Berg: Jesteśmy w dobrej formie, mamy mnóstwo energii

Piłka nożna
Berg: Jesteśmy w dobrej formie, mamy mnóstwo energii
fot. Cyfrasport

Jako piłkarz, jako trener zawsze czekasz na wielkie mecze, a taki czeka nas w Poznaniu, w dodatku przy niezbyt przyjaźnie nastawionych trybunach - mówi Polsatsport.pl trener Legii Warszawa.

Łukasz Majchrzyk: Zacznijmy standardowo: mecz z Lechem to najważniejsze spotkanie wiosny?


Henning Berg: Tak, to ważny mecz i doskonała okazja do zdobycia trzech punktów (śmiech).

 

Albo 1,5 punktu jeśli weźmiemy pod uwagę podział po rundzie zasadniczej.

 

Tak, racja. Nie wiadomo jak mówić: trzy, czy 1,5, a dla nas to ważne. Lech jest teraz na trzecim miejscu, ale graliśmy teraz z Wisłą. Mecze z Lechem mają wielką tradycję, w zeszłym sezonie to ta  drużyna najdłużej walczyła z nami o mistrzostwo, więc teraz też spodziewamy się zaciętego spotkania.


Naprawdę to Lech jest najgroźniejszym rywalem Legii? W końcu to Jagiellonia po ostatniej kolejce zajmowała drugie miejsce.


Ciężko powiedzieć, bo każdy rywal ma swoje argumenty. Jagiellonia jest druga, ale Wisła też jest silna. Jako piłkarz, jako trener zawsze czekasz na wielkie mecze, a taki czeka nas w Poznaniu, w dodatku przy niezbyt przyjaźnie nastawionych trybunach.


Lech ma swoje problemy: remis z Cracovią, porażka z Zawiszą. Ten zespół jest teraz w dobrej formie?


Nie wiem, będę coś mógł powiedzieć po niedzieli (śmiech). Widziałem wyniki, oglądałem ich spotkania. Wiem trochę na ich temat, ale wolę mówić o mojej drużynie.


To pomówmy o Legii. Chyba trochę presji z was zeszło. Na początku rundy odgradzał Pan drużynę od mediów. Nie przypominam sobie kilku otwartych treningów z rzędu.


Nie do końca o to chodziło. Graliśmy wtedy w każdym tygodniu po dwa mecze i jeśli byśmy jeszcze zapraszali media na treningi, to nie mielibyśmy szansy, żeby w jakikolwiek sposób zaskoczyć przeciwnika. Powiedziałem dziennikarzom, że muszę zamykać zajęcia, bo będziemy chcieli robić zmiany w składzie. Teraz, kiedy gramy raz w tygodniu, nie ma sensu się tak zasłaniać. Każdy mniej więcej wie, w jakim składzie wyjdziemy, zmian z meczu na mecz nie ma zbyt dużo. Na początku rundy zmieniał Pan zespół kompletnie: jeden skład zagra w Pucharze Polski ze Śląskiem, a drugi przeciwko Ajaksowi.

 

Teraz, kiedy znamy już wyniki, tych spotkań, jak Pan sądzi: to były dobre decyzje?

To zależy, co chcesz osiągnąć. Jeśli chcesz zajść daleko w Europie, to rotacje są konieczne. Jeśli wystawiłbym podstawowy skład przeciwko Jagiellonii, to nie bylibyśmy w stanie zagrać z Ajaksem w Amsterdamie na takim poziomie, na jakim nam się udało. Kiedy gramy w Europie, z silnymi rywalami, to musimy się wznieść na wyżyny naszych możliwości, a czasami nawet jeszcze wyżej. Bardzo ciężko jest to zrobić, jeśli grasz mecz cztery dni wcześniej. Jeśli byśmy sobie powiedzieli, że nie zależy nam na Lidze Europejskiej, to w ekstraklasie mielibyśmy kilka punktów więcej. Proszę pamiętać, że taką samą strategię przyjęliśmy na początku sezonu, kiedy zbiliśmy Celtic i kiedy pokonaliśmy Aktobe, żeby wejść do fazy grupowej LE. Bez tego by nam się to nie udało. Tak samo postępowaliśmy w lipcu, sierpniu i po Bożym Narodzeniu. Kiedy weszliśmy do grupy LE, zmiany były mniejsze, bo musieliśmy znaleźć równowagę w zespole.


Bardzo dużo szans dostawali młodzi.


Właśnie dzięki temu zagrało też kilku młodych chłopaków: Robert Bartczak, Adam Ryczkowski, Mateusz Wieteska, Norbert Misiak, Bartłomiej Kalinkowski. Krystian Bielik też dostawał szanse, dopóki tutaj był, chociaż nie był to zbyt długi okres (śmiech). Ciężko zatrzymać piłkarza, kiedy on chce odejść, ale uważam, że dla niego najlepsze byłoby, gdyby został w Warszawie. To też jest korzyść dla Legii. Młodzi widzą, że z akademii można trafić do pierwszej drużyny. Nie straciliśmy z oczu naszych celów: jesteśmy liderem w lidze, gramy w półfinale PP. Przegraliśmy z Ajaksem, ale zagraliśmy bardzo dobrze w Amsterdamie. W Warszawie straciliśmy szybko dwa gole i już było po sprawie. Zabrakło nam cwaniactwa. Policzyłem szanse na gole w tym starciu i my w sumie mieliśmy ich 12, a Ajax sześć. Myśmy strzelili zero goli, a oni cztery.


To jest różnica, ale można was usprawiedliwić. Straciliście dwóch, najważniejszych ofensywnych graczy przed meczami z Ajaksem.


Tak, zwłaszcza kontuzja Ondreja Dudy sprawiła nam kłopoty. Rado też chcieliśmy zatrzymać, bo to jest po prostu dobry piłkarz, ważny dla tej drużyny.


Zostawienie Radovicia na trybunach było najtrudniejszą decyzją w Pana karierze trenerskiej?


Była bardzo, bardzo trudna. Długo z nim rozmawiałem. Według mnie, nie był gotowy, żeby zagrać na odpowiednim poziomie. Nie był w stanie się skoncentrować na meczu. Mimo to w Amsterdamie zagraliśmy świetnie, a Orlando zaliczył jeden ze swoich najlepszych występów w Legii. Brakowało tylko gola. Powinniśmy tamten mecz łatwo wygrać 2:1. Gdyby tak się stało, tutaj mielibyśmy już dużo łatwiejsze zadanie. Pewnie wtedy udałoby się awansować.


Wróćmy jednak do Lecha. Macie już za sobą wiele szczytowych momentów sezonu: Celtic, LE, Ajax, Puchar Polski zakończony karnymi. Dla rywali to będzie właściwie dopiero drugi taki mecz. Pierwszy był tutaj w Warszawie. Jesteście mentalnie zmęczeni? Lech może mieć przewagę?


Zmęczeni? Nie, w żadnym wypadku. Bardzo czekamy na ten mecz. Nie możemy się czuć zmęczeni, zostało jeszcze wiele miesięcy gry, grupa mistrzowska, walka o Puchar Polski. Najdłuższą przerwę mamy w zimie, wtedy przez miesiąc możemy potrenować. W lecie musimy szybko wrócić do gry, bo gramy w kwalifikacjach pucharów. To prawda, że mieliśmy ciężki początek wiosny: osiem meczów w trzy i pół tygodnia. I to jeszcze jacy rywale: Śląsk trzy razy, dwa razy Ajax, Wisła. Teraz jest nam łatwiej, bo mogliśmy przed Lechem przez tydzień trenować, za chwilę będzie przerwa na mecze reprezentacji. Powinniśmy mieć mnóstwo energii (śmiech).


To jest najlepszy moment na granie z Lechem?


Nie wiem, który moment jest najlepszy.


Najlepszy jest wtedy, kiedy się wygrywa...


Tak, ale nie tylko o tym mówię. Myślę, że jesteśmy w dobrej formie. Widzę w mediach spekulacje, że to albo tamto w naszej grze nie funkcjonuje, ale to normalne. Nie przejmuję się tym. Do tej pory zdobyliśmy najwięcej bramek w lidze, a tylko jeden zespół stracił ich mniej. Tracimy dużo goli w porównaniu do liczby szans, które mają przeciwnicy. W pierwszej części sezonu było odwrotnie, dlatego uważam, że w obronie gramy dobrze.


A jeśli chodzi o atak?


Strzelamy gole i to jest najważniejsze. Zdobyliśmy trzy bramki z Podbeskidziem, trzy ze Śląskiem, dwa z Wisłą, więc nie powinniśmy narzekać. Dalej będziemy strzelać gole, Żyro wraca do wysokiej formy.


A co z Ondrejem Dudą?


Duda jest ważny, on potrafi zagrać podanie jak nikt inny, przyspiesza naszą grę. Jeszcze nie jest w najwyższej formie, bo kiedy wracasz po kontuzji, to na początku możesz zagrać świetnie, a potem trochę spadasz, ale zagrał już kilka świetnych piłek: z Wisłą, czy ze Śląskiem. Będzie grał lepiej, kiedy boiska będą lepsze.


Kalendarz wam sprzyja? Michał Probierz mówił w Cafe Futbol, że reforma wam pomaga, bo macie szeroką kadrę, a sezon jest długi?


Reforma nam sprzyja? To chyba muszę mu przypomnieć, że zagraliśmy 34 mecze jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Ile zagrała Jagiellonia? Graliśmy w Europie, mieliśmy po dwa spotkania w tygodniu i może mu to umknęło? Tak, mamy większy skład, ale musimy taki mieć, bo gramy dużo więcej niż reszta ligi.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze