Lotos postraszył mistrza, ale tylko w pierwszym secie

Siatkówka

W meczu kończącym 23. kolejkę PlusLigi siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk przegrali 1:3 z PGE Skrą Bełchatów. Mistrzowie Polski zostali pokonani w pierwszej odsłonie, ale w kolejnych wzięli srogi rewanż. Spotkanie w Ergo Arenie oglądało ponad 10 tysięcy widzów.

Pierwszy set zakończył się zdecydowanym zwycięstwem gospodarzy. Gdańszczanie uzyskali przewagę już w pierwszej fazie tej odsłony: po skutecznym ataku Murphyego Troya mieli trzy punkty zaliczki na pierwszej przerwie. Na drugiej zaliczka wzrosła do czterech oczek, a w końcówce seta gospodarze kontrolowali sytuację. Po efektownej akcji Mateusza Miki było 18:14. W jednej z kolejnych akcji asem serwisowym popisał się Wojciech Grzyb (21:15). Miguel Falasca poprosił jeszcze o czas, ale siatkarze Lotosu nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa. As Mateusza Miki dał piłkę setową (24:17). Goście jeszcze się bronili, ale zepsuta zagrywka Facundo Conte zakończyła tę odsłonę. Gospodarze dominowali w każdym elemencie: atak, przyjęcie (71% przy 58% rywali), zdobywali punkty zagrywką (2-0) i blokiem (2-0).

 

Na pierwszej przerwie w drugiej partii punkt przewagi miała Skra. W jednej z wcześniejszych akcji Mateusz Mika zaserwował kolejnego w tym meczu asa. W środkowej części seta goście powiększyli zaliczkę do dwóch oczek. Gospodarze dogonili Skrę przy stanie 20:20 (błąd rywali: podwójne odbicie). W kolejnych akcjach dominowały emocje. Objawiało się to choćby serią zepsutych zagrywek po obu stronach siatki. W polu serwisowym mylili się: Mateusz Mika, Srecko Lisinac i Murphy Troy (jego pomyłka dała gościom pierwszą piłkę setową -23:24). Gdańszczanie obronili się i doprowadzili do rywalizacji na przewagi. Zakończyła się ona wynikiem 25:27, po ataku Wojciecha Włodarczyka. Wcześniej doszło do kontrowersji. Po serwisie Mariusza Wlazłego sędziowie odgwizdali koniec akcji; gospodarze protestowali, twierdząc, że mogli kontynuować grę; w tej sytuacji o wideoweryfikację poprosił arbiter; werdykt: akcja została powtórzona.

 

Trzecia odsłona nie przyniosła tylu emocji, co poprzednie. Mistrzowie Polski szybko wypracowali sobie przewagę. Po ataku Karola Kłosa ze środka mieli dwa punkty zaliczki na pierwszej przerwie. Gospodarze gonili wynik, byli bliscy wyrównania (8:9, 9:10), ale bełchatowianie znów odskoczyli (11:16 - po asie serwisowym Nicolasa Marechala). W końcówce tej partii goście utrzymywali dystans. Srecko Lisinac dał swej drużynie piłkę setową (18:24) i ten sam zawodnik skutecznym atakiem zakończył trzecią partię.


Na początku czwartego seta minimalną przewagę zyskali gospodarze, ale duża w tym zasługa popełniających niewymuszone błędy bełchatowian. Do stanu 11:11 obie ekipy toczyły wyrównaną walkę. Później goście dwukrotnie zablokowali Mateusza Mikę i uzyskali przewagę. Utrzymali ją na drugiej przerwie po ataku z krótkiej Srecko Lisinaca. Utrzymali ją również w końcówce seta. Popsuta zagrywka Mateusza Czunkiewicza dała Skrze piłkę meczową (20:24). W następnej akcji zagrywkę  popsuł Mariusz Wlazły, a w odpowiedzi Murphy Troy zaserwował asa (22:24). Kolejny serwis Troya zatrzymał się jednak na siatce, co oznaczało koniec spotkania.

 

Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:18, 25:27, 19:25, 22:25)

 

Lotos Trefl: Marco Falaschi, Bartosz Gawryszewski, Wojciech Grzyb, Mateusz Mika, Sebastian Schwarz, Murphy Troy - Piotr Gacek (libero) - Mateusz Czunkiewicz, Damian Schulz, Przemysław Stępień.
PGE Skra: Facundo Conte, Karol Kłos, Srecko Lisinac, Nicolas Marechal, Nicolas Uriarte, Mariusz Wlazły - Kacper Piechocki (libero) - Aleksa Brdjovic, Wojciech Włodarczyk.

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze