LeBron wrócił do Miami. I poległ

Koszykówka
LeBron wrócił do Miami. I poległ
fot. PAP
Dwaj przyjaciele z parkietu - James i Wade

Nie udał się powrót LeBrona Jamesa do Miami. Koszykarz Cleveland Cavaliers cztery poprzednie sezony bronił barw miejscowych Heat. W czwartek pierwszy raz stanął naprzeciw byłych kolegów. W meczu ligi NBA "Kawalerzyści" przegrali na Florydzie 91:101.

29-letni James zagrał bardzo dobrze. Zdobył 30 punktów, trafiając dziewięć z 16 rzutów gry. Nieco słabszy był na linii rzutów wolnych. Trafił 10 z 18 prób. Na koncie zapisał także osiem asyst i cztery zbiórki. Dzielnie wspierał go Kyrie Irving - 25 pkt, jednak to nie wystarczyło, by odnieść zwycięstwo.

 

Heat do triumfu poprowadzili Dwyane Wade i Brytyjczyk sudańskiego pochodzenia Luol Deng. Zdobyli odpowiednio 31 i 25 pkt. Wade i James serdecznie się przywitali, a w trakcie meczu, jak za dawnych czasów, wspólnie żartowali. Jednak tym razem po jego zakończeniu tylko jeden z nich miał powody do zadowolenia.

 

Nie rozstaliśmy się w złej atmosferze. Zanim LeBron trafił do Heat przez siedem lat graliśmy przeciwko niemu. Nie czuliśmy się więc niezręcznie - przyznał Wade, który z Heat związany jest przez całą swoją karierę, czyli od 2003 roku.

 



W tabeli Konferencji Wschodniej, z bilansem 17 zwycięstw i 11 porażek, Cavaliers zajmują piąte miejsce. Heat (14-16) sklasyfikowani są na siódmej pozycji.

 

 

Drugiej porażki z rzędu doznała wciąż najlepsza drużyna rozgrywek - Golden State Warriors (23-5). W dodatku obu porażek "Wojownicy" doznali w hali Staples Center w Los Angeles. We wtorek ulegli Lakers 105:115, a w czwartek Clippers 86:100.

 

Spotkanie dwóch pretendentów do tytułu długo nie zachwycało. Clippers w pierwszej kwarcie spudłowali 16 kolejnych rzutów z gry, a do przerwy trafili tylko 13 z 47 prób. Goście jednak prezentowali się niewiele lepiej i na półmetku prowadzili zaledwie jednym punktem.

 

W końcu gospodarzom udało się złapać właściwy rytm. W ostatniej części gry świetnie spisywał się Jamal Crawford, który uzyskał w niej 12 pkt, a w całym meczu 24. Chris Paul dołożył 22 pkt, a Blake Griffin zanotował 18 pkt i 15 zbiórek.

 

"To był paskudny mecz, ale z drugiej strony zawsze cieszą zwycięstwa odniesione wtedy, gdy nie grasz rewelacyjnie" - ocenił trener Clippers Doc Rivers.

 

Dla pokonanych najwięcej punktów uzyskał Klay Thompson - 15. Clippers (20-10) zajmują w Konferencji Zachodniej piąte miejsce.

 

Bożonarodzeniowym szlagierem był mecz San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder. Jednak obie drużyny przystąpiły do niego osłabione. W ekipie obrońców tytułu nie zagrał najbardziej wartościowy zawodnik ostatnich finałów Kawhi Leonard, a Thunder musieli sobie radzić bez Kevina Duranta.

 

Pod nieobecność najlepszego strzelca poprzedniego sezonu ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Russell Westbrook. 26-letni rozgrywający uzyskał 34 "oczka". Miał także 11 asyst oraz po pięć zbiórek i przechwytów.

 

W ekipie "Ostróg" najskuteczniejszy był rezerwowy Matt Bonner - 17 pkt. Spurs najwyraźniej nie służą świąteczne mecze. Jako obrońcy tytułu, 25 grudnia grali także w 1999 i 2005 roku. Wówczas przegrali odpowiednio z Los Angeles Lakers i Detroit Pistons.

 

Już w południe czasu miejscowego rozpoczął się mecz New York Knicks - Washington Wizards. "Czarodzieje" wygrali 102:91, a 10 punktów zdobył dla nich Marcin Gortat.

 

W ostatnim czwartkowym meczu koszykarze Chicago Bulls pokonali we własnej hali Los Angeles Lakers 113:93.

kir, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze