Pindera: Demolka na lodzie

Zimowe
Pindera: Demolka na lodzie
fot. PAP

W Pradze nie było silnych na Kanadę. Hokeiści „Klonowego Liścia” w wielkim stylu pokonali broniących tytułu Rosjan 6:1 i zostali mistrzami świata. Takiej dominacji jednej drużyny już dawno w hokeju nie oglądano.

Dodajmy od razu, że Kanadyjczycy strzelili najwięcej bramek (66), wygrali wszystkie mecze (10) i pokazali, jak wygląda władza absolutna na lodzie. Znów byli najlepsi, tak jak na igrzyskach w Vancouver (2010) i Soczi (2014), gdzie zdobywali złote medale.

Tego finału w Kanadzie sprzed pięciu lat nigdy nie zapomnę, bo to był turniej wyjątkowy, rozgrywany w ojczyźnie hokeja i wygrany przez gospodarzy w dramatycznych okolicznościach. Przeciwnik też był odpowiedni, piekielnie mocny i zdeterminowany. Amerykanie grali w Vancouver fantastycznie, stworzyli zespół jakiego dawno nie mieli. A mimo to przegrali, choć wielu było takich, którzy stawiali na ich sukces, między innymi Mariusz Czerkawski, były zawodnik NHL, komentujący wtedy olimpijskie mecze dla polskiej telewizji.

Na czarnym rynku bilety na finał sprzedawano za tysiące dolarów, ceny za najlepsze miejsca biły finansowe rekordy. Ale chyba nikt, kto sięgnął głębiej do kieszeni nie żałował, bo takiego meczu na igrzyskach nie widziano od lat. Miałem przyjemność siedzieć tam na dziennikarskich miejscach i delektować się jego wyjątkowym smakiem, jest więc do czego wracać wspomnieniami.

Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a w niej gol największej gwiazdy kanadyjskiego hokeja, Sidneya Crosby, napastnika Pittsburgh Penguins. Gdyby jego klub nie odpadł z rozgrywek, to zabrakłoby go w Czechach, ale stało się inaczej i Crosby pomógł rodakom. Tak samo jak wtedy w Vancouver, choć w zupełnie innych okolicznościach.

Tu, rywale z takimi gwiazdami w składzie jak Aleksander Owieczkin czy Jewgienij Małkin (kolega Crosby’ego z Pittsburgha), nie mieli nic do powiedzenia, ale w półfinale pokonali przecież zdecydowanie Amerykanów potwierdzając, że grać w hokeja jednak potrafią.  A że w meczu o złoto byli bezradni ? To już zasługa Kanadyjczyków, którzy są najlepsi na świecie. Pytanie czy ten zespół „Klonowego Liścia”, który wygrywał w Pradze jest lepszy od tego, który zachwycał w Vancouver niech jednak pozostanie bez odpowiedzi. Igrzyska, to jednak igrzyska, wówczas Kanada sięgnęła po największe nazwiska, które stworzyły genialną drużynę, teraz tych wielkich nazwisk było trochę mniej, ale kolektyw był wyjątkowy.

Zawsze jak patrzę na takie mecze, to przypominam sobie hokejowe mistrzostwa świata w Katowicach, które obsługiwałem dla studenckiego radia. To była moja pierwsza, wielka impreza, jeszcze na pierwszym roku studiów prawniczych. I nigdy nie zapomnę wypełnionego do ostatniego miejsca katowickiego „Spodka”, który 8 kwietnia 1976 roku odleciał po wygranym 6:4 meczu ze Związkiem Radzieckim. To była przecież polska sensacja XX wieku. A później był krótki wywiad z Walerym Charłamowem, najefektowniej grającym hokeistą świata, wielką gwiazdą „sbornej” i na koniec  dramatyczny pojedynek Polaków z reprezentacją RFN o pozostanie w grupie A.

Drużyna Józefa Kurka remisowała 1:1, by stracić bramkę  i miejsce wśród najlepszych drużyn w ostatnich sekundach. Byłem blisko, widziałem czarną rozpacz naszych hokeistów i wielką radość Niemców. I przypominam sobie słowa ówczesnego trenera drużyny ZSRR, Borysa Kułagina wypowiedziane wiele dni wcześniej, po sensacyjnej  porażce z Polakami: Nie cieszcie się tak, bo spadniecie z tej grupy – mówił w rozmowie z polskimi dziennikarzami. I niestety wykrakał.

Gdy pytam dziś Mariusza Czerkawskiego czy widzi światełko w tunelu dla polskiego hokeja odpowiada po chwili zastanowienia, że tak, dostrzega, choć z trudem, bo światełko gdzieś miga we mgle. Szkoda, bo to naprawdę piękny sport, który na świecie dynamicznie się rozwija, a najlepsi grają coraz szybciej i lepiej, co było bardzo wyraźnie widać obserwując mistrzostwa świata rozgrywane w Czechach.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze