Zagrywka konika szachowego w szwedzkiej sztafecie

Zimowe
Zagrywka konika szachowego w szwedzkiej sztafecie
fot. PAP
Charlotte Kalla

Czwartkowy bieg sztafetowy kobiet będzie dla skandynawskiej publiczności najważniejszą konkurencją mistrzostw świata w Falun. Skład ekipy Szwecji, w której Charlotte Kalla pobiegnie na drugiej zmianie, jest zaskoczeniem dla Norwegii, gdzie nazywa się tę decyzję "grą w szachy".

W dodatku w szwedzkiej sztafecie, która przed rokiem zdobyła złoty medal olimpijski w Soczi, pozostała tylko Kalla. Norweżki natomiast pobiegną w identycznym składzie, mimo tego że w Rosji zajęły dopiero piąte miejsce.

- Czy to oznacza, że na decydujące starcie gigantów mamy tylko cztery silne biegaczki, a Szwecja luksusowy problem wielkiego zaplecza? - pytają ze zdumieniem norweskie media.

Przewidują "thriller psychologiczny" dla swoich reprezentantek, które "przegrały z kretesem" w Soczi, a we wtorek w Falun "zostały dobite" w biegu na 10 kilometrów techniką dowolną, w którym najlepsze, 22. miejsce wywalczyła Heidi Weng, a wielka Marit Bjoergen była dopiero 31.

Wśród Szwedek zabraknie "złotych" biegaczek z Soczi Idy Ingemarsdotter, Emmy Wiken i Anny Haag. Pobiegną w nowym składzie i w nowej kolejności: Sofia Bleckur, Charlotte Kalla, Maria Rydqvist i na ostatniej zmianie Stina Nilsson.

Norweżki wystartują w tradycyjnym szyku, czyli Heidi Weng, Therese Johaug, Astrid Uhrenhold Jacobsen i Marit Bjoergen.

Pytaniem norweskich mediów jest jak ich biegaczki poradzą sobie psychicznie po wtorkowej klęsce i "syndromie Soczi". Natomiast w Szwecji nikt nie ma wątpliwości, że nowy skład jest "złoty".

Decyzja o biegu Kalli na drugiej zmianie jest pewnym szokiem również w Szwecji, ponieważ jeszcze w poniedziałek najwięksi szwedzcy eksperci od biegów narciarskich radzili swoim działaczom, aby w ogóle ją wycofać ze sztafety, która była kompletna z nową gwiazdą ostatniego etapu Stiną Nilsson. Zdobyła ona srebrne medale w sprincie indywidualnym oraz drużynowym i ze swoim "potwornym finiszem" naturalnie nadaje się na liderkę drużyny.

Po wtorkowym zwycięstwie Kalli i jej demonstracji siły nikt w Szwecji nie odważyłby się zaproponować jej braku w sztafecie. Jednak decyzja o drugiej zmianie traktowana jest jako "zagrywka konika szachowego".

- Nasza pobita Johaug, która we wtorek zajęła 27. miejsce, będzie zmuszona walczyć ze zwycięską Kallą, która reprezentuje gigantyczną siłę "nie do pokonania". To będzie bardzo psychologiczny pojedynek, który może zadecydować o wyniku całej sztafety - skomentował norweski dziennik "Verdens Gang".

Biegi sztafetowe są dla Skandynawów najważniejszą konkurencją każdych MŚ i olimpiad. Organizatorzy MŚ Falun spodziewają się w czwartek rekordowej publiczności. Swoją obecność zapowiedział również król Szwecji Karol XVI Gustaw, który osobiście gratulował złotego medalu swoim biegaczkom w Soczi.

- Podczas finiszu wrzeszczał tak głośno, że ogłuchłam, a on kompletnie ochrypł, biegnąc na linię mety - powiedziała jego małżonka Sylwia w rozmowie z dziennikiem "Aftonbladet".

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze