Startuje żużlowa Elite League!

Żużel
Startuje żużlowa Elite League!
fot. PAP
W akcji indywidualny mistrz świata z 2012 roku Chris Holder

Obowiązkowa dawka metanolu dla każdego maniaka prędkości, fantazji i odlotu – 31 marca, King’s Lynn Stars kontra Lakeside Hammers. Polsat Sport News, godz. 23.00. Wiosną nic nie smakuje lepiej od odgłosu żużlowego motocykla!

Tytułu mistrzowskiego bronią Piraci z Poole. Dwójka Polaków: Maciej Janowski i Kacper Gomólski wsparta zaciągiem zwariowanych Australijczyków: indywidualnym mistrzem świata z 2012 roku – Chrisem Holderem, doświadczonym Daveyem Wattem i walecznym Dakotą Northem może spełnić marzenia Neila Middleditcha o trzeciej koronie. Piraci chcą zdobyć mistrzostwo Elite League w sezonie 2015 i wykąpać się w wannie pełnej rozkoszy niczym Belle Vue Aces w latach 70-tych. Ostatnim klubem, który sięgnął po potrójną koronę w lidze brytyjskiej (1970, 1971, 1972) był zespół z Manchesteru. Poole Pirates mają tytuły z lat 2013 i 2014, więc chłopcy zostawią serce na torze, byleby tor przy Wimborne Road utonął w strugach szampana. Kyle Newman rozwija się z roku na rok, a Paul Starke wydaje się solidnym rezerwowym w ekipie Piratów.

 

Chris Holder w "Złotym Kasku" w Pardubicach 2014 roku


Z pewnością piekielnie groźni będą żużlowcy King’s Lynn Stars. Niels-Kristian Iversen wyleczył kontuzję, Rory Schlein jest naładowany energią po turnieju testimonial (rocznicowym), a Kenneth Bjerre ma apetyt na wyśniony tytuł mistrza Elite League. Dołóżmy szalenie zdolnego Brytyjczyka Roberta Lamberta oraz dobrze znających angielskie tory Lewisa Kerra i Nicklasa Porsinga, a staje się jasnym, że Gwiazdy z King’s Lynn mogą realnie marzyć o złotym medalu.


Rosco nie byłby sobą, gdyby nie celował w szczytowe partie. Sięgnął po mędrca jakich mało: Colina Pratta, byłego żużlowca, a później znakomitego menedżera Cradley Heath i Coventry Bees. Rossiter nauczył się od Colina jak schładzać krew i okiełznać plątaninę myśli. Pratt i Rosco zbudowali bardzo ciekawy skład Rudzików. Nie udało się zatrzymać Petera Kildemanda, ale pozostał Troy Batchelor. Dwaj doświadczeni Polacy zasilili ekipę z Blunsdon: Adrian Miedziński i Grzegorz Zengota. Ekspresyjny kangur Nick Morris powinien zanotować progresję wyników, a Rudzików ma wspierać również Charles Wright, znający każdą ścieżkę na brytyjskich owalach. Kyle Howarth to prawdziwy as w talii Swindon Robins. Jedenaste przykazanie brzmi: nie lekceważcie Rosco!

Jonsson wraca na Wyspy

Indywidualny wicemistrz świata z 2011 roku i drużynowy mistrz Elite League z 2005 roku, Szwed Andreas Jonsson, z rozrzewnieniem wspomina czasy kiedy był Pszczołą z Coventry i Młotem z Areny-Essex. Jonsson tęskni za angielskim kibicem, który kocha speedway jak nikt inny oraz za torami, które mają mu pomóc w odzyskaniu dawnej formy. AJ wie, że sporo torów w cyklu Grand Prix jako żywo przypomina brytyjskie obiekty, a agrafka rozpościerająca się w Lakeside jest idealnym poletkiem do szlifowania technicznych umiejętności. Do ekipy Młotów powraca Mikkel Bech. To młody, zdolny Duńczyk, który ma na koncie złoty medal Drużynowego Pucharu Świata wywalczony w 2012 roku. Pod Londynem głęboko wierzą w odrodzenie Edwarda Kennetta.


Gary Havelock cieszył się ze srebrnego medalu w sezonie 2014, a w tym roku zestawił równie intrygujący zespół. Wciąż oczka dla Pszczół z Coventry będzie zdobywał Kaczor Donald, czyli Hans Andersen, przemiły jegomość rodem z Odense. W Coventry ujrzymy najbardziej ekscytującego zawodnika młodego pokolenia: Jasona Garrity, a także starego wyjadacza, Chrisa Harrisa.

Gary Havelock cieszył się ze srebrnego medalu w sezonie 2014, a w tym roku zestawił równie intrygujący zespół. Wciąż oczka dla Pszczół z Coventry będzie zdobywał Kaczor Donald, czyli Hans Andersen, przemiły jegomość rodem z Odense. W Coventry ujrzymy najbardziej ekscytującego zawodnika młodego pokolenia: Jasona Garrity, a także starego wyjadacza, Chrisa Harrisa. Do Pszczół trafił rzetelny chłopak z Galicji – Jakub Jamróg. Tarnowianin zimą zdobył tytuł indywidualnego mistrza Argentyny, a bogatszy o doświadczenia wyniesione z jazdy w Bahia Blanca zapragnął uczyć się w najlepszej żużlowej szkole – Elite League. Niestety, dwa występy w meczach o East Midlands Bowl nie ułożyły się po myśli Jakuba. Jamróg zdobył zaledwie 1 punkt w dwóch meczach przeciwko Leicester Lions i pożegnał się z Wyspami. W jego miejsce promotor Coventry, Mick Horton zakontraktował byłego króla długich torów – Joonasa Kylmaekorpi. Do Coventry trafił bardzo solidny zawodnik – Danny King. I niezmiennie zakochany w Pszczołach „Robbo”, czyli Stuart Robson. 8 listopada Robson skończy 39 lat, ale jego jazdą można napawać się bez końca. Nawet, gdy z baru na Brandon Stadium zniknie ostatnia porcja fish & chips…


Lwy z Leicester mają w składzie prawdziwego asa: Australijczyka Jasona Doyle’a. Doyley szalał zimą na antypodach, zdobył indywidualne mistrzostwo Australii, a 21 marca wygrał prestiżowy turniej Elite League Riders Championship. Jason chce błyszczeć w Grand Prix, ustabilizował formę, a w barwach Leicester ma być niekwestionowanym liderem. Będą go wspierać dwaj Polacy: Szymon Woźniak i Grzegorz Walasek. Szymon doskonale wie, że po ukończeniu wieku juniora, będzie miał coraz mniej imprez w kalendarzu, a Wielka Brytania pozwoli zapełnić mu tą lukę. Szymon to młodzieżowy indywidualny mistrz Polski z 2014 roku i bystry uczeń. A Grzegorz Walasek zatęsknił za poczciwym Albionem. Greg kocha luz, dobrą muzykę i znakomitego Guinnessa po meczu, a taki klimat jest możliwy do zrealizowania jedynie na Wyspach… Były zawodnik Poole Pirates i Arena-Essex pragnie regularnie ścigać się, a liga brytyjska daje najszerszy wachlarz zawodów na Starym Kontynencie. Promotor Leicester, były indywidualny mistrz świata w speedrowerze, David Hemsley, przekonał również do występów w barwach Lwów dwóch Duńczyków: starego lisa Bjarne Pedersena i młodego, głodnego sukcesów Mikkela Michelsena.  Biorąc pod uwagę zdradziecką geometrię toru i dziwacznie wyprofilowane wiraże, Leicester może napytać biedy niejednemu zespołowi…

 

Jason Doyle podczas finału Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy 2014 roku


Szwedzki potop w Wolverhampton

Peter Karlsson nie tylko świetnie biega na nartach, ale wciąż znakomicie czuje się na motocyklu. 25 lat temu Pikej debiutował na Wyspach, przewędrował przez wiele ekip, ale najmilej robi mu się na sercu kiedy startuje na Monmore Green. W grudniu Karlsson skończy 46 lat, a pewnikiem wykręci jeszcze niejedną dwucyfrówkę na angielskich torach. Menedżer Wilków, Peter Adams, ze zrozumieniem przyjął decyzję Taia Woffindena o rezygnacji ze startów w Anglii, ale pomimo absencji indywidualnego mistrza świata z 2013 roku, Adamsowi udało się stworzyć ciekawą ekipę. Na stare śmieci wraca Fredrik Lindgren. Freddie opuścił szeregi Grand Prix, nie utrzymał się w cyklu, a idealną trampoliną do odbudowania formy będą regularne starty w Elite League. Jacob Thorssell, dynamicznie rozwijający się talent ze Szwecji, spędzi kolejny sezon w Wolverhampton. Do grona Skandynawów dokooptowano Polaka Tobiasza Musielaka. Zawodnik Unii Leszno poszedł za mądrą radą Adama Skórnickiego, słynnego Wilka, który wie, że nie ma nic gorszego niż przesiadywanie na stadionowej ławce i zaduma nad kolejną krwawą niedzielą. „Zawiniesz cztery litery, spakujesz manatki, wsiądziesz rano do samolotu, nie będziesz żył niedzielnym meczem w Polsce, tylko ruszysz na Wyspy, zmienisz środowisko, a to ma ozdrowieńczy wpływ na psyche” – słusznie prawił trzykrotny drużynowy mistrz Elite League, Adam Skórnicki.


Josh Bates, szalony zodiakalny Wodnik, indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii do lat 21, będzie zbierał szlify przy Monmore Green. Peter Adams wykazał się lisim zmysłem, skoro sięgnął po Lewisa Blackbirda, odkrycie sezonu 2014. Kiedy jasnym stało się, że Eastbourne Eagles przesuną się o dwie ligi niżej (z Elite do National), Peter nie zwlekał z negocjacjami. Blackbird wygrywał już ligę z Mildenhall i Dudley, więc powinien być solidnym wzmocnieniem Wilków.

Zagar pragnie złota dla Belle Vue

Inni się zbroją, a w Manchesterze po cichu budują potęgę. Menedżerem Asów został Australijczyk Mark Lemon. Tak zasłużony klub jak Belle Vue od dawna pragnie powrócić na tron, ale ostatnie sezony nie były udane dla następców Arthura Franklyna, Maxa Grosskreutza, Billa Kitchena, Erica Langtona, Petera Cravena i Chrisa Mortona. Rok 2015 ma być przełomowym dla Asów. Scott Nicholls, Max Fricke, Steve Worrall, Simon Stead, Craig Cook, Stefan Nielsen, ale nade wszystko Matej Zagar – jest kim straszyć…


Słoweniec marzy o złotym medalu na Wyspach. „Cudownie, że wylądowałem ponownie w Belle Vue Aces. To ambitny klub, a ja lubię ścigać się w zespole o ogromnych aspiracjach. W środowisku żużlowym słyszy się o wielu magicznych planach. Plotkuje się o rozmaitych projektach, a potem nic z tego nie wynika. Niewielu wierzyło w to, że Chris Morton i David Gordon stworzą nowy i piękny stadion. Byłem wzruszony kiedy Chris i David otrzymali pozwolenie na budowę nowego obiektu. Widziałem łzy w ich oczach, a ja czuję się częścią klubu z Manchesteru, więc przeżywałem radość razem z promotorami. Chcę odnosić sukcesy z Belle Vue. Gdy nowy stadion zostanie otwarty na wiosnę 2016 roku, pragnę być najskuteczniejszym zawodnikiem Asów. Interesuje mnie tylko najwyższa średnia meczowa wśród zawodników Belle Vue. Będę rozczarowany jeśli tak się nie stanie” – mówi głodny sukcesów żużlowiec z Ljubljany.

Zagar ma już tytuł mistrza szwedzkiej Elitserien z Piraterną Motala. Posiada też złoty krążek z polskiej ekstraligi ze Stalą Gorzów. Brakuje trofeum z najstarszej ligi świata. „W 2013 roku byłem drużynowym mistrzem Szwecji z Motalą, a w 2014 sięgnąłem po mistrzostwo Polski ze Stalą Gorzów. Wszystko wskazuje na to, że w 2015 roku powinienem sięgnąć po mistrzostwo Elite League. Jeśli mam być szczery, pragnę zdobyć tytuł drużynowego mistrza Wielkiej Brytanii z Belle Vue Aces. Byłem już wicemistrzem z Reading i Swindon. Speedway to sport drużynowy. Miałem pecha, bo w 2006 roku odniosłem kontuzję kiedy decydowały się losy tytułu, więc nie mogłem wesprzeć Reading w najważniejszych meczach sezonu. Z kolei w 2009 roku zanosiło się, że zdobędziemy tytuł ze Swindon Robins. Niestety, niektórzy zawodnicy Rudzików mieli obniżkę formy podczas finałowych pojedynków z Wolverhampton Wolves. Potrzebujemy łutu szczęścia. Dawno nie widziałem takiego głodu sukcesu jak wśród zawodników, którzy są w składzie Belle Vue w sezonie 2015” – podkreśla Matej.


Człowiek, który wiecznie podróżuje, łaknie troski i potrzebuje ziarna opiekuńczości. W Manchesterze dbają o Słoweńca jakby urodził się na pierwszym wirażu toru przy Kirkmanshulme Lane. „Przylatuję do Manchesteru, a na sali przylotów już czeka na mnie przedstawiciel klubu. Przeważnie ląduję na dwie, trzy godziny przed zawodami. Jadę prosto na stadion żużlowy, daję z siebie wszystko na torze, walczę w każdym wyścigu, a po meczu kieruję się do hotelu. Dobra kolacja, sen i pobudka wczesnym rankiem. Jazda w Anglii nie męczy mnie tak bardzo jak polska ekstraliga czy turnieje Grand Prix. Bardzo trudno znaleźć dogodne połączenie do Polski po sobotnim turnieju GP. Jeśli mam mecz w Gorzowie, najłatwiej jest mi dostać się na lotnisko w Poznaniu lub w Berlinie. Taka trasa oznacza dwie godziny spędzone w taksówce. Zawsze pragnę lądować jak najbliżej miast, w których mam startować. Chcę podziękować Chrisowi Mortonowi, który potrafi idealnie opracować trasę przelotu współpracując z ATPI. Kłopoty z siatką połączeń sprawiły, że zrezygnowałem z ligi szwedzkiej. Poza Sztokholmem i Goeteborgiem nie ma dogodnie rozsianych lotnisk, a podróż do Skandynawii jest udręką. Miałem po dziurki w nosie wczesnych pobudek we wtorkowy poranek i walki z czasem, aby zdążyć na wieczorny mecz Elitserien. Anglia daje mi ogrom przestrzeni czasowej, aby wypocząć przed ligą polską i Grand Prix” – Matej tłumaczy logistyczne zawiłości.  


W wymiarze osiągnięć solowych, poprzedni sezon był najlepszym w karierze Słoweńca. Piąte miejsce w GP to znakomity wynik, ale Zagar nie skacze ze szczęścia. „Brązowy medal był w moim zasięgu. Niestety, byłem bardzo wolny podczas ostatniej rundy GP na torze w Toruniu. Zanotowałem koszmarny występ na MotoArenie. Zdobyłem zaledwie 5 punktów i szansa na medal przepadła. Niczego nie żałuję, nie cofnąłbym czasu, bo wiem, że dałem z siebie wszystko. Mam dobre przeczucie przed nadchodzącym sezonem. Nie zawieszam sobie poprzeczki, nie ustalam precyzyjnych planów. Wiem co mnie zadowoli. Kocham się ścigać, kocham adrenalinę. Mam nadzieję, że dzięki pozytywnej energii uczynię krok naprzód” – zaznacza Zagar.


Podpora Belle Vue Aces twierdzi, że nigdy nie był tak dobrze przygotowany do sezonu. Nie było rewolucyjnych zmian, pojawił się jeden nowy mechanik w teamie. „Teraz pozostaje kwestia znalezienia dobrych silników. Pracuję z tunerami nad nowymi tłumikami. Chcemy tak dograć sprzęt, żeby wszystko grało jak w zegarku. Dawno nie wylałem tyle potu na treningach. Jestem przygotowany nienagannie pod względem kondycyjnym. Unikam nudy, która kojarzy mi się głównie z salą gimnastyczną. Sporo wolnego czasu spędziłem z rodziną. Włóczyliśmy się po różnych ciekawych zakątkach. Jesteśmy maniakami narciarstwa alpejskiego. Miałem niesamowitą frajdę z jazdy na nartach, a śniegu było co niemiara w tym roku w Alpach Julijskich. Słowenia zasypana śniegiem! W trakcie sezonu rzadko widuję się z najbliższymi. Wiem, że to niemożliwe, aby załatać wszystkie dziury i nie zawsze udaje się dać rodzinie ogrom ciepła, ale chcę być z bliskimi zanim rozkręci się zwariowany cyrk zwany speedwayem!” – mówi Zagar.


Trudno nie zgodzić się z opinią Mateja. Życie bez żużla byłoby okrutnie nudne i w praktyce niemożliwe, ale familia jest równie ważną tkanką jak dobrze dobrana zębatka na tylnym kole…

Tomasz Lorek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze