Pindera: Mistrzom świata źle grać nie wypada

Siatkówka
Pindera: Mistrzom świata źle grać nie wypada
fot.Cyfrasport

Początek Ligi Światowej dla polskich siatkarzy będzie wyjątkowy. Zagrają dwa mecze w Gdańsku z Rosją, mistrzem olimpijskim z Londynu.

O tym, że Polacy są aktualnymi mistrzami świata i że we wrześniu minionego roku w drodze do finału pokonali w Łodzi Rosjan nie trzeba chyba przypominać. Dla nas był to spektakularny sukces, a dla rywali klęska, bo zabrakło dla nich miejsca na podium. Dziś siatkarze obu drużyn myślą już o igrzyskach w Rio de Janeiro. Walka o olimpijskie przepustki zacznie się we wrześniu podczas rozgrywanego w Japonii Pucharu Świata, ale wcześniej, w lipcu jest okazja, by tam zagrać w wielkim finale Ligi Światowej.

 

Najpierw jednak muszą zająć jedno z dwóch miejsc premiowanych awansem w bardzo wyrównanej grupie, w której oprócz Rosjan są jeszcze Iran i USA. W drugiej grupie o awans będzie łatwiej, bo tam gra Brazylia, która ma awans z urzędu, jako gospodarz, zaś Australia ma niewielkie szanse, by wygrać rywalizację z Włochami i Serbią.

 

Stephan Antiga znów, podobnie jak w ubiegłym roku potraktuje LŚ jak poligon doświadczalny, bo musi zbudować nową drużynę. Nie będzie przecież mógł skorzystać z usług Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Pawła Zagumnego i Krzysztofa Ignaczaka, którzy po MŚ zawiesili swoje kariery. Na szczęście ma z kim pracować, na kilku pozycjach zmian właściwie nie będzie, a jeśli do nich dojdzie, to myślę, że będą niezauważalne. Tylko atak budzi wątpliwości, bo jak to ostatnio ładnie powiedział Bartosz Kurek: Wlazłego nie da się zastąpić.

 

Dużo w tej wypowiedzi szacunku dla MVP i najlepszego atakującego ubiegłorocznych MŚ, ale też świadomość jak trudne zadanie czeka samego Kurka, który przyjął propozycję Antigi, zmienia pozycję z przyjęcia na atak i co zrozumiałe ma wątpliwości. Oczywiście Kurek nie będzie osamotniony, w meczach z Rosjanami wspomagać go będzie Jakub Jarosz, być może to on zacznie pierwsze spotkanie. Antiga nie skreśla też Dawida Konarskiego, który w drużynie polskich mistrzów świata był zmiennikiem Wlazłego, ale na razie ma inną koncepcję.

 

Na pozostałych pozycjach o zmianie warty możemy mówić tylko częściowo. Nie ma wprawdzie Pawła Zagumnego, ale Fabian Drzyzga podczas MŚ pokazał, że można niego liczyć, a podczas rozgrywek ligowych i pucharowych był liderem Resovii. Jeśli będzie musiał na chwilę odpocząć w LŚ, to jest Grzegorz Łomacz, który po długiej przerwie wraca do kadry i wie jak się gra w tych rozgrywkach. Podobnie wyglądają inne powroty. O Jaroszu już wspomniałem, ale są jeszcze inni. Wraca środkowy Wojciech Grzyb, lecz w pierwszym meczu z Rosjanami nie wystąpi, jest natomiast w składzie inny z wicemistrzów świata (2006) Piotr Gacek. To efekt bardzo dobrej gry Lotosu w PlusLidze. Zresztą na pozycji libero pewniakiem jest Paweł Zatorski, być może jednak francuski trener naszej drużyny wykorzysta też Gacka, bo są takie możliwości.

 

O środkowych, jak zawsze, Antiga może być spokojny, nawet gdy zabraknie Karola Kłosa. Młody, nowy kapitan reprezentacji leczy teraz przeciążone kolana, ale Piotr Nowakowski, Andrzej Wrona, Marcin Możdżonek i debiutant Mateusz Bieniek powinni dać sobie radę bez niego. Bieniek (211 cm) nie jest jedynym debiutantem w tej drużynie. Drugim jest przyjmujący Bartosz Bednorz (201 cm), ale tu konkurencja również jest mistrzowska. Mateusz Mika, Michał Kubiak (kapitan w miejsce Kłosa), Rafał Buszek, to przecież członkowie naszej mistrzowskiej drużyny Warto pamiętać, że przed rokiem, w podobnej sytuacji jak Bednorz teraz, byli Mika i Buszek. I koncertowo wykorzystali okazję, szczególnie ten pierwszy.

 

Nie wiem, jak Polacy zagrają z Rosjanami, którzy też mają swoje problemy, ale jestem dziwnie pewien tego, że z meczu na mecz będą grać lepiej. Mistrzom świata inaczej nie wypada.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze