Krwawy FEN 6 "Showtime". Zobacz skróty wszystkich walk

Sporty walki

Gala Fight Exclusive Night zachwycała od początku do prawie samego końca. Walka wieczoru okazała się znakomitym zwieńczeniem świetnego wydarzenia. Ale do czasu. Tymoteusz Świątek półprzytomny przystępował do kolejnych rund, a nikomu nie przyszło do głowy, żeby przerwać krwawą egzekucję... "Omen" padł na deski w piątym starciu i został zniesiony z ringu na noszach.

O gali Fight Exclusive Night 6 do momentu walki wieczoru można by pisać w samych superlatywach. Na początek świetnie zaprezentował się debiutujący - tegoroczny maturzysta - Paweł Kiełek, który już w pierwszej rundzie poddał balachą na nogę swojego rywala.

Zrobiłem swoje! Zobaczyłem, że zostawił nogę i wykorzystałem chwilę. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało, bo noga mu chrupnęła… Gdyby on nie odklepał, to ja bym to puścił. Naprawdę nie chciałem mu zrobić krzywdy - mówił przerażony po walce Kiełek.

Nie zawiodła również Róża Gumienna. Polka po znakomitym pojedynku pokonała na punkty utalentowaną Słowaczkę Weronikę Cmarovą. W drugiej rundzie swojego przeciwnika znokautował modelowym kolanem na głowę Piotr Rogosz, a Tomas Gut osunął się na deski uniringu. Dawid Mora nie potrafił znaleźć sposobu na solidnego Yuriego Dobko. Białoruski rywal jednak po dziesięciu minutach katorżniczej pracy w klinczu nie wyszedł do trzeciej rundy z powodu kontuzji dłoni i urazu żeber.

Wygrałem przez poddanie narożnika. Walka nie przebiegła pod moje dyktando. To jest świetny zapaśnik. Nie poszło tak jakbym tego chciał. Miałem świetny narożnik, ale rywal był niezwykle niewygodny. Próbowałem niskich kopnięć, ale on konsekwentnie robił swoje i szukał klinczu - powiedział po walce Mora.

Obiecane efektowne wejście zaprezentował Juan Malkriado Cruz, który zmierzył się z Wojciechem Wierzbickim. Portugalczyk  postawił na swoje warunki fizyczne i bezpardonową wymianę. Polak jednak konsekwentnie robił swoje i zdecydowanie zwyciężył na punkty.

Niewielu spodziewało się, że starcie Marcina Zontka i Macieja Browarskiego potrwa na pełnym dystansie, ale tak się stało. Zontek przez długi czas z uśmiechem na twarzy prowadził walkę. W trzeciej rundzie trochę zabrakło mu sił, ale i tak znalazł uznanie w oczach sędziów. Wygrał na punkty.

W ostatnim starciu na zasadach K-1 Biszczak z Baitarem dali pokaz umiejętności kickbokserskich na najwyższym poziomie. Marokańczyk w pierwzej rundzie pokazał, że nie jest przypadkowym zawodnikiem i zaskoczył Polaka. Narożnik naszego reprezentanta znakomicie przeanalizował sytuację i w kolejnych starciach sytuacja kompletnie się odwróciła. Efekt? Biszczak zwyciężył na punkty!

Mówić trzeba głośno: Skandal!

W walce wieczoru w uniringu zameldowali się Tymoteusz Świątek oraz Victor Marinho. Stawką pojedynku był pas mistrzowski wagi koguciej. Pierwszy pas w historii Fight Exclusive Night i pierwszy pojedynek na dystansie pięciu rund. Jak się później okazało - wielka szkoda, że miał trwać tak długo...

Od początku walki "Omen" miał sporo kłopotów w konfrontacji z Portugalczykiem. Marinho błyskawicznie sprowadził go do parteru i był blisko szybkiego skończenia pojedynku. Polak jednak pokazywał charakter i przyjmował kolejne ciosy oraz kolana. Ciężko zliczyć, ile ich było, bo spadały z niezwykłą częstotliwością, a co gorsza - precyzją.

Świątek z odpornością niespotykaną w sferze zwykłych śmiertelników przetrwał trzy rundy, ale tu (jeśli nie wcześniej!) pojedynek powinien zostać zakończony. Ani narożnik zawodnika, ani sędzia nie wykazywali ochoty do przerwania walki. Doktor biegał dookoła ringu i nakazywał zakończenie rywalizacji, którą w tym momencie już ciężko było nazwać sportową.

(Pseudo)sędzia Sebastian Jagielski nie wykazywał żadnych emocji, współczucia dla słaniającego się na nogach, półprzytomnego i nieświadomego Tymoteusza Świątka. Walka toczyła się dalej, a bezradny "Omen" przyjmował kolejne potężne ciosy na bezwładne ciało. Musiało się skończyć tragicznie. I tak się skończyło. Świątek padł na deski po precyzyjnym prostym w piątej rundzie i nie dawał znaku życia. Zawodnik z Bochni został z ringu zniesiony na noszach, a niewielu zapamięta, że mistrzem wagi koguciej został Victor Marinho.

 

Oby Tymoteusz jak najszybciej wrócił do pełnego zdrowia, a sędzia Jagielski trzymał się z daleka od prawdziwego sportu!

 

Jak przekazał Mateusz Borek na swoim twitterze Tymoteusz Świątek odzyskał przytomność, a noc spędzi w szpitalu na obserwacji i badaniach.

 

Maciej Turski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze