Triple-double LeBrona. "Rośnie nowa potęga"
LeBron James poprowadził Cleveland Cavaliers do wygranej z New Orleans Pelicans 118:111 w poniedziałkowym meczu ligi koszykówki NBA. Gwiazdor gospodarzy zanotował pierwszy po powrocie do tego klubu tzw. triple-double: 32 punkty, 12 zbiórek i 10 asyst.
Wracający do "Cavs" po czterech latach w Miami Heat James zawiódł w debiucie przed własną publicznością i jego nowy zespół na inaugurację uległ New York Knicks. Przyznał wtedy, że cieszy się, iż ma to spotkanie już za sobą. W poniedziałek ekipa z Cleveland wróciła do swojej hali po czterech potyczkach wyjazdowych i odniosła trzecie zwycięstwo w sezonie.
- Czasem dobrze jest zostawić złe wspomnienia daleko z tyłu. Udało się. Mam nadzieję, że wróciłem na dobre, choć i mnie, i zespół stać na więcej. Jeszcze kilka kroków przed nami - przyznał James po spotkaniu, a szkoleniowiec "Kawalerzystów" David Blatt dodał: - To on zrobił nam ten mecz. Wczuł się w rolę, uchwycił moment, złapał rytm. On naprawdę wie, o co chodzi w tym biznesie.
James mógł liczyć na wsparcie dwóch innych gwiazd drużyny - Kyrie Irving zdobył 32 pkt, przy czym 27 w drugiej połowie, a Kevin Love uzyskał 22, z czego 18 po rzutach "za trzy".
Rośnie nowa potęga. W Cleveland mają trzech ludzi, którzy robią z piłką, co chcą i mogą "rozstrzelać" każdego rywala. Dziś złamali naszą defensywę. Nie można myśleć o zwycięstwie, jak się pozwala przeciwnikowi rzucić 118 pkt - zaznaczył wyróżniający się koszykarz Pelicans Anthony Davis, który uzyskał 27 pkt i miał 14 zbiórek.
Bilans 3-3, obok Cavaliers i Pelicans, ma obecnie także m.in. drużyna San Antonio Spurs. Obrońcy tytułu pokonali w poniedziałek na wyjeździe Los Angeles Clippers 89:85. O ich sukcesie zdecydowała głównie czwarta kwartą, wygrana różnicą 10 punktów.
23-letni Kawhi Leonard, najlepszy zawodnik finałowej rywalizacji w poprzednim sezonie, z dorobkiem 26 pkt był najskuteczniejszym graczem "Ostróg" i wyrównał strzelecki rekord kariery. Zebrał też 10 piłek z tablic. Po jego akcji minutę i 44 s przed ostatnią syreną goście po raz pierwszy w spotkaniu wyszli na prowadzenie (83:82) i nie oddali go już do końca.
Duncan, Parker czy Ginobili nie pograją jeszcze sześć czy siedem lat. Mamy tego świadomość, dlatego Leonard coraz częściej będzie decydował o naszych losach. W jego rękach będzie przyszłość tego zespołu - przyznał trener Spurs Gregg Popovich.
Wśród Clippers (4-3) wyróżnił się Blake Griffin - 23 pkt, 10 zbiórek i sześć asyst.
Komentarze