Iwanow: Okres, w którym gra się głównie o pierwszą ósemkę

Piłka nożna
Iwanow: Okres, w którym gra się głównie o pierwszą ósemkę
fot. Cyfrasport
Piłkarze Korony Kielce w pięciu ostatnich meczach odnieśli aż cztery zwycięstwa!

Drugi rok z rzędu, po zmianie regulaminu rozgrywania sezonu w T-Mobile Ekstraklasie na tak zwaną „ESA-37”, znów łapię się na tym, że w późnojesiennym okresie nie analizuję tego, kto w naszej lidze walczy o tytuł mistrzowski czy grę w Europie. Bardziej zajmuje mnie inna kwestia: jak wygląda rywalizacja o najważniejszy cel dla ¾ klubów: by po trzydziestu spotkaniach znaleźć się w czołowej ósemce.

Do zakończenia roku zostały już tylko dwie kolejki. Każdy chce mieć w miarę spokojną zimę.  To pewnie nie przypadek, że w tym czasie zaczynają się budzić ci, którzy (jeszcze) z dolnych rejonów z nadzieją patrzą w górę. W ostatnich tygodniach najmocniej punktują Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Piast Gliwice. Zespoły, które są tuż pod kreską, która daje komfort, zadowolenie i gwarancję utrzymania się w grupie, która będzie mogła skorzystać z prawdopodobnie lepszego rozdania pieniędzy z nowego kontraktu praw telewizyjnych. Całej tej trójce do ósmej lokaty brakuje już niewiele – najwyżej trzech oczek (w przypadku kielczan). „Górale” mają już nawet taki sam dorobek jak zajmujący wymarzoną lokatę piłkarze Pogoni Szczecin. „Zadyszkę” złapali za to ci, którzy spory dorobek zapewnili sobie w pierwszej części jesieni więc czuli się bezpiecznie czyli Jagiellonia Białystok i PGE GKS Bełchatów. Dystans nad goniącymi ósemkę z każdym dniem robi się jednak coraz mniejszy.

Reforma ligi zmieniła klubowy punkt odniesienia właśnie w tym względzie. Dziś nawet Śląsk Wrocław, Lech Poznań czy Wisła Kraków nie zajmują się specjalnie tym, ile tracą punktów do lidera ligi. Nie liczą. Dla nich granie o „wyższe cele” zacznie się dopiero późną wiosną. Reszta już teraz bije się o utrzymanie. Na razie to liga, w której najbardziej pasjonujący jest bój nie o pierwsze, a o … ósme miejsce!

POZYTYWNIE: Lech Poznań (cały) – przebudzenie we właściwym momencie. Przecież drugi pod względem budżetu, potencjału piłkarskiego i kibicowskiego klub w tym kraju, nie mógł balansować na skraju pierwszej i drugiej ósemki oraz niecierpliwie zerkać, że po piętach depczą mu Piast Gliwice i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Pierwszy od wczesnego października dobry występ „Kolejorza”, który po remisie na Legii i pogromie Bełchatowa wydawał się być na dobrej drodze. Ale znalazł ją dopiero w niedzielę podczas spotkania z Górnikiem Zabrze.  

Michał Buchalik (Wisła Kraków) – w Gliwicach nie miał nadmiernie dużo pracy, ale w kluczowych sytuacjach spisał się fantastycznie. Czy doczekamy się wreszcie bramkarza Wisły, który w Krakowie będzie na lata numerem jeden?

NEGATYWNIE: Jerzy Brzęczek (Lechia Gdańsk) – wiadomo, że za kłopoty zespołu z PGE Areny nie odpowiada były kapitan reprezentacji olimpijskiej. Ale nawet Tomasz Unton przejmując zespół po Joaqumie Machado potrafił bardziej pobudzić drużynę. Skoro Podbeskidzie przez ponad godzinę grało w dziesiątkę, czemu goście tak długo grali na dwójkę defensywnych pomocników Ariel Borysiuk - Daniel Łukasik? Lechia ma chyba potencjał, żeby w takiej sytuacji zaprezentować się ofensywniej?  

Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze