Pele patrzył jak amerykański Cosmos wygrał z Kubą
Amerykański zespół New York Cosmos pokonał w Hawanie reprezentację Kuby 4:1 (4:0), a gościem honorowym historycznego spotkania był legendarny brazylijski piłkarz Pele.
Bramki dla zwycięzców, w składzie ze słynnym Hiszpanem Raulem Gonzalezem, strzelili: Lucky Mkosana (8, 41), Sebastian Guenzatti (32) i Hagop Chirisian (36), zaś gola dla gospodarzy zdobył Andy Vaquero (50).
Symbolicznie mecz, który był rozgrywany w deszczu, rozpoczął 74-letni Pele. Wcześniej kibice bili brawo po odegraniu hymnów obu krajów. Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze Cosmosu pozdrowili fanów, a ci odpowiedzieli oklaskami i wiwatami.
To był pierwszy występ zawodowego klubu z USA na Kubie od 1987 roku. Stosunki dyplomatyczne pomiędzy tymi krajami zostały zerwane w 1961 roku.
Wtorkowy mecz w Hawanie to efekt ocieplenia stosunków na linii Stany Zjednoczone - Kuba. W grudniu prezydent USA Barack Obama ogłosił zwrot w dotychczasowej polityce izolowania Kuby i zalecił rządowi natychmiastowe wznowienie stosunków dyplomatycznych z wyspą oraz rozluźnienie restrykcji w podróżach i eksporcie.
Pierwszym gestem przyjaźni władz kubańskim wobec USA było uwolnienie 53 więźniów politycznych. Drugim, ustanowienie 11 marca bezpośredniego połączenia telefonicznego między obu krajami.
Pele, trzykrotny mistrz świata, ostatnie spotkanie w karierze rozegrał 1 października 1977 roku. Jedną połowę meczu rozegrał w barwach nowojorskiego Cosmos, a drugą w zespole brazylijskiego Santosu, z którym to klubem związany był przez 18 lat i osiągnął największe sukcesy m.in. zdobył Puchar Interkontynentalny i Klubowy Puchar Ameryki Południowej (obydwa triumfy w latach 1962 i 1963).
Komentarze