Demolka na White Hart Lane, a bohaterem Harry Kane!

Piłka nożna
Demolka na White Hart Lane, a bohaterem Harry Kane!
fot. PAP

Cóż to był za mecz! Obie drużyny zafundowały kibicom spektakl warty każdych pieniędzy. Tottenham ostatecznie pokonał Chelsea 5:3. Wielu zawodników zagrało świetne spotkanie, ale najlepszy był niewątpliwie Harry Kane - dwa gole i dwie asysty.

Niebywały przebieg miały derby Londynu. Sytuacja zmieniała się z minuty na minutę, każda akcja zwiastowała jakieś spięcie pod obojętnie którą z bramek. Właśnie dla takich spotkań przychodzi się na stadiony. Z jednej strony Tottenham, marzący o sensacji, pokonujący silnego rywala raz na długi czas, a z drugiej strony – Chelsea, lider, który był zdecydowanym faworytem tego starcia.

Od początku znakomicie wyglądali gospodarze, którzy przy wsparciu trybun szybko przejęli inicjatywę. Tym większym zaskoczeniem było, że to ospała Chelsea jako pierwszej wyprowadziła cios. Thibaut Courtois długim wyrzutem zaczął kontrę, piłkę opanował Eden Hazard i po imponującym dryblingu doszedł do pozycji strzeleckiej. Słupek! Dobija Oscar, nogę dostawia Diego Costa i gol. 14. trafienie w sezonie dla Hiszpana.

Trzesięnie ziemi

Później lepiej grali goście… aż do istnego trzęsienia ziemi. Zaczęło się od bomby Harry’ego Kane, który zza pola karnego uderzył tak, jak na pewno nie spodziewał się John Terry, który nie wykonał ruchu do przodu. Później dwa razu urwał się Nacer Chadli. Dwa razy w przeciągu kilku minut trafił w słupek. Więcej szczęścia miał przy drugiej próbie, bo jego strzał dobił Danny Rose.

Kiedy piłkarze Chelsea byli już myślami w szatni, gracze Tottenhamu ciągle atakowali. Zrobił to ten, który był genialny od początku spotkania. Harry Kane wykorzystał zawahanie Gary’ego Cahilla i dał się sfaulować. Do jedenastki podszedł Andros Townsend i było 3:1!

Po przerwie Jose Mourinho musiał coś zmienić. W miejsce Oscara posłał do boju Ramiresa. I znowu - Chelsea grała przyzwoicie, ale szybko została sprowadzona na ziemię. Po raz kolejny w roli głównej wystąpił Harry Kane. Anglik spokojnie wyczekał, aż John Terry przestanie mu zagrażać, i posłał ładny, kręcony strzał w długi róg. Cztery do jednego - pogrom! I nic nie zwiastowało poprawy wyniku, bo Tottenham poczuł krew.

Brak logiki

Jako że mecz był pozbawiony logiki niech świadczy, że ta bezradna w tym fragmencie meczu Chelsea strzeliła gola. Stracił piłkę Fazio, przejął ją Hazard, rozegrał z Fabregasem i trafił do siatki. I po raz kolejny wszyscy spodziewali się kontaktowego trafienia The Blues. A bramkę zdobyli gospodarzy - konkretnie Nacer Chadli. W końcówce do siatki trafił jeszcze John Terry. Tottenham wygrał 5:3.

To oznacza, że Chelsea pozostała liderem Premier League, ale tylko dlatego, że... nazwa klubu zaczyna się na "C". Pierwsze miejsce dzieli z Manchesterem City, który uzbierał tyle samo punktów (46), strzelił tyle samo goli (44), stracił tyle samo (44) oraz legitymuje się bilansem 14-4-2.

Drużyna prowadzona przez Mourinho straciła pięć bramek po raz drugi w historii. Pierwszy taki przypadek miał miejsce w słynnej manicie, kiedy Barcelona pokonała Real Madryt 5:0. Łatwo wywnioskować, że to pierwszy raz, kiedy Chelsea pod wodzą Portugalczyka kończy mecz z takimi stratami. Ostatni raz tyle goli ekipie z zachodniego Londynu strzelił w 2011 roku Arsenal.


Tottenham - Chelsea 5:3 (3:1)

Bramki: Kane 30, 52 Rose 4, Townsend 45+4 (karny), Chadli 78 - Costa 18, Hazard 61, Terry 87.

Tottenham: Lloris - Walker, Fazio, Vertoghen, Rose (76 Davies) - Mason (14 Dembele), Bentaleb - Townsend (66 Paulinho), Eriksen, Chadli - Kane.

Chelsea: Courtois - Ivanovic, Terry, Cahill, Azpilicueta - Matic, Fabregas - Willian (72 Salah), Oscar (46 Ramires), Hazard - Diego Costa.

Żółte kartki: Bentaleb, Paulinho, Kane - Fabregas.

Tabela ligi angielskiej (klik)

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze