Święto w Płocku. Barcelona na kolanach!

Piłka ręczna
Święto w Płocku. Barcelona na kolanach!
fot. CyfraSport

Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock pokonali we własnej hali naszpikowaną gwiazdami drużynę FC Barcelona 34:31! Szczypiorniści z Płocka nie przestraszyli się faworyta całej Ligi Mistrzów i prowadzili przez cały mecz wyrównaną walkę, która ostatecznie została zakończona happy endem.

Orlen Wisła po raz pierwszy w historii gościła jedną z najlepszych drużyn świata. Trudno się dziwić, że pojedynek wzbudził ogromne zainteresowanie, a Orlen Arena pękała w szwach. Wszystkie bilety na spotkanie rozeszły się w ciągu 40 min.

 

Hiszpański trener gospodarzy Manolo Cadenas miał do dyspozycji wszystkich zawodników, z wyjątkiem Milijana Pusicy, który przed dwoma tygodniami przeszedł operację kolana i przez najbliższe tygodnie będzie poruszał się o kulach, a potem czeka go długa rehabilitacja.

 

Orlen Wisła od początku narzuciła swój styl gry, świetnie spisywała się w obronie, a na dodatek między słupkami znakomicie dysponowany był Marcin Wichary. To dzięki niemu i dobrej grze Kamila Syprzaka na kole w piątej minucie płocczanie prowadzili 4:1.

 

Wystarczyło jednak kolejnych pięć minut, by goście zmniejszyli straty do jednego gola. Wydawało się, że na tym skończy się świetna passa płockich szczypiornistów i goście odnajdą swój rytm, ale nic takiego nie miało miejsca. Kolejne rzuty bronił Wichary, a do braki trafili: trzy razy Nemanja Zelenovic, dwa Aleksander Tiumencew i raz Valentin Ghionea, zaś po stornie Barcelony tylko Nikola Karabatic i w 15. minucie gospodarze wygrywali 11:5.

 

W tym czasie Barcelona kilka razy traciła piłkę, a momentami zawodnicy nie wiedzieli, jak sforsować sprawującą się niczym szwajcarski zegarek defensywę płockiej drużyny. Przy stanie 9:5 trener Xavier Pascual wziął czas, ale to i tak nie pomogło jego zespołowi, który od razu stracił dwie kolejne bramki.

 

Drugi kwadrans gry nie był już tak dobry w wykonaniu płocczan, gra się wyrównała, ale do przerwy było 17:15 dla gospodarzy.

 

Po przerwie miejscowi stracili dwa gole z rzutów karnych, a trzeciego obronił Rodrigo Corrales, który na chwilę zastąpił Wicharego w bramce. W 33. minucie było 17:17. Płocczanie odpowiedzieli dwiema bramkami, wyszli na prowadzenie, a po chwili odskoczyli na 22:18.

 

Kolejne minuty były wyrównane, ale wicemistrzowie Polski nie tracili 3-4-bramkowej przewagi. W 58. minucie wygrywali 33:31 i przy ogłuszającym dopingu kibiców walczyli o zwycięstwo nad jednym z najbardziej markowych zespołów świata, w składzie z najlepszym szczypiornistą globu Nikolą Karabaticem.

 

Ostatniego gola dla płockiej drużyny strzelił Rumun Ghionea, a kibice śpiewali "nawet słynna Barcelona, naszej Wisły nie pokona".

 

Mecz z Barceloną był ostatnim występem płockiego zespołu w LM w tym roku. Do końca fazy grupowej pozostały mu dwa mecze - wyjazdowy z Alingsas HT i z broniącym trofeum Flensburg Handewitt w Orlen Arenie. Po wygranym spotkaniu z "Dumą Katalonii" nadal maja szansę na trzecie miejsce w tabeli, a Barcelona wcale nie jest pewna zajęcia pierwszej pozycji.

 

Orlen Wisła - FC Barcelona 34:31 (17:15)

 

Orlen Wisła Płock: Rodrigo Corrales, Marcin Wichary - Michał Daszek, Emil Dan Racotea 2, Aleksander Tiumencew 3, Adam Wiśniewski, Valentin Ghionea 3, Tiago Rocha 5, Mariusz Jurkiewicz 6, Kamil Syprzak 5, Nemanja Zelenovic 7, Angel Montoro 1, Ivan Nikcevic 2.

FC Barcelona: Gonzalo Perez de Vargas, Daniel Saric - Jesper Noddesbo, Victor Tomas 2, Raul Entrerrios 3, Cedric Sorhaindo 1, Daniel Sarmiento, Aitor Arino, Gudjon Valur Sigurdsson 6, Siarhej Rutenka 9, Viram Morros, Nikola Karabatic 3, Wael Jallouz, Kirił Lazarow 7.

Kary: Orlen Wisła - 10 min, Barcelona – 2 min. Widzów: ponad 5,5 tys.

psl, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze