w czasie której postawiono na młodzież, taktykę, mentalność, fitness. Od tego czasu Niemcy byli w półfinale MŚ 2006, finale EURO 2008, półfinale MŚ 2010, półfinale EURO 2012 i znaleźli się w finale MŚ 2014.

To Bayern poszedł profesjonalną drogą, którą wyznaczył architekt tej rewolucji, Juergen Klinsmann. Znał futbol od podszewki. Był świetnym piłkarzem, ale trochę brakowało mu techniki. Zawsze miał jednak serce do gry i otwarty umysł. Zwiedził najsilniejsze ligi świata - włoską, francuską, angielską. Już jako zawodnik miał taką pozycję w zespole, że zdecydował w 1996 roku, iż kadra może się obyć przez Lothara Matthaeusa. Ten nigdy nie zapomniał tego "Klinsiemu", ponieważ na EURO w Anglii Niemcy sięgnęli po mistrzostwo Europy.

Matthaeus miał na koncie co prawda ten tytuł z 1980 roku, ale był wówczas rezerwowym. Zapaść z niemieckiej piłce była jednak tak wielka, że dwa lata później - w 1998 roku - ten sam selekcjoner, Berti Vogts zabrał Matthaeusa na Mundial do Francji. Tam nastąpiła klęska w ćwierćfinale z Chorwacją. Byłem na tym meczu. To był popis techniki na tle bezradnej niemieckiej "maszyny", czy raczej pojazdu, który nadawał się na złom. Klęska w finałach EURO 2000 była jeszcze bardziej dotkliwa - Niemcy nie wyszli z grupy.

Historię zmieniają ludzie

Finały MŚ 1998 i EURO 2000 były impulsem do zmian. Radykalnych - przebudowania całego systemu szkolenia w Niemczech. Zmuszania klubów Bundesligi do pracy z młodzieżą. Akademie stały się fundamentem futbolu w Niemczech, gdzie w piłkę gra 8 milionów ludzi! Na pewno ważnym czynnikiem był również fakt, że do futbolu garnęły się dzieci emigrantów. Jednak śmiem twierdzić, że bez takiego człowieka jak Juergen Klinsmann rewolucja trwałaby zdecydowanie dłużej.

Klinsmann z kadrą pracował tylko dwa lata, ale wszyscy najważniejsi ludzie, którzy przyszli z nim, trwają do dziś. W 2006 roku jego asystent, Joachim Loew został selekcjonerem. Dyrektorem sportowym federacji dalej jest Oliver Bierhoff, który układa wszystko organizacyjnie i marketingowo. Szefem analityków pozostaje sprowadzony przez Klinsmanna Szwajcar Urs Siegenthaler. Kadra pracuje wedle zasad zaszczepionych konsekwentnie w latach 2004-2006. Trzeba stawiać na młodych piłkarzy. Dbać o ich przygotowanie fizyczne, ale także mentalne. Niesłychanie ważna jest taktyka, co nie znaczy, że odbiera się piłkarzom radość z gry.

Klinsmann zaszczepił entuzjazm, który nie wygasa. Symbolem błyskawicznego awansu na kluczowych piłkarzy kadry są Bastian Schweinsteiger i Łukasz Podolski, którzy wywalczyli sobie miejsce w składzie już w czasie Pucharu Konfederacji w 2005 roku. Mało kto jednak pamięta, że wówczas pierwsze kroki w kadrze stawiał także Per Mertesacker. Liczył wówczas 20 lat i grał u boku Dariusza Żurawa w Hannover 96! Tak, tak - Polak, który nie był specjalnie ceniony u nas, uczył gry świetnie zbudowanego, ale trochę mało zwrotnego Pera. Klinsmann nie był się go rzucić na głęboką wodę, a jego partnerem był zapomniany, potężnie zbudowany Robert Huth. Niemcy mieli wówczas mizerię większą na środku obrony niż my, Polacy od kilku lat. Nie do uwierzenia, ale prawdziwe. Słabość pokonali jednak zaufaniem do Metresackera. Przed finałami Mundialu w 2006 roku wrócił po ciężkich kontuzjach do zdrowia Christoph Metzelder. Klinsmann niezwykle ryzykował parą  Metzelder-Mertesacker, ale piłkarskie życie przyznało mu rację.

Denerwujący jest brak tytułu

Loew idzie drogą wyznaczoną przez Klinsmanna, ale dla Niemców denerwujący jest brak tytułu - na mistrzostwo świata czekają od dwudziestu czterech lat, a na mistrzostwo Europy od osiemnastu. Trudno się dziwić, skoro Niemcy są nacją, która trzy razy świętowała tytuł najlepszej drużyny globu (1954, 1974 i 1990) i trzy razy najlepszej na Starym Kontynencie (1972, 1980, 1996). Ba, teraz na Mundialu w 2014 roku po raz 8 znaleźli się w ścisłym finale!. Niebywałe! Co nie znaczy, że nie brakowało trudnych momentów w czasie tego turnieju. Loew ciągle był pod ostrzałem dziennikarzy. Po zwycięstwie z Algierią - wywalczonym dopiero w dogrywce - symboliczne było pytanie jednego z reporterów: "Nie mylę się, jeśli powiem, że wygląda pan na zadowolonego?". Selekcjoner Niemiec odpowiedział pytaniem: "Miałbym być rozczarowany po awansie do ćwierćfinału? Może jeszcze mocno rozczarowany?".

Magazyn społeczno-polityczny z Hamburga, "Der Spiegel" tak opisuje konferencję po Algierii: "Loew analizuje mecz, błędy we wczesnej fazie, złe podania. Opisuje, jak z upływem czasu wracała kontrola nad spotkaniem. Wymienia dużą liczbę sytuacji, które wypracowała jego drużyna. Sytuacji, które musiały w końcu przynieść bramki. Loew wyjaśnia rytm Mundialu i mechanizmy takiej imprezy. Wspomina o wielkich nacjach piłkarskich, które już odpadły, jak Włochy, Anglia i rzecz jasna Hiszpania. Tłumaczy, jak mała jest granica między sukcesem a porażką w fazie pucharowej. Brzmi spokojnie i logicznie, można sobie wyobrazić, że swoimi argumentami trafia do zespołu. Jednak nie trafia do narodu".

Joachim Loew - "obcy Niemiec"

W dniu ćwierćfinału z Francją największy dziennik w Niemczech "Bild" pisze, na jakiej zasadzie nastąpi rozstanie Loewa z kadrą w przypadku porażki, choć ma ważny kontrakt do 2016 roku. "Der Spiegel" - który ukazał się jeszcze przed spotkaniem z Brazylią - relacjonuje: "Dziennikarze już przed pierwszym gwizdkiem arbitra w meczu Niemcy - Francji mieli już w swoich komputerach teksty, domagające się ustąpienia Loewa. Wyglądało na to, że selekcjoner jest pogrzebany.

Można było usłyszeć bardzo różne argumenty, dlaczego powinien odejść. Oto kilka z nich. Nosi zegarek nie na tej ręce, co większość mężczyzn. Farbuje włosy. Ciągle zakłada pulower z wycięciem. Reklamuje produkty Nivea. Głos - ma głos, który nie pasuje do wystąpień publicznych, w dodatku ciągle pije espresso. Jedni głoszą, że jest uparty, inni, że arogancki, a jeszcze inni, że wsiowy. Nie potrafi podejmować decyzji. Pracuje z Hansim Flickiem. Pracuje z Oliverem Bierhoffem. Wystawia czterech środkowych obrońców. W półfinale EURO z Włochami bał się. Kręci reklamy Mercedesa. Zremisował 4:4 ze Szwecją. Za bardzo ufa Klose. Za rzadko wystawia Goetze, Oezil, Kroos. Za mało w nim emocji. Nie zarządza. Za bardzo nakazuje grę w hiszpańskim stylu. Z daleka wygląda jak lalka Lego. Nie lubi Dortmundu. Ciągle słucha Philippa Lahma. Niszczy reputację Lahma. Nie jest autentyczny - powiada jeden z kolegów dziennikarzy - jakby został fałszywie złożony. Miało się wrażenie, że Loew już nikomu nie pasuje. Gdy wystawiał Lahma w środku pola, znaczyło, że jest uparty. Gdy wystawił go z prawej strony defensywny przeciwko Francji, to z kolei pojawił się zarzut, że nie ma kręgosłupa. Przychodzi wygrana, zwycięża zespół, są problemy, wina Loewa.

Wszystkie pytanie  niemieckich dziennikarzy po meczu z Francją ograniczają się do kwestii Lahma. Selekcjoner tłumaczy, że wynikało to z twardej linii środkowej Francji. Nikt mu jednak nie wierzy. Jedynym, który gratuluje awansu do półfinału jest moderator z ramienia FIFA". Tekst w "Der Spiegel" jest niesamowity. Nosi tytuł: "Obcy Niemiec".

"Bild": "Naprawdę go nie kochamy?"

Wywołał piorunujące wrażenie w debacie publicznej u naszych sąsiadów. Czołowy felietonista "Bildu", Alfred Draxler dopytywał się nawet w tytule swojego tekstu: "Czy naprawdę nie kochamy Loewa?". Jedynym poważnym (!) argumentem Draxlera jest anegdota ulubionego włoskiego restauratora, który powiedział mu w czasie Mundialu: "Wy Niemcy nie ufacie swojej reprezentacji. Jesteście w półfinale, gracie jak maszyny, Mamma mia, prawdziwe maszyny. I jeszcze psioczycie". Włoch Sandro przypomniał Mundial w 1982 roku: "Awansowaliśmy wówczas z grupy bez zwycięstwa. 0:0 z Polską, 1:1 z Peru i 1:1 z Kamerunem. Gdyby to wam się przydarzyło, rozszarpalibyście trenera. A my mówimy: bellissimo, nie przegraliśmy ani razu. Na koniec zdobyliśmy mistrzostwo świata, wygrywając z Niemcami w finale 3:1".

Tak się czasami zastanawiam, jak niewiele zabrakło Franciszkowi Smudzie do podważenia racji dziennikarzy, którzy od lata 2010 roku bez ceregieli krytykowali go za wszystko. Smuda tymczasem szedł konsekwentnie swoją drogą, w której było miejsce dla Damiena Perquisa, Sebastiana Boenischa, Ludovica Obraniaka, czy Eugena Polanskiego. Kapitanem uczynił Kubę Błaszczykowskiego. W bramce zaryzykował z Wojciechem Szczęsnym, zupełnie skreślając Artura Boruca, tak jak i swojego poprzedniego kapitana, Michała Żewłakowa. Smudzie nie pomagały media, choć wyniki miał obiecujące - 2:2 z Niemcami, czy 0:0 z Portugalią.

Same EURO odbierane jest jako klęska, ale z biegiem czasu coraz więcej ludzi odwołuje się do stylu gry Biało-czerwonych na tym turnieju i zadaje pytania, co by było, gdyby z Grecją nie był zamknięty dach, a Franz nie słuchał Kuby i dokonał zmian z Rosją... Futbol. O czym przekonała się Brazylia, doznając klęski w półfinale z Niemcami 1:7. Od tego czasu Loew może czytać o sobie tylko pochwały. W pochwałach rzecz jasna prześcignął wszystkich "Bild". Tytuł mówi wszystko: "7 prawd, dlaczego Jogi jest wielki". Po pierwsze - ma w sobie pokorę; po drugie - jest estetą; po trzecie - oferuje zaufanie; po czwarte - zachowuje spokój; po piąte - ciągle pracuje nad sobą; po szóste - pozostał człowiekiem (sic!); po siódme - legitymuje się najlepszym bilansem". Loew ma najlepszy bilans ze wszystkich niemieckich selekcjonerów w historii. W finale z Argentyną poprowadzi kadrę po raz 112. Dotychczas odnotował 76 zwycięstw, 20 remisów i tylko 15 porażek (aż 68 procent wygranych). Od półfinału EURO 2012 z Włochami, nie przegrał żadnego meczu o stawkę - z 16 rozegranych wygrał 14... Sam Loew mówi, że w czasie turnieju w ogóle nie śledzi mediów. Akurat.
Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze