Karaibskie zesłanie Piotra Nowaka. Koniec jego American Dream?

Piłka nożna
Karaibskie zesłanie Piotra Nowaka. Koniec jego American Dream?
fot. mlssoccer.com

Miał poprowadzić reprezentacje Polski i Stanów Zjednoczonych, a zamiast tego wylądował na Karaibach. I to nie na wakacjach, a w pracy. Piotr Nowak od kilku tygodni funkcjonuje, jako dyrektor techniczny reprezentacji Antiguy i Barbudy. Dla ambitnego szkoleniowca to futbolowa, egzotyczna banicja.

Dwie karaibskie wyspy Antigua i Barbuda zamieszkuje na co dzień mniej ludzi, niż Elbląg albo Kalisz. Malutkie państwo nie ma ani przemysłu, ani nawet własnego hymnu, ma za to swoją piłkarską reprezentację. Tam też niedawno zakotwiczył Piotr Nowak – jeszcze kilka lat temu uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych trenerów w USA i Polsce, dziś na obrzeżach poważnego futbolu. Człowiek, który na ławce trenerskiej miał osiągnąć nie mniej, niż na murawie, od dwóch lat bezskutecznie szukał pracy. A gdy ją znalazł – znalazł ją na środku Morza Karaibskiego.

 

American dream

 

Już w 2002 roku Nowak, jeszcze jako piłkarz, w swoim ostatnim sezonie zaczął pełnić rolę nieoficjalnego asystenta Boba Bradleya – Polak został łącznikiem między trenerem, a zespołem Chicago Fire, którego był gwiazdą i liderem. Gdy zaledwie dwa lata później samodzielnie objął stołeczny DC United, już w pierwszym sezonie zdobył mistrzostwo ligi. Amerykanie tak bardzo zachwycili się chłopakiem z Pabianic, że dali mu szansę pracy z najważniejszą drużyną futbolową za Oceanem – reprezentacją Stanów Zjednoczonych.

 

Nowak w ostatnich dniach 2006 roku zastąpił na stanowisku trenera reprezentacji USA U-23 Boba Bradleya, swojego promotora z czasów chicagowskich. Nie oznaczało to jednak zakończenia współpracy obu panów – wręcz przeciwnie. Bradley, który był już selekcjonerem pierwszej reprezentacji, uczynił Nowaka swoim asystentem, odpowiedzialnym m.in. za kadrę olimpijską. Wiosną 2009 roku amerykański dzienniki pisały nawet o możliwej zamianie miejsc – Nowak mógł zostać trenerem seniorskiej drużyny narodowej USA!


Zamiast tego w maju 2009 roku Philadelphia Inquirer poinformował, że Polak będzie trenerem i wiceprezesem tworzonego właśnie nowego klubu – Philadelphia Union. Nowak miał być alfą i omegą, która poprowadzi klub do triumfów w MLS. Złożył więc wymówienie, rozstał się z US Soccer Federation i czym prędzej przeniósł do klubu Nicka Sakiewicza, amerykańskiego milionera polskiego pochodzenia, a w młodości… soccerowego bramkarza. Nowak coraz bardziej spełniał swój american dream.

 

Trener, wiceprezes i kat

 

Union od początku miało być autorskim projektem Nowaka. Na budowę zaplecza i systemu szkolenia otrzymał od Sakiewicza ponad 100 mln. dolarów. Koordynował pracę w klubu nie tylko jako menadżer, ale także wiceprezes. W drugim sezonie pod wodzą Nowaka Philadelphia zagrała znakomicie – zajęła trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej. Trzeci sezon w wykonaniu Nowaka był jednak tragiczny. Polak popadł w konflikty z kilkoma zawodnikami, sprzedał czołowych piłkarzy, a przy okazji odnotowywał kolejne porażki.

 

Atmosfera zrobiła się nerwowa. Kibice otwarcie zaczęli domagać się usunięcia Nowaka. Plotkowano, że „czerpie korzyści z niezrozumiałych transferów” i przy okazji wyprzedaje najlepszych zawodników. Ci natomiast nieoficjalnie narzekali, że metody szkoleniowe szkoleniowca pozostawiają wiele do życzenia – jedni oskarżali go o „narażanie na kontuzje”, inni wręcz nazywali Polaka „katem”. Nowak ataki odpierał, ale 12 czerwca 2012 roku ostatecznie został zwolniony.

 

Kontakt byłego reprezentanta Polski obowiązywał jednak aż do końca roku 2015, więc rozpoczęła się wojna o pieniądze. Sakiewicz nie zgodził się na wypłatę należności, które Nowak zarobiłby do końca trwania kontraktu i sprawa trafiła do sądu. Kwoty były spore: kontrakt Nowaka był progresywny i z każdym sezonem menadżer miał zarabiać coraz więcej. W 2015 roku – 400 tys. dolarów. Jaki wyrok w sprawie orzekł sąd w Filadelfii, nie wiadomo do dziś.

 

Szkółka zamiast reprezentacji

 

Od opuszczenia Filadelfii Nowak pozostawał bezrobotny. Jeszcze w 2012 roku był wymieniany, jako kandydat do pracy w szkockim Heart of Midlothian i Śląsku Wrocław, kilka miesięcy temu łączono go z Lechią Gdańsk. W międzyczasie współpracował z maleńką szkółką piłkarską Kirkwood Soccer Club w stanie Delaware. Do New Castle Nowaka sprowadził prawdopodobnie Dariusz Bujak, absolwent krakowskiej AWF, który w USA zajmuje się szkoleniem młodzieży. Posada doradcy technicznego na wschodnim wybrzeżu była jednak wyłącznie zawodową banicją i smutnym przystankiem na drodze, która miała zaprowadzić Nowaka aż do reprezentacji – polskiej lub amerykańskiej.

 

Niewiele brakowało zresztą, aby Nowak selekcjonerem został. Tuż po zakończeniu mistrzostw Europy w 2012 roku był jednym z trenerów rozważanych przez Grzegorza Latę, jako następca Franciszka Smudy. Ostatecznie prezes PZPN za namową Antoniego Piechniczka zdecydował się na Waldemara Fornalika. Kolejna szansa na pracę w związku pojawiła się tuż po objęciu posady szefa federacji przez Zbigniewa Bońka. Nowak miał zostać selekcjonerem kadry U-21, ale na drodze stanęły wysokie wymagania finansowe trenera zza Oceanu. Podobno ten miesięcznie zażądał 75 tys. zł! Przebąkiwano także o funkcji dyrektora sportowego, jaką miał objąć Nowak, ale i tu skończyło się na plotkach.

 

Teraz zamiast w Polsce czy w MLS Nowak pracuje na Karaibach. W połowie listopada niespodziewanie pojawiła się informacja The Antigua Obserwer , że polski trener został dyrektorem technicznym reprezentacji Antigui i Barbudy – 70. drużyny w rankingu FIFA. 50-latek będzie więc pomagał nikomu nieznanemu trenerowi Rolstonowi Williamsowi w walce o Puchar CONCACAF i Copa America Centenario, który w 2016 roku odbędzie się… w USA. Tam, gdzie zaczął się American Dream Nowaka i – gdzie być może – dobiegł on także końca.

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze