Bezradny Fabian. Trzy punkty The Reds w Walii

Liverpool od początku nie potrafił zawiązać składnej gry przy wielkiej ulewie w Swansea. Pierwsza połowa to popis bezradności podopiecznych Brendana Rodgersa, a najjaśniejszą postacią zespołu w czerwonych koszulkach był bramkarz, Simon Mignolet. Świetnie okazje Łabędzi mieli chociażby Bafetimbi Gomis i Gylfi Sigurdsson, który znakomicie uderzył z dystansu, a Mignolet wyciągnął się jak struna i ledwo wybił piłkę na rzut rożny. Walijski zespół przeważał, spychając Liverpool do defensywy, jednak pierwsza połowa nie przyniosła goli.

Łukasz Fabiański miał pierwszą okazję do wykazania się w 58. minucie. Z prawej strony pola karnego płasko w krótki róg uderzał Coutinho, a polski bramkarz był ustawiony bezbłędnie. Liverpool przejął inicjatywę i niespełna dziesięć minut później zagrożenie stworzył Joe Allen, jednak piłka poleciała wprost w ręce Polaka.

Na tym jednak szczęście Fabiańskiego się skończyło: kolejna ciekawa akcja The Reds przyniosła otwierającego gola. Kapitalne zagranie Raheema Sterlinga wyprowadziła pędzącego Jordana Hendersona sam na sam z Polakiem, a ostatni stoper - Chico Flores próbując interweniować, tak nabił nogę Anglika, że… piłka z dużą mocą wpadła nad bezradnym Fabiańskim. 1:0 dla gości!

Gospodarze do końca meczu starali się wyrównać, ale dobrze ustawiony Liverpool nie pozwolił Łabędziom na stworzenie sobie dogodnych szans. W ostatniej minucie dogodną sytuację na podwyższenie wyniku miał jeszcze Daniel Sturridge, jednak trafił w słupek. To pierwsze zwycięstwo Liverpoolu na Liberty Stadium. Zespół Rodgersa utrzymuje niewielki dystans do podium, a za tydzień stoczy bezpośredni bój z Manchesterem United.


Swansea City - Liverpool FC 0:1 (0:0)
Henderson 68'