Drzyzga: Zdania nie zmieniłem. Potencjał jest ogromny, ale faworytem nie jesteśmy

Siatkówka
Drzyzga: Zdania nie zmieniłem. Potencjał jest ogromny, ale faworytem nie jesteśmy
fot. Cyfrasport

Mamy zawodników z dużą jakością, poprawiliśmy grę w obronie, a do tego nasza gra nie jest zależna od jednego siatkarza. Mimo to zdania nie zmieniłem - nie jesteśmy faworytem do medalu - powiedział Polsatsport.pl Wojciech Drzyzga.

Jakub Baranowski: Spodziewał się Pan kompletu punktów zabranego do drugiej fazy?

Wojciech Drzyzga: Tylko pod jednym warunkiem. Zespół musiał grać siatkówkę techniczną, przygotowaną i z dobrym przyjęciem. To była podstawa. Bez przyjęcia trudno było sobie wyobrazić naszych zawodników, którzy atakują z wysokich piłek. Nasi gracze nie są na tyle mocni fizycznie - preferują grę dynamiczną. Od pierwszego meczu przyjęcie to nasz atut.

Początek mistrzostw świata odbierał Pan ze strachem?

Było wiele obaw. Zaczęło się jeszcze w tamtym sezonie po zmianie trenera. To nie nastrajało optymistycznie. To nie były ruchy przemyślane. Nie świadczyły o dobrej organizacji drużyny. Wszyscy patrzyliśmy z niepokojem na przygotowania przedsezonowe.

Co jest do tej pory mocną stroną Polaków?

Cieszy konsekwentny rozkład ataku, kombinacyjna gra i bardzo duży kolektyw. Taka nieczytelna gra, która nie jest oparta na jednym zawodniku stwarza bardzo duży problem przeciwnikom. Należy też docenić wkład rezerwowych. Dużo wnoszą do tej drużyny. Stanowią całość. Trener dokonywał wielu zmian – Liga Światowa grana innym składem, na mistrzostwa świata mamy mieszankę młodości i doświadczenie. To razem składa się na dobrą całość.

Przegrany set z Kamerunem to wypadek przy pracy czy zwiastun czegoś złego?

A kogo teraz interesuje Kamerun? To tak, jakby Pan jechał ferrari, zobaczył Warszawę i zastanawiał się, czy ona zaraz wyprzedzi. Ten mecz to takie małe ostrzeżenie, lecz mnie zupełnie nie martwi. To był efekt dobrej gry Kamerunu.

Jest jeszcze za wcześnie, by oceniać Antigę?

Należy poczekać przynajmniej do końca sezonu. Teraz możemy zobaczyć, że potwierdziły się jego cechy charakteru, czyli profesjonalizm, ogromny spokój i wielka drobiazgowość. Nie zawsze skupia się na sprawach globalnych. On musi dopracowywać te szczegóły, wyłuskać je, drążyć i poprawiać, ale w taki sposób, by nie wpływały negatywnie na całość. Myślę, że orientuje się w poziomie naszych zawodników. Stworzył taki pomysł na grę, który wymaga spełnienia kilku warunków. To nie była sztuka, sztuką było dostosowanie graczy do koncepcji trenera. Prezentujemy się dobrze, ale nie jesteśmy faworytem.

Czyli nie zmienił Pan zdania.

Nie, nie zmieniłem. Oczywiście mamy zawodników z duża jakością. Największy pozytyw to kolektyw. Zespołowość jest zadziwiająca. Siatkarze znają się doskonale z klubów i kadry, mimo to jest to odmienny styl gry. Poprawiliśmy się w obronie, ale to zrozumiałe – Francuzi uwielbiają ten aspekt w siatkówce. To jest ich szkoła gry. Antiga orientuje się w poziomie naszych siatkarzy. To są drobne szczegóły. Dobre rozegranie zależy od przyjęcia, blok zależy od dobrej zagrywki. Antiga właśnie dba o takie detale. Wie, co ma zrobić na treningu. I to udaje się przełożyć na mecz. Co z tego skoro na treningu serwuje się świetnie, jak nie da się to przełożyć na spotkanie? Wprowadzenie Miki to majstersztyk. Ci, którzy myślą, że bez problemu zdobędziemy medal są marzycielami. Ci, którzy myśleli, że ta drużyna jest rozbita też byli w błędzie. Nie jesteśmy faworytem, nie jesteśmy kandydatem do medalu, ale możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość. Patrzmy, co pokażą inne zespoły.

Faworytem nie jesteśmy, ale medal jest w zasięgu.

Siatkarze mają prawo myśleć o medalu. Na razie niech im wystarczy, że są w dobrej formie. Musimy poczekać na moment kryzysu. Nie przejdziemy wszystkiego suchą nogą. Trzeba patrzeć realnie – porażka się zdarzy.

Jak siatkarze spędzą te dwa wolne dni?

Przerwa nie jest długa. Wiem, że podróżowali. Spędzili noc we Wrocławiu, a w poniedziałek przemieścili się do Łodzi. Mieli zajęcia na siłowni , we wtorek mają normalnie treningi siatkarskie dla wszystkich drużyn, które pozostały w grze. To jakieś 1,5 godziny pracy. Prawdopodobnie będzie zamknięty dla mediów. Niewiele da się poprawić bądź zepsuć. Trzeba czekać.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze