Golański: Korona nie może spaść z Ekstraklasy!

Piłka nożna
Golański: Korona nie może spaść z Ekstraklasy!
fot.Cyfrasport

Za miesiąc kończy mi się kontrakt z Koroną. Do tej pory nie otrzymałem propozycji nowej umowy. Jednak jestem profesjonalistą i myślę przede wszystkim o trzech ostatnich meczach sezonu. Jestem w Kielcach mnóstwo lat i nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy spaść z ligi - deklaruje w rozmowie z Polsatsport.pl kapitan Korony Kielce, Paweł Golański.

Adrian Janiuk: Wraca Pan na najbliższy mecz z Piastem Gliwice. Blok obronny Korony zostanie solidnie wzmocniony.

 

Paweł Golański: Sytuacja w lidze jest na tyle poważna, że wszystkie siły rzucane są na pokład. Jestem optymistą przed piątkowym spotkaniem z Piastem. Przepracowałem cały tydzień i liczę, że będę w stanie pomóc kolegom w zdobyciu upragnionych trzech punktów.

 

Mówiło się, że jest szansa, żeby wystąpił Pan już w poprzedniej kolejce z Cracovią. Co ostatecznie stanęło na przeszkodzie?

 

Lekarz prowadzący, u którego leczyłem się w Łodzi nie wyraził zgody na występ przeciwko Cracovii. Nie było sensu, żeby ryzykować, gdy nie jest się na 100% gotowym. Ryzyko, że kontuzja się odnowi było spore. Teraz jest jednak inaczej. Ludzie, którzy zajmowali się mną dołożyli wszelkich starań, żebym był gotowy na batalię z Piastem.

 

Dla Korony powrót jej kapitana na boisko działa na pewno mobilizująco, ale trzeba pamiętać, że przeciwko gliwiczanom nie wystąpi Kamil Sylwestrzak. Wypada kolejne mocne ogniwo. Problemów kadrowych nie widać końca.

 

Nie da się ukryć, że kłopoty kadrowe są naszą bolączką. Jednak nie ma co zrzucać winy na kontuzje czy zawieszenia. Brak Kamila to dla nas cios. Grał on w większości spotkań, prezentował równy poziom w defensywie, a do tego potrafi znaleźć się pod bramką rywala i strzelić gola. Niewątpliwie jest to ważna postać naszego zespołu. Do tego moja absencja w ostatnich meczach oraz brak Radka Dejmka powoduje, że nasza formacja obronna uległa w zasadzie całkowitemu przetasowaniu.

 

Sytuacja Korony jest coraz gorsza, żeby nie powiedzieć, że zmierzacie ku spadkowi.

 

Nasza sytuacja nie jest dobra, ale z drugiej strony wszystko zależy od nas. Jesteśmy nad strefą spadkową, co prawda mamy tylko punkt przewagi, jednak przy optymistycznym założeniu, że wygramy trzy ostatnie mecze, wtedy utrzymamy się nie oglądając się na przeciwników. To jest o tyle pocieszające, że nie musimy liczyć na potknięcia rywali.

 

Z czego wynika rozczarowująca postawa Korony? Przed podziałem ligi Pana zespół radził sobie zdecydowanie lepiej i był o włos od gry w grupie mistrzowskiej. Ostatni mecz w rundzie zasadniczej wygraliście z Lechią, ale potem zaczęła się fatalna passa. Przyszły trzy porażki z rzędu…

 

To prawda, po 30. kolejce wpadliśmy w dołek. Kontuzje i fakt, że do gry w grupie mistrzowskiej zabrakło naprawdę niewiele zadziałały na naszą niekorzyść. Szczególnie bolą nas porażki z Zawiszą Bydgoszcz oraz z Górnikiem Łęczna. W tych meczach zaprezentowaliśmy się niewytłumaczalnie słabo. Jeszcze o ile w przegranym meczu z Ruchem stwarzaliśmy sytuacje i graliśmy jak równy z równym to w dwóch kolejnych zawiedliśmy.

 

Z końcem czerwca kończy się Panu kontrakt z kieleckim klubem. W jakiej drużynie zobaczymy Pana w przyszłym sezonie?

 

Rzeczywiście za miesiąc kończy mi się kontrakt, więc będę wolnym zawodnikiem. Jednak póki co skupiam się na celu, który mam do wykonania. Zrobię wszystko, żeby pomóc Koronie utrzymać się w Ekstraklasie. Muszę przyznać, że jak na razie nie wiem jaka czeka mnie przyszłość. Władze Korony nie podjęły ze mną żadnych rozmów.

 

Nie wierzę, że po tylu latach Korona nie zaoferowała Panu nowej umowy.

 

Niestety takie są fakty. Nie otrzymałem propozycji nowego kontraktu. Jednak jestem profesjonalistą i myślę przede wszystkim o trzech ostatnich meczach sezonu. Podchodzę do tego bardzo rzetelnie. Jestem w Kielcach mnóstwo lat i nie wyobrażam sobie, że Korona mogłaby spaść z ligi. Dopiero po zakończeniu sezonu zastanowię się co dalej.

 

Może Pan przebierać w propozycjach czy raczej można policzyć je na palcach jednej ręki?

 

Mam oferty z innych klubów, ale zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Jak na razie nie zaprzątam sobie głowy innymi sprawami. Będę powtarzał to jak mantrę, ale moim podstawowym celem na ten moment jest powrót na boisko i przyczynienie się do utrzymania Korony w lidze.  Czas pokaże gdzie będę grał w kolejnym sezonie.

 

Ma Pan za sobą udany pobyt zagraniczny. Przez trzy lata występował Pan w lidze rumuńskiej, broniąc barw Steauy Bukareszt. Mając niespełna 33 lata myśli Pan jeszcze o wyjeździe z kraju?

 

Jestem gotowy na nowe wyzwania. Biorę pod uwagę grę zagranicą. Były wstępne zapytania chociażby z ligi rumuńskiej, w której pamiętają moje występy dla Steauy. Padło moje nazwisko w kontekście gry w jednym z czołowych klubów rumuńskiej ekstraklasy. Rozmowy zostały wstrzymane do połowy czerwca, ale po sezonie na pewno wrócimy do tematu.

 

A bierze Pan w ogóle pod uwagę dalszą grę dla Korony jeżeli wyklarowałaby się sytuacja organizacyjna i finansowa klubu.

 

Wielokrotnie wyrażałem chęć pozostania w Koronie. Dobrze czuję się w Kielcach, ale moje chęci to za mało, żeby tu zostać. Władze wiedzą, że jeśli chodzi o mnie to jestem zainteresowany dalszą grą w klubie, ale z drugiej strony nie będę czekał wiecznie. Czuje się mało komfortowo pod względem psychicznym, ponieważ nie jestem doceniany przez klub. Wiele lat gram dla Korony i zostawiłem mnóstwo zdrowia na boisku reprezentując jej barwy. Niejednokrotnie wychodziłem na murawę z kontuzją, więc jest trochę żalu, że nowy kontrakt nie został zaproponowany kilka miesięcy temu.   

 

Po przygodzie w lidze rumuńskiej wrócił Pan do Korony mimo, że miał Pan intratną ofertę z rosyjskiego Toma Tomsk. Kiedyś wyznał Pan, że powrót do Polski był błędem.

 

Wówczas moje życie potoczyło się w taki sposób, że powrót do kraju był można powiedzieć konieczny. Propozycja z Rosji była wręcz ofertą życia. Jednak wychodzę z założenia, że pieniądze to nie wszystko. Do tego umowa zawierała zbyt wiele kruczków, które mogły być bardzo krzywdzące dla mnie. Mianowicie w przypadku sytuacji, która nie zależałaby ode mnie jak np. kontuzja. Wtedy mógłby nie dostawać wypłaty. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że tamta propozycja była nie do końca uczciwa ze strony Rosjan. Dlatego się rozmyśliłem i nie podpisałem kontraktu w Tomsku.

Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze