Dorna dla Polsatsport.pl: Cel mam jasny – za dwa lata chcę osiągnąć sukces

Piłka nożna
Dorna dla Polsatsport.pl: Cel mam jasny – za dwa lata chcę osiągnąć sukces
fot. PAP

Potencjał piłkarski mamy duży, ale jaką drużynę poprowadzę w 2017 roku? Nie ma na to wzoru, gdyby istniał świat piłkarski stałby się bardzo przewidywalny. Wiemy tylko, że zespół to nie suma indywidualnych umiejętności - to coś więcej – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl trener Marcin Dorna.

Sebastian Staszewski: Dwa i pół roku to dużo czasu?

 

Marcin Dorna: Dla naszych potrzeb to czas adekwatny.

 

Dwa i pół roku zostało Panu do godziny zero, czyli inauguracji mistrzostw Europy U-21 w 2017 roku.

 

To daje nam pewien komfort planowania kolejnych kroków, więc postaramy się, aby każdy następny był niezwykle precyzyjny. Jeśli jednak czas, który mamy, przeliczymy na treningi i mecze towarzyskie to okaże się, że wcale nie jest on imponujący. Z drugiej strony wszyscy poprzedni gospodarze ME mieli dokładnie tak sam okres na przygotowania, więc uważam, że jest on odpowiedni, aby idealnie go wykorzystać.

 

To również zdanie prezesa Bońka? O tym rozmawialiście na wtorkowym spotkaniu w PZPN?

 

To pytanie do pana prezesa.

 

Ten turniej to jego zasługa i jednocześnie oczko w głowie. Ma duże oczekiwania?

 

Nie będę zdradzał kuluarów naszej rozmowy, ale siłą rzeczy chcemy zaprezentować jak najwyższy poziom sportowy. To nasze zadanie. Sam stawiam sobie wysoki cel. Musimy wyjść i walczyć. Kropka. Prezes nie postawił mi konkretnego zadania: awansuj do półfinału, wygraj turniej.

 

To była długa rozmowa?

 

Niezbyt. Już wcześniej rozmawialiśmy o wielu sprawach. Teraz po prostu nastąpiła aktualizacja.

 

 

Podchodzi Pan do tego projektu z podniesioną głową czy może jednak spuszczoną? Ostatnie eliminacje do młodzieżowych mistrzostw Europy zakończyły się przecież klęską.

 

Tak, to było niepowodzenie; nie awansowaliśmy, a przecież taki był cel. Myślę jednak, że w życiu jest tak, że po sukcesie nie można mieć zbyt wysoko podniesionej głowy, i tak też uczyniliśmy po ME U-17 w 2012 roku, i nie można jednocześnie opuszczać jej zbyt nisko po porażce. Każdy sukces ma tę wadę, że jest chwilowy, a każda porażka tę zaletę, że nie jest ostateczna.

 

Dużo nauki wyciągnął Pan z meczów ze Szwecją, Turcją, Grecją?

 

Myślę, że tak. W takim wymiarze to były dla mnie pierwsze eliminacje. Nie rozgrywaliśmy już poszczególnych turniejów jak dotychczas, a mieliśmy cykl rozplanowany prawie na dwa lata.

 

Pracę zaczął Pan od dziś? Bo zawodników z których Pan skorzysta, zna Pan od dwóch, trzech lat. Pan ich próbował, testował, analizował już pod kątem poprzedniej kadry U-21.

 

Latem chcę przyjrzeć się dokładnie mistrzostwo Europy U-21 w Czechach. Jadę tam na niemal cały turniej.  Będziemy obserwować wszystkie zespoły, organizacje, sposób funkcjonowania poszczególnych reprezentacji. Dyspozycja Szwedów, naszych grupowych przeciwników, którzy po zwycięskich barażach awansowali na mistrzostwa, będzie dla nas papierkiem lakmusowym, pokazaniem siły naszej grupy. Wcześniej, bo już w przyszłym tygodniu, lecimy natomiast do Szwajcarii na losowanie eliminacje Euro 2017.

 

Wcześniej pracował Pan z Wolskim, Furmanem, Pawłowskim i Żyrą, teraz są znani już Panu Zieliński, Milik, Łasicki i Dawidowicz, a także Bielik czy Olczyk. Jak duży jest potencjał?

 

Bardzo duży i znamy go doskonale. Mamy zawodników, którzy radzą sobie w klubach europejskich, mamy takich, którzy na Zachodzie futbolu dopiero się uczą się i takich, co ogrywają się w Ekstraklasie. Jest z kogo wybierać. Cieszy mnie fakt, że znów będę miał okazję spotkać się z chłopcami z rocznika 1995, z którym dwa lata temu graliśmy na Euro w Słowenii. Nieźle znam też rocznik 1994 z którym rozpoczynałem pracę w PZPN, podobnie jak 1998, bo z nim też krótko, na wczesnym etapie selekcji, miałem do czynienia.

 

Potencjał jest więc większy niż w przypadku drużyny, która w tamtym roku odpadła z eliminacji MME?

 

Trudno zaocznie porównywać…

 

Niech Pan nie ucieka od odpowiedzi!

 

Potencjał indywidualny jest duży. Tyle mogę powiedzieć. Jaka to będzie drużyna? Nie ma na to wzoru, gdyby istniał świat piłkarski stałby się bardzo przewidywalny. Wiemy tylko, że drużyna to nie suma indywidualnych umiejętności - to coś więcej.

 

Dwa i pół roku na stworzenie silnej drużyny na duży turniej, który odbędzie się w Polsce – taką szansę przed Panem miał tylko Franciszek Smuda. To dodatkowa presja?

 

Oczywiście. Wcześniej był jeszcze trener Globisz i jego drużyna U-19 w 2006 roku.

 

Tamten turniej to trochę inny rozmiar kapelusza…

 

Ale ten zespół osiągnął niezły wynik. Później awansował na MŚ w Kanadzie, pokonał Brazylię. Natomiast co do presji to duże zainteresowanie było już kadrą U-21. Należy się z tego cieszyć, bo to oznacza, że jest się kim interesować. Jestem przekonany, że ta presja będzie nas tylko mobilizowała.

 

 

To będzie największe wyzwanie w Pana życiu?

 

Tak. Co dla mnie istotne – będę miał wielką przyjemność poprowadzić zespół na ME po raz drugi. Wcześniej w 2012 w Słowenii i teraz, w 2017 roku, w Polsce. W kraju nie ma wielu zawodników, którzy dostąpią wyróżnienia grania na młodzieżowych ME dwa razy, a rocznik 1995 taką szansę otrzyma. Ja razem z nimi. Jestem przekonany, że takich roczników będzie pojawiać się coraz więcej.

 

Może Pan zadeklarować jakiś konkretny cel? Franciszek Smuda na seniorskim Euro chciał wyjść z grupy.

 

Chcemy grać jak najlepiej i wygrywać mecze…

 

Banał, proszę Pana.

 

Życie polega na robieniu celów pośrednich, na małych krokach.

 

Beenhakkerowskie step by step?

 

Tak. Nie zadeklaruję konkretnego wyniku. Na razie przed nami ciężka praca. Mamy Turniej Czterech Narodów, właściwie dwa cykle, w którym zmierzymy się z silnymi reprezentacjami. 27 marca zagramy z Niemcami U-20. Wcześniej odbędzie się wspomniane losowanie eliminacji MME i tam mam nadzieję ma dogranie kilku sparingów z silnymi zespołami. Mecze towarzyskie w terminach FIFA będziemy grali w domu, bo turniej jest przecież w Polsce, i jest już kilkunastu kandydatów. Jako gospodarz jesteśmy naprawdę atrakcyjnymi rywalem. Więcej będę wiedział po powrocie ze Szwajcarii.

 

I tak Pan tego nie przyzna, ale trudno mi uwierzyć, że sukces osiągnięty w 2017 roku nie będzie dla Pana przepustką do poprowadzenia seniorskiej reprezentacji Polski.

 

Decyzja o przyznaniu nam ME znana jest od kilku dni i przez ten czas coś takiego nie przeszło mi przez głowę. Nie myślę o tym, w tej kategorii. Praca z reprezentacją młodzieżową to ogromna nobilitacja, mamy przed sobą ważne zadanie.

 

Cóż, życzę Panu powodzenia. Ma Pan już dużą walizkę?

 

Niewiele się zmienia. Robimy cały czas to, co robiliśmy wcześniej: podróże, spotkanie, podróże i tak dalej. Zmieniamy tylko połączenia lotnicze, kierunki naszych wypraw. Nie zmienia się jednak nic innego. Główny kierunek mamy jeden: za dwa lata chcemy osiągnąć sukces.

 

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze