Paixao strzela, Śląsk wygrywa do zera

Piłka nożna
Paixao strzela, Śląsk wygrywa do zera
fot. PAP

W ostatnim sobotnim spotkaniu Śląsk Wrocław na własnym stadionie pokonał 1:0 Lechię Gdańsk w meczu 35. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 78. minucie Flavio Paixao.

Ten mecz miał pokazać, który z zespołów będzie walczył o europejskie puchary. Lepsze wrażenie i większe chęci na grę w Europie przez godzinę wykazywała Lechia, ale to Śląsk wygrał. Jedynego gola zdobył Flavio Paixao. To była trzecia porażka gdańskiego zespołu z wrocławianami w tym sezonie.

 

Lechia od pierwszej minuty grała bardzo wysokim pressingiem, agresywnie i nie pozwalała Śląskowi na swobodne rozgrywanie piłki. Wrocławianie zmuszani byli do długich podań, które padały łupem obrońców przyjezdnych i piłka ponownie wracała na połowę zespołu trenera Tadeusza Pawłowskiego.

 

Odważnie goście swoją przewagę mogli już po kwadransie udokumentować dwoma golami. Najpierw jednak Śląsk po strzale Stojana Vranjesa uratowała poprzeczka, a chwilę później Antonio Colak przegrał pojedynek z Mariuszem Pawełkiem.

 

Po kwadransie gospodarze uporządkowali szyki obronne, ale w ataku nadal razili nieporadnością. Grali wolno, schematycznie, a przede wszystkim bardzo niedokładnie. Poważnie bramce Lechii zagrozili dopiero tuż przed przerwą, kiedy po indywidualnej akcji Toma Hateleya w idealnej sytuacji znalazł się Flavio Paixao, jednak z kilku metrów zamiast do siatki trafił w poprzeczkę.

 

Wcześniej kolejne okazje mieli przyjezdni. Sprytnym strzałem głową próbował m.in. zaskoczyć Colak, a Vranjes minimalnie chybił z rzutu wolnego. W kilku sytuacjach w ostatniej chwili interweniowali obrońcy Śląska i zawodnicy Lechii schodząc na przerwę mogli czuć niedosyt, bo mimo zdecydowanej przewagi, tylko remisowali.

 

Po przerwie nadal to zawodnicy Lechii byli bardziej ruchliwi, waleczni i posiadali przewagę. Wrocławianie ograniczali się do wybijania piłki z własnej połowy i nieudolnych prób wyprowadzania kontrataków. Mimo zdecydowanej przewagi gości, to Śląsk nieoczekiwanie mógł a nawet powinien zdobyć gola. Po błędzie uśpionych defensorów Lechii sam na sam z Łukaszem Budziłkiem znalazł się Peter Grajciar. Słowak strzelił jednak lekko i wprost w bramkarza.

 

Sytuacja miała miejsce w 66 min i od tego momentu spotkanie zaczęło się wyrównywać. Lechia straciła impet, nie stosowała już tak wysokiego pressingu i obraz gry przesunął się na środek boiska, gdzie było wiele walki a mało gry w piłkę nożną. I wtedy właśnie Śląsk zadał decydujący cios. Z lewej strony nieatakowany Robert Pich dośrodkował do niepilnowanego Flavio Paixao, a ten uderzył z pierwszej piłki i Budziłek był bez szans.

 

Lechia próbowała jeszcze zaatakować, przyspieszyć, ale nie miała zupełnie pomysłu na rozbicie obrony wrocławian. Zespół Jerzego Brzęczka ograniczał się do bezproduktywnego wrzucania piłek w pole karne, co nic z tego nie wynikało. Kolejnego gola za to mógł zdobyć Śląsk, ale Flavio Paixao w idealnej sytuacji w doliczonym już czasie trafił w bramkarza.

 

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

 

Bramki: 1:0 Flavio Paixao (77)

 

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 6 986

 

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Flavio Paixao, Tomasz Hołota, Tom Hateley (56. Krzysztof Danielewicz), Mateusz Machaj (61. Peter Grajciar), Robert Pich - Marco Paixao

 

Lechia Gdańsk: Łukasz Budziłek - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Piotr Grzelczak - Maciej Makuszewski (85. Filip Malbasic), Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik (71. Mateusz Możdżeń), Stojan Vranjes (80. Adam Buksa), Bruno dos Santos Nazario - Antonio Colak

mt, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze