Pindera: Wojny nie było

Sporty walki
Pindera: Wojny nie było
fot.thesun.co.uk

Ci, którzy liczyli na bokserską wojnę w Liverpoolu i na nokaut w walce Nathana Cleverly z Tonym Bellew są zawiedzeni, ale nie ma co narzekać. Obaj bili się na miarę swoich możliwości, a nie są przecież w tym co robią wyjątkowi.

Zgoda, Cleverly osiągnął sporo, był przecież mistrzem WBO w wadze półciężkiej, wcześniej skończył matematykę na uniwersytecie, ale profesorem boksu nigdy nie będzie. Udowodnił mu to Rosjanin Siergiej Kowaliow wbijając w ring i zmuszając do zmiany kategorii na wyższą.

 

Bellew w wadze cruiser ma większe możliwości od Walijczyka, co pokazał w Liverpoolu spychając go od połowy walki do głębokiej defensywy. Cleverly chyba wciąż pamięta lanie jakie dostał od Kowaliowa, gdyż gołym okiem widać, że boi się zaryzykować. Kondycja w starciu z Bellew też nie była jego mocną stroną. Zwycięzca chwalił go po walce niczym zawodowy dyplomata, ale prawdę mówiąc nie było za co. Walijczyka nie stać na wielkie rzeczy w tej wadze, ale być może jeszcze trochę pieniędzy zarobi, bo rynek na którym się porusza jest bardzo bogaty.

 

Na razie jednak bliżej walki o mistrzostwo świata jest Bellew. Musi tylko trochę poczekać na zwycięzcę pojedynku, który stoczą Krzysztof Głowacki z Albańczykiem Nurim Seferim.  I dopiero jeśli go pokona, to może liczyć na starcie z mistrzem WBO, Marco Huckiem, oczywiście pod warunkiem, że Niemiec nie wybierze innego rozwiązania. A przecież od dłuższego czasu powtarza, że chciałby przejść do wagi ciężkiej i zmierzyć się z Władymirem Kliczką.

 

Czy Bellew ma szansę na wielką, światową karierę? Myślę, że niewielką. Jest twardy, silny fizycznie, ale na tle Cleverly’ego.  Huck go znokautuje, podobnie mistrz WBA, Denis Lebiediew. Stawiałbym też w takiej konfrontacji na Grigorija Drozda, mistrza WBC i  Kubańczyka Hernandeza, czempiona IBF. Co więcej stawiałbym też na Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka, gdyby dostał szansę i zmierzył się z Bellew.

 

Co innego, gdy ktoś spyta o Anthony’ego Joshuę. Ten blisko dwumetrowy atleta, złoty medalista igrzysk w Londynie (2012), na tym etapie zawodowej kariery prezentuje się lepiej niż Lennox Lewis przed laty. Jest szybszy, bije seriami, zdecydowanie dąży do wygranej przed czasem. Swojego rodaka, Michaela Sprotta, rozmontował błyskawicznie. Myślę, że za dwa, trzy lata będzie mistrzem świata wagi ciężkiej. I to takim, którego w przyszłości będzie się wspominać nie tylko w Anglii.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze