Pindera: Czy Joshua będzie mistrzem ?

Sporty walki
Pindera: Czy Joshua będzie mistrzem ?
fot. facebook.com

Mistrzem olimpijskim angielski pięściarz, Anthony Joshua już jest, złoty medal zdobył dwa lata temu w Londynie. Ale pas czempiona na zawodowym ringu, to zupełnie inna bajka. Nie każdemu zwycięzcy igrzysk jest on dany.

Kiedyś te zależności były bardziej czytelne, szczególnie jeśli dotyczyły Amerykanów. Wystarczy przypomnieć sobie zawodowe kariery mistrzów olimpijskich ostatniego półwiecza: Floyda Pattersona, Cassiusa Claya, Joe Fraziera, George’a Foremana czy braci Spinksów, Michaela  i Leona, którzy zostali zawodowymi czempionami wagi ciężkiej. Później był jeszcze Riddick Bowe, tylko srebrny w Seulu (1988) i jego pogromca Lennox Lewis, który w Korei Płd wygrał złoto dla Kanady. Był też Evander Holyfield (brązowy medal w wadze półciężkiej w Los Angeles – 1984), gdzie w półfinale turnieju olimpijskiego przegrał przez dyskwalifikację.

 

Oczywiście nie każdy z wymienionych wygrywał igrzyska w najcięższej kategorii. Patterson zdobył złoto w Melbourne (1956) w wadze średniej (75 kg), Clay (Muhammad Ali) w Rzymie (1960) w półciężkiej (81 kg), Michael i Leon Spinksowie w Montrealu (1976) w średniej i półciężkiej. Amerykanin Ray Mercer, najlepszy w wadze ciężkiej (91 kg) w Seulu, później też sięgnął p mistrzowski pas w gronie profi w najcięższej kategorii.

 

 W 1996 roku w Atlancie rywalizację w wadze superciężkiej (plus 91 kg) wygrał 20. letni wtedy Władymir Kliczko, dziś niekwestionowany król w gronie zawodowców. Nie może się takim tytułować inny z mistrzów olimpijskich, Aleksander Powietkin.

 

Złoty medalista z Aten (2004 – plus 91 kg) został wprawdzie mistrzem regularnym organizacji WBA, ale prawdziwym czempionem jest przecież młodszy z braci Kliczko, który zresztą pokonał w ringu Rosjanina.

 

Czy Anthony Joshua, ostatni mistrz olimpijski kategorii superciężkiej będzie kiedyś najlepszy w gronie zawodowców ? Ma znakomite warunki fizyczne (198 cm), duże umiejętności, budowę i siłę atlety, oraz co istotne, jest mądrze prowadzony. Na razie idzie od zwycięstwa do zwycięstwa w gronie profesjonałów, wygrał osiem walk, wszystkie przed czasem i nic nie powinno się też dziś zmienić, gdy zmierzy się z Rosjaninem Aleksandrem Bachtowem. Tym samym, którego kilka lat temu pokonał w Bydgoszczy Andrzej Wawrzyk. Polak miał wtedy problemy, ale wyszedł z nich obronną ręką. Sądzę, że Joshua nie będzie miał żadnych. On już dziś jest znacznie lepszym pięściarzem niż dwa lata temu, gdy wygrywał w Londynie. Tam nie miał drogi usłanej różami. Z Kubańczykiem Erislandy Savonem, bratankiem legendarnego Felixa, sześciokrotnego mistrza świata i trzykrotnego złotego medalisty igrzysk uporał się dzięki pomocy sędziów, w finale, z broniącym olimpijskiego złota z Pekinu, Włochem Roberto Cammarelle zremisował, ale znów pomogły mu ściany i sędziowie wskazali na niego.

 

Komentowałem jego walki, więc dobrze pamiętam jak wyglądały, ale to nie zmienia faktu, że możliwości ma ogromne. Na pewno zdecydowanie większe niż jego rodak, Audley Harrison, który wygrał igrzyska w Sydney (2000), a później, już jako zawodowiec niewiele osiągnął. Jestem przekonany, że Joshua nie pójdzie tą drogą. Nie pobije wprawdzie rekordu Mike’a Tysona i nie będzie najmłodszym czempionem wagi ciężkiej w historii ( ma już 25 lat), ale jest w stanie zdobyć w przyszłości jeden z cennych pasów. Na razie musi tylko pokonać Bachtowa, w listopadzie swojego rodaka Michaela Sprotta i wciąż się uczyć zawodowego boksu na najwyższym poziomie.

 

Transmisja z walki o mistrzowski pas federacji WBC International w Londynie od godziny 2:30 w Polsat Sport.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze