Pindera: Las Vegas kipiące boksem

Sporty walki

Dwie wielkie gale w tym samym mieście, tego samego dnia, w tym samym czasie. Gdzie to możliwe ? Tylko w „Mieście hazardu”, w stanie Nevada.

Można powiedzieć, że będą się bić po obu stronach ulicy w Las Vegas. Z jednej strony, w MGM Grand Garden Amir Khan z Devonem Alexandrem o pas WBC Silver i Keith Thurman z Leondardem Bundu o WBA Interim (obie walki w wadze półśredniej), z drugiej w hotelu Cosmopolitan Timothy Bradley z Diego Chavesem (też półśrednia) i Matt Korobow z Andym Lee o wakujący tytuł WBO w wadze średniej. Gdzie będzie ciekawiej, gdzie gorączka sobotniej nocy osiągnie stan wrzenia?

 

Wielkie grzmoty spodziewane są w obu tych miejscach, choć tym razem nie dojdzie jednak do zderzenia wyjątkowych kilerów. Owszem większość z tych, których zobaczymy potrafi uderzyć, ale potrafi też boksować, co daje uzasadnione nadzieje na ciekawe wydarzenia.

 

Najwięcej z tego towarzystwa zarobi były mistrz Bradley, który za starcie z Chavesem otrzyma 2 mln dolarów, a jego rywal zaledwie 30 tysięcy. Takiej różnicy na pewno nie będzie w ringu. Chaves to twardziel, potrafi mocno przyłożyć, umie też jak mało kto faulować. Podkreśla to na każdym kroku Bradley i jego trener Joel Diaz. Jako przykład dają walkę Chavesa z Brandonem Riosem w której Argentyńczyk został zdyskwalifikowany, ale prawda jest taka, że faulowali wtedy obaj, a decyzja sędziego ringowego była chyba zbyt nerwowa.

 

Faworytem będzie Bradley, który do tej pory przegrał tylko raz (w rewanżowej walce z Mannym Pacquiao), ale emocji nie powinno zabraknąć, bo Chaves ma się  o co się bić. Jeśli wygra, to wskoczy na inną orbitę, finansową również, tyle, że to mało prawdopodobne.

 

Kto wie czy nie ciekawsza będzie w Cosmopolitan walka Rosjanina Korobowa z Irlandczykiem Lee. Były dwukrotny mistrz świata amatorów jest niepokonany (24 zwycięstwa, 14 przed czasem), a jego rywal z Limerick przegrywał dwukrotnie. Stawiam na Korobowa, ale Irlandczyk nie stoi na straconej pozycji. – Korobow jest najgroźniejszy w pierwszej fazie walki, później słabnie. I będę walczył tak, by tę jego przypadłość wykorzystać – mówi Andy Lee. Jedno jest pewne, w tym pojedynku będzie ogień w ringu, a kto wie, może nawet wybuchnie pożar.

 

Trochę zapominamy mówiąc o tej gali o innej mistrzowskiej walce w której stawką będzie pas interim WBA w wadze junior półśredniej pomiędzy Mauricio Herrerą i Jose Benavidesem jr. Tu też wszystko jest możliwe, bo siły są wyrównane, z lekkim jednak wskazaniem na Herrerę.

 

A kto będzie się cieszył w MGM Grand? Dla Amira Khana jego sobotni rywal Devon Alexander to ostatnia przeszkoda przed wymarzonym pojedynkiem z Floydem Mayweatherem juniorem. Jeśli go pokona, to może już liczyć pieniądze za walkę życia w maju przyszłego roku. Ale Devon, podobnie jak Khan były mistrz świata, to pięściarz wyjątkowo niewygodny. I dla Anglika może to być prawdziwa droga przez mękę.

 

Znacznie łatwiej z Leonardem Bundu powinien poradzić sobie Keith Thurman, który z 23 wygranych walk aż 21 rozstrzygnął przed czasem. Bundu, pogromca Rafała Jackiewicza ma w pięściach znacznie mniej argumentów. Amerykanin powinien go znokautować, podobnie jak swoich rywali Abner Mares i Jermall Charlo, którzy walczyć będą w MGM Grand.

 

Z tego wniosek, że w nocy z soboty na niedzielę (polskiego czasu) spać nie będzie kiedy.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze