Superman Jonas. Był niechciany, pokonał raka i uchronił klub przed spadkiem!

Piłka nożna
Superman Jonas. Był niechciany, pokonał raka i uchronił klub przed spadkiem!
grafika: Hubert Chmielewski

Sezon ligowy nie mógł zakończyć się w lepszy sposób, takich historii nigdy za wiele! Jonas Gutierrez jeszcze niedawno walczył z nowotworem, a w niedzielę zdobył bramkę, która utrzymała Newcastle United w Premier League.

Wszystko zaczęło się w sezonie 2012/2013. Po jednym ze starć z Bacarym Sagną, Argentyńczyk poczuł ból. Nie był to jednak taki ból, którego się spodziewał. Chodziło o pachwinę oraz przede wszystkim jądra. Choć z początku stan się nie poprawiał, a badania nie przynosiły konkretnej odpowiedzi, był spokojny.

Skazany na wygnanie

Spokojnie udał się na wakacje, na których sprawa wyraźnie się pogorszyła. Przerażająca była ta opuchlizna, jednak najgorsze nadeszło. Jego świat nagle się zawalił. Dowiedział się, że to guz jądra i należy go jak najszybciej usunąć. W październiku było po wszystkim. Czy poczuł się lepiej? Na pewno na chwilę odetchnął.

Jonas to piłkarz znany nie z fajerwerków technicznych, dryblingów czy akcji o których będziemy wspominać latami. To przede wszystkim gracz bazujący na niesamowitej wytrzymałości, stalowych płucach, zadziorności, ambicji. Tym zdecydowanie nadrabia braki. Taki jest na boisku, taki jest poza nim. Trzeba przecież być wyjątkowym twardzielem, by poradzić sobie z taką sytuacją.

A on to zrobił. Nie narzekał, otrzymał wsparcie od kapitana Newcastle – Fabricio Colocciniego, z którym zna się kilka lat oraz prosił klub o cierpliwość, cały czas walcząc. I czekał na koniec rehabilitacji, która przebiegała po myśli wszystkich. No, może prawie… Trener Alan Pardew nie widział go w drużynie. Wcześniej pewny punkt zespołu, musiał szukać nowego otoczenia. I to w takich okolicznościach!

Rehabilitacja i… maraton!

Udał się więc na wypożyczenie do Norwich City. Tam rozegrał jednak tylko cztery mecze. Nabawił się kontuzji, zmienił się trener (Chris Hughton, który w niego wierzył) i został odesłany z powrotem do Newcastle. Musiał więc zniknąć z pola widzenia…

Nie miał wsparcia klubu. Sam musiał opłacać przeloty, rehabilitacje. Nigdy nie krył żalu do klubu za to, jak go potraktował.  – Nie jestem w stanie tego wybaczyć – mówił. Rozumiał biznes, ale nie zrozumiał  takiego zachowania. Wielokrotnie oberwało się właścicielowi Mike’owi Ashleyowi. Murem za nim stali kibice, którzy od jakiegoś czasu mieli na pieńku z menadżerem i jego szefem. Kto wie, czy to nie był jeden z głównych powodów późniejszej fazy protestów w Newcastle.

Jonas więc podjął kolejną walkę. Na koniec sezonu po raz kolejny musiał zmierzyć się z samym sobą. Miał powiększone węzły chłonne, a ból wątroby stawał się nie do zniesienia. Po raz kolejny jednak życie napisało piękną historię. Argentyńczyk dał radę. Przechodził rehabilitację i po pewnym czasie wygrał. Po raz kolejny. Czuł się już na tyle dobrze, że ukończył maraton w Buenos Aires! Coś niesamowitego!

Bohater klubu, który go nie chciał

W swoim kraju także trenował – konkretnie w Velez Sarsfield. Nie wiedział wtedy, że czy wróci do klubu. Życie po raz kolejny zaskoczyło. Wrócił. Czwartego marca 2015 roku zagrał z Manchesterem United i od razu otrzymał opaskę kapitańską od przyjaciela Colocciniego. Jonas czuł, że żyje. Wytatuował sobie wers z utworu Eminem (No Love) „Znów jestem żywy. Bardziej żywy, niż kiedykolwiek byłem…”.

Jego powrót zbiegł się z fatalną serią Newcastle, które znalazło się nad przepaścią. Do ostatniej kolejki musiało walczyć o utrzymanie. Sroki potrzebowały zwycięstwa, by mieć stuprocentową pewność. I się udało – pokonały West Ham United 2:0, a Jonas skończył mecz z asystą i bramką! Po strzelonym golu zdjął koszulkę i świętował z kibicami. Oni zawsze go wspierali.

Jego umowa wygasa w czerwcu. Ostatni mecz uczcił więc w najlepszy sposób. To był najważniejszy mecz dla Newcastle w tym sezonie, ale nie dla niego. On miał go znacznie wcześniej i był on znacznie dłuższy. Ale go wygrał. Teraz może skupić się na futbolu.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze