Dwóch polskich piłkarzy pozostało w grze o warszawski finał

Piłka nożna
Dwóch polskich piłkarzy pozostało w grze o warszawski finał
fot. PAP
Łukasz Teodorczyk

Już tylko osiem zespołów i dwóch polskich piłkarzy - Grzegorz Krychowiak oraz Łukasz Teodorczyk - pozostało w rywalizacji o udział w finale Ligi Europejskiej, który 27 maja odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. W czwartek - początek ćwierćfinałów.

Krychowiak i jego Sevilla nie mieli szczęścia w losowaniu trafiając na Zenit Sankt Petersburg. Gdyby zespoły te nie wpadły na siebie już w tej fazie, uchodziłyby za głównych faworytów rozgrywek.

Broniący trofeum piłkarze z Andaluzji są ostatnio w dobrej formie. W sobotę udało im się odrobić dwubramkową stratę w pojedynku ligowym w Barceloną (2:2), dzięki czemu pozostają niepokonani w oficjalnych występach od 22 lutego, kiedy w Primera Division ulegli Realowi Sociedad San Sebastian 3:4. Imponujący mają też bilans w LE - w 10 spotkaniach zanotowali siedem zwycięstw, dwa remisy i jedną porażkę. W rozgrywanej wiosną fazie pucharowej wygrali wszystkie cztery mecze; po dwa z Borussią Moenchengladbach i Villarreal.

Sevilla po czwarty w ostatniej dekadzie dotarła do ćwierćfinału europejskich zmagań. W każdym z trzech poprzednich przypadków... sięgnęła po trofeum (2005/06, 2006/07 - Puchar UEFA i 2013/14 - LE) i może zostać pierwszą ekipą, której ta sztuka udała się czterokrotnie. Nic dziwnego, że portugalski trener Zenitu Andre Villas-Boas ocenił, że jego drużyna trafiła w losowaniu najgorzej, jak mogła.

"Jakość, doświadczenie i ostatnie sukcesy sprawiają, że Sevilla była chyba ostatnim rywalem, na którego chciałem trafić. Przed nami bardzo trudne zadanie. Dobrze choć, że rewanż zagramy przed własną publicznością" - zauważył szkoleniowiec lidera rosyjskiej ekstraklasy.

Zenit do LE trafił z Ligi Mistrzów. W czterech spotkaniach doznał jednej porażki, w poprzedniej rundzie na wyjeździe z Torino (0:1) Kamila Glika, ale dwubramkowa zaliczka z pierwszego meczu wystarczyła do rewanżu.

Teoretycznie największe szanse na awans do warszawskiego finału mają zespoły ukraińskie, gdyż w rywalizacji pozostały dwa. Dynamo Kijów, którego zawodnikiem jest Łukasz Teodorczyk, podejmie w czwartek Fiorentinę. Polski napastnik do tej pory wystąpił w czterech spotkaniach LE i zdobył trzy gole.

Dynamo, które prowadzi w ukraińskiej ekstraklasie z pięciopunktową przewagą nad Szachtarem Donieck, szczególnie mocne jest na własnym terenie. W 1/16 i 1/8 finału przegrało pierwsze mecze na wyjeździe, odpowiednio z francuskim Guingamp i Evertonem, by później odrobić straty w Kijowie.

Drugą ukraińską drużyną w stawce jest Dnipro Dniepropietrowsk. Rywalizację w ćwierćfinale zacznie od wyjazdowej potyczki z FC Brugge. Ekipa z Belgii w całym sezonie LE nie doznała porażki, a ostatnie pięć spotkań rozstrzygnęła na swoją korzyść. Dnipro w poprzedniej rundzie, po dogrywce, uporało się z Ajaksem Amsterdam, który wyeliminował Legię Warszawa.

Ostatnią parę tworzą VfL Wolfsburg i FC Napoli. "Wilki" prawdopodobnie w Bundeslidze zajmą drugą pozycję i w przyszłym sezonie powalczą w Champions League. Sytuacja Napoli na krajowym podwórku mocno się skomplikowała po serii pięciu meczów bez zwycięstwa, zakończonej dopiero w ostatnią niedzielę. Zespół trenera Rafaela Beniteza wypadł z czołowej trójki i powrót do LE jest teraz raczej szczytem marzeń.

W bieżącej edycji neapolitańczycy spisują się w tych zmaganiach bardzo dobrze. W 10 spotkaniach stracili tylko cztery gole.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze