Berlin drżał z powodu mrozu i... Bayernu

Piłka nożna
Berlin drżał z powodu mrozu i... Bayernu
fot. PAP

Kibice piłkarzy Herthy w meczu 13. kolejki Bundesligi z Bayernem (0:1) po raz pierwszy w tym sezonie zapełnili trybuny stadionu w Berlinie, choć nie kryli obaw przed drużyną Roberta Lewandowskiego. Przegramy... 0:4, 0:5 - typowali najwięksi pesymiści.

Zmierzający od wczesnych godzin południowych na historyczny Stadion Olimpijski fani berlińskiej drużyny mieli dwa zmartwienia - dokuczliwy mróz oraz perspektywę starcia z mistrzem kraju, niepokonanym w tym sezonie w lidze Bayernem Monachium. Z pierwszym kłopotem niektórzy jakoś sobie radzili, m.in. racząc się "rozgrzewającymi" trunkami na przystankach i okrywając się kocami w klubowych barwach. Drugi problem był poważniejszy - Bayern to zdecydowanie najsilniejsza drużyna w kraju i jedna z najmocniejszych w Europie.

 

Jaki będzie wynik? Przegramy 0:4, 0:5" - wypalił bez ogródek jeden z kibiców Herthy tuż przed wejściem na stadion. "Nie żartuję. Co z tego, że marzy mi się zwycięstwo 1:0, skoro nie mamy żadnych szans. Bayern to największa światowa marka, a my przy nim jesteśmy malutcy - dodał, pokazując "rozmiar" swojego klubu na dwóch palcach prawej ręki. Doskonale pamiętał, że Hertha przegrała z Bayernem sześć poprzednich meczów.

 

Z jego typami zgadzali się oczywiście kibice Bayernu. Jeden z nich miał na sobie koszulkę z nazwiskiem Lewandowskiego, więc pytania polskiego dziennikarza były dla niego formalnością. - Typuję 4:0 dla nas, a Robert zdobędzie dwa gole - stwierdził bez cienia wątpliwości. Przyjechał na mecz wspólnie z kolegą z Monachium, ale w grupie fanów Bayernu można było bez trudu spotkać... berlińczyków. Jeden z nich dumnie prezentował dwa szaliki Bayernu zawieszone na swoich rękach.

 

Wygramy wysoko. Czy Lewandowski strzeli gola? Nie skupiam się na tym. Dla Roberta dorobek strzelecki jest pewnie istotny, ale ja patrzę na wyniki pod kątem całej drużyny i najważniejsze, aby zwyciężała. Nazwisko strzelca jest sprawą drugorzędną - podkreślił.

 

W świetnych humorach byli nie tylko kibice mistrzów Niemiec, ale i sprzedawcy kiełbasek, bez których trudno wyobrazić sobie jakikolwiek mecz w Niemczech. Tradycyjny przysmak, zresztą w przystępnej cenie (3 euro), w mroźne popołudnie rozchodził się błyskawicznie, podobnie jak gorąca herbata.

 

Pesymistyczne prognozy fanów Herthy i optymistyczne kibiców Bayernu nie do końca się sprawdziły. Wprawdzie w pierwszej połowie gospodarze nie oddali żadnego celnego strzału, ale po przerwie mecz się nieco wyrównał. Ostatecznie Bawarczycy wygrali 1:0 dzięki trafieniu Arjena Robbena. Trzykrotnie w świetnej sytuacji znalazł się Lewandowski, jednak tym razem nie zdobył gola w starciu z Herthą.

 

Najważniejsze są trzy punkty. Po Lidze Mistrzów zawsze przychodzą ciężkie mecze z krajowymi rywalami. Na dodatek dzisiaj warunki nie były dobre, szczególnie do gry piłką. Mam na myśli jakość trawy. Ciężko było "klepać" - powiedział polski napastnik.

 

Godzinę po meczu na stacji Olympiastadion bez trudu można było rozróżnić sympatyków Bayernu i Herthy, nie tylko z racji barw klubowych. Pierwsi roześmiani, z lodowatym piwem w dłoniach, drudzy z kwaśnymi minami. "Auf wiedersehen!" - krzyczeli kibice Bawarczyków, wsiadając do pociągów i odjeżdżając z okolic Stadionu Olimpijskiego. Jeśli ich drużyna powtórzy wyczyny z Bundesligi w starciu z największymi europejskimi rywalami, w czerwcu zapewne wrócą tutaj na finał Ligi Mistrzów.

jb, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze