Kruczek: Na taki konkurs czekaliśmy od początku sezonu

Zimowe
Kruczek: Na taki konkurs czekaliśmy od początku sezonu
fot.PAP

Czterech polskich skoczków znalazło się w finałowej serii trzeciego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. - Na takie zawody czekaliśmy od początku sezonu - przyznał zadowolony z postawy swoich podopiecznych trener Łukasz Kruczek.

To był w końcu taki konkurs, na jaki czekaliśmy od początku sezonu. Zawodnicy skoczyli nareszcie swoje, ale i tak to nie było jeszcze do końca idealne. Nie były to zawody, po których można by było powiedzieć, że były w stu procentach udane i wszystko poszło tak, jakbyśmy chcieli - podsumował.

 

Najważniejsze, jego zdaniem jest, by Polacy byli widoczni w serii finałowej. - I tak teraz było. Na to właśnie nas stać, by czterech zawodników było w trzydziestce, a jeden w dziesiątce - ocenił.

 

Najlepszy z biało-czerwonych był wracający po kontuzji dwukrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch, który został uplasowany na siódmej pozycji. W pierwszej serii miał jednak najgorsze warunki atmosferyczne z czołowej dziesiątki.

 

Przede wszystkim trzeba się doszlifować do czołówki, wtedy przebieg konkursu także inaczej wygląda i najlepsi mają zawsze te same warunki. W tej chwili Kamil jest w pozycji goniącego i jestem bardzo z niego zadowolony. Robi większe postępy niż się spodziewaliśmy i nie mógłbym oczekiwać czegoś więcej od niego w tej chwili - powiedział Kruczek.

 

Piotr Żyła, jako jedyny z Polaków, nie wystąpił w serii próbnej i na półmetku rywalizacji po skoku na 130,5 m był ósmy. Słabiej wypadł jednaj w finałowej serii i ostatecznie zajął 13. lokatę.

 

Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, by nie puszczać Piotrka w serii próbnej. Podjęliśmy ją po konkursie w Garmisch-Partenkirchen i po pierwszym skoku miał bardzo dobrą pozycję wyjściową do finału. Drugi trochę zepsuł, miał też mniej korzystne warunki i dlatego trochę spadł w klasyfikacji - powiedział szkoleniowiec.

 

Dawid Kubacki był 22., a Aleksander Zniszczoł – 27. Wygrał Niemiec Richard Freitag, a rekord skoczni ustanowił Austriak Michael Hayboeck – 138 m.

 

Rekordy nie mówią jednak o jakości konkursu. Trzeba popatrzeć, jak on wyglądał. Dzisiaj były faktycznie warunki do tego, by skakać bardzo daleko. Szczególnie na dole wiało pod narty i dało się odlecieć - przyznał Kruczek.

 

Na razie nie została jeszcze podjęta ostateczna decyzja o tym, kto pojedzie na zawody na mamucim obiekcie w Kulm.

 

Zapadnie ona po zawodach w Bischofshofen. Na tę chwilę raczej Kamil nie pojedzie, bo potrzebujemy trochę ustabilizować pozycję dojazdową, ale to się jeszcze może zmienić. W tej chwili robi olbrzymi postępy i widać duże przeskoki formy. Jeśli nie będzie startować w Kulm, to wróci do kraju, chyba że tam nie byłaby skocznia gotowa - powiedział trener.

 

Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni odbędzie się we wtorek w Bischofshofen.

A.J., PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze