Rodzinne problemy Adebayora: Chciwe kobiety i 21 skradzionych telefonów

Piłka nożna
Rodzinne problemy Adebayora: Chciwe kobiety i 21 skradzionych telefonów
fot. PAP

Emmanuel Adebayor nie miał litości dla swojej rodziny. Po wielu latach milczenia i obelg kierowanych pod jego adresem, w końcu przemówił. Prawda, którą wyjawił, jest naprawdę bolesna i dotyczy niemal wszystkich jego bliskich.

Trudne chwile przeżywa Emmanuel Adebayor. Ten sezon nie jest dla niego zbyt udany. Po przyjściu do Tottenhamu trenera Mauricho Pochettino praktycznie w ogóle nie otrzymuje szans na grę. Zaledwie 17 meczów i tylko 2 gole – to bilans Togijczyka, który w Premier League występuje od 2006 roku – z przerwą na krótkie wypożyczenie do Realu Madryt – i zazwyczaj radził sobie w każdej sytuacji.

W tym sezonie więcej mówi się o problemach napastnika z rodziną. W listopadzie świat obiegła plotka o tym, że Adebayor wyrzucił z domu matkę. Oczywiście od razu zaprzeczył, twierdząc, że to decyzję o odejściu podjęła matka. – Jest w tak złej sytuacji, że musi sprzedawać kłódki i plastikowe torebki – mówiła siostra Adebayora.

W końcu jednak on nie wytrzymał i zdecydował się na emocjonalny wpis na jednym z portali społecznościowych. Zaczął od tego, że kibice zasługują, by poznać prawdę. – Racja, sprawy rodzinne powinny zostać rozwiązane od środka i niepublicznie, ale robię to z nadzieją, że wszystkie rodziny mogą nauczyć się z tego, co mi się przytrafiło – czytamy.

Dom za 1,2 miliona dolarów wynajęty bez jego wiedzy

Adebayor w wieku 17 lat otrzymał pierwszą piłkarską gażę. Jak przystało na dobrego syna od razu kupił dom dla rodziny. W 2008 roku otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza Afryki, a podczas wręczania nagrody wyszedł na scenę razem z matką, by podziękować jej za wszystko. Wszystko zmieniło się, kiedy poinformował ją o tym, że będzie miał córkę. – Skontaktowałem się z nią, ale natychmiast odłożyła słuchawkę i nie chciała więcej o tym słyszeć – powiedział.

Kilka lat temu piłkarz kupił dom w Ghanie za 1,2 miliona dolarów i oddał go starszej siostrze. Pozwolił też na to, by zamieszkał w nim jego przyrodni brat – Daniel. Jednak pewnego dnia, kiedy Emmanuel był na wakacjach, postanowił odwiedzić rodzinę. Jakie było jego zdziwienie, kiedy na parkingu zobaczył mnóstwo samochodów…

Siostra zdecydowała się na wynajęcie domu bez mojej wiedzy! Ponadto, wyrzuciła Daniela. Zaznaczmy, że ten dom ma 15 pokojów. Kiedy zadzwoniłem do niej po wyjaśnienie, to przez pół godziny mnie obrażała. Skontaktowałem się także z matką, ale ona zrobiła to samo, co moja siostra, która twierdzi, że jestem niewdzięczny – napisał.

Skradzione telefony

Brat piłkarza Kola mieszka w Niemczech od 25 lat. Do domu wracał cztery razy – wszystko na koszt Emmanuela, który do tego pokrył koszty edukacji jego dzieci. Kiedyś jednak Kola pojawił się w Monaco, by poprosić go o pieniądze na rozpoczęcie biznesu. – Tylko Bóg wie jak dużo mu dałem. Gdzie jest dzisiaj ten interes? – pyta retorycznie.

Duży zgrzyt wywołała też śmierć brata obu członków rodziny – Petera. Kiedy zmarł, Emmanuel wysłał Koli dużą ilość pieniędzy, by ten mógł wrócić do domu. Jak się okazało nie pojawił się nawet na pogrzebie! – Dzisiaj jednak mówi, że jestem zamieszany w jego śmierć! Jak? On jest tym samym bratem, który opowiadał nieprawdziwe historie o mojej rodzinie w The Sun, by zarobić trochę gotówki. Oni za to wysłali list do mojego klubu, kiedy byłem w Madrycie, więc mogłem zostać zwolniony – żali się Togijczyk.

Został jeszcze Rotimi… Historia z nim związana nie jest jednak zbyt długa. Emmanuel chciał, by jego rodzina była związana z futbolem. Zadbał więc o to, by jego brat dostał się do szkółki piłkarskiej we Francji. W przeciągu kilku miesięcy Rotimi skradł… 21 telefonów. Jedynym, o którym nie napisał złego słowa jest zmarły już Peter. – Niech jego dusza spoczywa w pokoju – czytamy.

Rodzina oskarża: Przez Ciebie zmarł Peter!

Ale wróćmy jeszcze do Petera. Kiedy Emmanuel był w Ghanie, otrzymał informację o jego pogorszonym stanie zdrowia. – Przyjechałem najszybciej, jak mogłem, by spotkać się z nim i pomóc. Kiedy przybyłem mama powiedziała, że nie mogę się z nim zobaczyć i powinienem dać jej pieniądze, by ona mogła się wszystkim zająć. Tylko Bóg wie, jak dużo jej dałem. A teraz ludzie mówią, że nie zrobiłem niczego, by uratować Petera. Czy jestem głupcem, by jechać dwie godziny do Togo na nic? – po raz kolejny pyta retorycznie.

W 2005 roku zorganizował spotkanie, by rozwiązać rodzinne problemy. – Kiedy spytałem ich o opinię, powiedzieli, że powinienem kupić dom każdemu członkowi rodziny i zapewnić im miesięczną pensję – pisze wyraźnie rozgoryczony.

Ciągle żyję, a oni już podzielili się moimi dobrami, jakbym był martwy. Dużo czasu zajęło mi zorganizowanie mojej fundacji w Afryce. Za każdym razem kiedy chciałem pomagać ludziom w potrzebie, rodzina to kwestionowała i mówiła, że to zły pomysł. Nie piszę tego, by zdemaskować moich bliskich. Robię to, by wszystkie rodziny z Afryki mogły się czegoś z tego nauczyć – zakończył piłkarz Tottenhamu.

Jakub Baranowski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie