Bandyci z Berwick nie lękają się Panter

Żużel
Bandyci z Berwick nie lękają się Panter
fot. Cyfra Sport
Ryan Fisher

Muzyk Fish z kultowej formacji Marillion, oprócz nut, opętańczo kocha brytyjski speedway. Trudno odgadnąć czy inspiracją do płyty „Misplaced childhood” były wyścigi żużlowców na Shielfield Park, ale… Jedno jest pewne: zawody na torze Bandytów smakują jak przekroczenie bram do raju. 8 lipca, Polsat Sport, godz. 20.30.

Legendarny szkocki wokalista – Fish, wie co dobre i niebanalne. Sięga po naturalne środki, dlatego przedkłada zioła nad konwencjonalne metody leczenia. Położyć się na trawiastym wale i przyjrzeć się podniesionemu wirażowi – wrażenia z wnikliwej obserwacji przednich kół rozpruwających szlakę są wyjątkowe. Dobra nuta lubi żużel i z wzajemnością. Klub Berwick Bandits ma sponsorów, ale głównie żyje i oddycha dzięki wolontariuszom. Rodzina zafascynowana speedwayem przenocuje przez pół roku Mateja Kusa i nie weźmie za to ani pensa. Młodzież pomaluje bandy, emeryt odnowi bar na stadionie, przyjaciele klubu posprzątają w sklepiku z pamiątkami i starymi programami, za którymi tęsknie spoglądają kolekcjonerzy. I co najpiękniejsze: klub napędzany miłością fanów i drobnymi przedsiębiorcami zajmuje szóste miejsce w tabeli i ma bardzo realne szanse na awans do play-off Premier League. Romantycy będą całować drogę wiodącą na Shielfield Park, bo takich miejsc na świecie jest już jeno naparstek…

Jake Allen bez wizy

Jakkolwiek dziwacznie to brzmi, Australijczycy mają dziś trudniej na Wyspach aniżeli Polacy. Jeszcze dwie dekady wstecz polski żużlowiec musiał solidnie nagimnastykować się, aby móc legalnie pracować w Anglii. Teraz Grzegorz Zengota, Rafał Konopka, Kacper Gomólski, Maciej Janowski, Szymon Woźniak, Grzegorz Walasek, Piotr Swiderski, Tobiasz Musielak wkładają dowód osobisty do kieszeni, wsiadają do samolotu i ścigają się na brytyjskich torach. Australijczycy mają pod górkę… Muszą zająć minimum czwarte miejsce w mistrzostwach stanowych (Western Australia, Northern Territory, New South Wales, Victoria, South Australia, Queensland, Tasmania), przekonać do siebie brytyjskiego promotora, mieć odpowiednią średnią meczową, wypełnić stos papierów, zaświadczenie o posiadaniu sponsora… Korowód, lordzie… Niejedna milady wstawała w środku europejskiej nocy, aby odebrać fax czy mail od australijskiego żużlowca starającego się o zatrudnienie w Premier League…


Jedną z ofiar bezdusznej biurokracji jest Jake Allen. Dyrektor klubu Berwick Bandits, George Hepburn, wił się jak piskorz, aby umożliwić starty Allenowi w Premier League. Pozwolenie na pracę – przedmiot marzeń australijskich żużlowców oddalał się niczym prom znikający w drodze do Ziemi van Diemena… „Wystosowaliśmy pismo do BSPA (stowarzyszenia promotorów brytyjskich) i problemy zaczęły się piętrzyć. Powątpiewano czy Jake może wystartować ze średnią 5.00. Po przewertowaniu przepisów ustalono, że Allen musi mieć średnią wynoszącą 7.00, co zrujnowało nasze plany. Walczyliśmy o Jake’a, bo jesteśmy przekonani, że to talent czystej wody, ma wyczucie motocykla, więc staraliśmy się o niego. Niestety, BSPA nie zezwoliło na obniżenie jego średniej, spadały szanse na zdobycie pozwolenia na pracę, więc ze smutkiem poinformowaliśmy Jake’a, że nie znajdzie się w składzie Bandytów na sezon 2015” – twierdzi George Hepburn.


Fiasko goniło fiasko… Matej Kus, który wspaniale ścigał się w barwach Berwick Bandits w sezonie 2014, wykręcił w sierpniu ubiegłego roku 21 punktów z bonusami. Czech pragnął zostać w klubie, w którym tak wspaniale się czuje. Cóż z tego, skoro Redcar Bears, jego pierwszy klub na Wyspach, przypomniał sobie o nim i zaproponował starty w sezonie 2015… „Staraliśmy się wykupić transfer Czecha z Redcar, ale usłyszeliśmy bajońską kwotę, więc zrozumieliśmy, że ludziom z Middlesbrough bardzo zależy na Mateju. Szkoda. Musieliśmy poszerzyć naszą siatkę szpiegowską i zarzucić sieci na inne rewiry. Z drugiej strony byliśmy szczęściarzami, bo kilka klubów zatrudniło zawodników z Australii, którzy nie mogli zdobyć pozwolenia na pracę i obudzili się z ręką w nocniku. My mieliśmy spore pole manewru, bo przestrzeń ze średnimi rozszerzyła się kiedy nie mogliśmy zatrudnić Allena i Kusa” – wyznaje dyrektor klubu Berwick Bandits.


George zadzwonił do Bena Barkera, bo w jego mniemaniu Ben to najcenniejszy zawodnik na drugim froncie. Barker zachwyca walecznością, sprawia, że krzesełka na trybunach dostają gęsiej skórki, nie zrzędzi, a więc jest wymarzonym kąskiem dla promotorów. Ben zaczynał sezon ze średnią 8.91. 27-letni żużlowiec z Truro lubi najdłuższy tor w Premier League, bo fascynują go nowe wyzwania. Niestety, w finale brytyjskim upadł na prostej przeciwległej już w wyścigu otwarcia i doznał złamania trzech kręgów… W 12 meczach ligowych Ben zdobył 102 punkty i 6 bonusów, ale rokowania nie są dobre. Prawdopodobnie Barkera nie ujrzymy już w tym sezonie na żużlowych torach…


W ubiegłym sezonie Bandyci zmontowali ciekawą ekipę, która uplasowała się na wysokim czwartym miejscu w tabeli Premier League. Zatrudnienie Barkera zmusiło jednak władze klubu do innej konstrukcji zespołu. W składzie Berwick znaleźli się trzej prawdziwi fachowcy: Claus Vissing, Kevin Doolan i Alex Edberg. „Kevin to doświadczony zawodnik, ale w poprzednim sezonie brakowało mu szybkich silników. Śmiejemy się z Kevinem, że on preferuje osiołki, bo czuje się jak poszukiwacze złota z okolic australijskiego Ballarat, ale przekonał się, że warto zainwestować w sprzęt i mieć coś czym może odepchnąć się spod czterech liter. Doolan pochodzi z Shepparton, a tam życie biegnie wolno, więc nikt nie lubi gnać na złamanie karku, dlatego z taką flegmą siodłał swojego osiołka. Muszę przyznać, że podziwiam go za to, że chce mu się ścigać w wieku 35 lat. Nie boję się o chłopaka z Eskilstuny, Alexa Edberga, bo on ma zawsze sprzęt, który wręcz lśni. Profesjonalista, czyściutki kevlar to znak firmowy, specjalnością zakładu są szybkie starty, ale Alex ma momentami „kabla”, czyli wraca myślami do kontuzji, a to nie jest dobry znak” – wyznaje George Hepburn.


Matej Zagar, gwiazda Belle Vue Aces i Grand Prix, polecił Hepburnowi zioma z Ljubljany: Matica Voldriha. „To czysty hazard, ale w pracy promotora przeważnie czujesz się jakbyś cały czas przesiadywał w kasynie. Nigdy nie wiesz czy nowy nabytek wypali… Matej przekonał nas do 27-letniego Voldriha, bo nasz tor w Berwick pasuje zawodnikom, którzy lubią duże prędkości, a w Ljubljanie tor też jest długi. Niestety, Matic złamał nogę, więc pech nas nie opuszcza…” – ze smutkiem oznajmia George Hepburn.
Życie nie znosi próżni. Skoro Słoweniec nabawił się kontuzji, Czech Hynek Stichauer złamał nogę w kostce, Claus Vissing ma zerwane więzadła w kolanie, Ben Barker ogląda speedway w telewizji, to warto zajrzeć do Argentyny, bo tam talentów jest co niemiara…

Fernando, ach Fernando…

Dick Barrie od lat jest spikerem na meczach Berwick Bandits. Zimą, kiedy Szkocja spowita jest welonem mgły, deszczu, śniegu i słoty, Dick wsiada do samolotu i obiera kurs na Patagonię. Lodowce, góry, steki, wyborne wino i dobry speedway. Nie tylko w Bahia Blanca, ale i w Daireaux, Carlos Casares… Podczas wojaży Dick Barrie penetruje rynek żużlowców. Nawiązał kontakt z Fernando Garcią i namówił Argentyńczyka na wyprawę do Berwick. „Plaga kontuzji wymusiła ruchy kadrowe. Usiedliśmy z Johnem Andersonem, promotorem Berwick Bandits i uzgodniliśmy, że Fernando Garcia będzie idealnym zakupem. Claus Vissing będzie pauzował przez najbliższe trzy, góra cztery tygodnie, a w tym czasie nasz przybysz z Argentyny zdąży się zaaklimatyzować jako sensowny nr 2 w drużynie. Będziemy korzystać z instytucji gościa w miejsce Barkera, a za Vissinga będziemy stosować zastępstwo zawodnika. Nie jest idealnie, ale mamy ograniczone pole działania. Fernando jest pojętnym uczniem. Wierzę, że będziemy mieć z niego pożytek” – mówi Dick Barrie.


W sobotę 20 czerwca, Richie Worrall, gwiazda Somerset Rebels, zaakceptował zaproszenie i wystąpił w roli gościa w zespole Berwick Bandits. Richie boi się Argentyny, bo zimą przeżył chwile grozy w ojczyźnie Borgesa i Maradony. Razem z Barkerem zostali posądzeni o kontakt z paniami lekkich obyczajów i nadużywanie whisky, co nie ma nic wspólnego z prawdą, ale plotki rozpowszechniane przez argentyńskich działaczy mają niszczycielską moc… Richie wykręcił 12 punktów + bonus w 6 wyścigach, a Bandyci zremisowali z Diabłami z Plymouth 45-45. W tym meczu zadebiutował Argentyńczyk Fernando „Coty” Garcia. Fernando zastępuje w Berwick kontuzjowanego Czecha Hynka Stichauera. Chrzest wypadł bardzo przyzwoicie. W pierwszym wyścigu Garcia przyjechał na ostatnim miejscu, ale miał trudnych przeciwników. Jack Holder przywiózł 3 oczka, Worrall był drugi, a trzecie miejsce zajął Kyle Newman. Fernando zjechał do parku maszyn, wyładował złość, zmienił zębatkę i pojechał kosmicznie w szóstym wyścigu. Zdobył 2 punkty + bonus, dotarł na metę tuż za plecami Worralla. Chodził na rękach po wygranej 5-1 nad parą: Roland Benko – Morten Risager. Szkoci dziwowali się, ale zauroczyli się spontaniczną reakcją Fernando. Garcia zainkasował 3 punkty + 2 bonusy w 3 wyścigach, a więc nie zawiódł w debiucie. „Coty zapłacił za podróż lotniczą, więc jest zdeterminowany, aby odnieść sukces. To wspaniały chłopak, lubi szalone akcje, ale w końcu jest Latynosem, więc nikogo nie powinien szokować. Fani go pokochali. Po meczu z Plymouth pod parkingiem ustawiły się kolejki łowców autografów. Ludzie z Berwick lubią niepokornych zawodników jeżdżących widowiskowo” – podkreśla Dick Barrie.


Barker, klasyczny showman, coś o tym wie. Fernando uczy się angielskiego, poznaje szkockie obyczaje i coraz lepiej wybiera ścieżki na szybkim torze. Jeszcze w tym roku Garcia chce poprawić rekord należący do Sebastiana Aldena…    

Konopka wśród Panter

12 listopada 2015 roku Rafał Konopka, ambitny chłopak z Leszna, ukończy 23 lata. Przed rozpoczęciem sezonu, promotorzy Redcar Bears wiązali ogromne nadzieje z młodym Polakiem. Konopkę chwalono za pracowitość, serce do jazdy i niegasnącą ambicję. W przyrodzie nic jednak nie trwa wiecznie… Ged Rathbone, promotor Peterborough Panthers, zauważył, że Oliver Greenwood, mistrz Wielkiej Brytanii do 19 lat, niezbyt dobrze czuje się na East of England Showground. „Rozstaliśmy się pokojowo. On chciał odejść z Peterborough, bo uznał, że zmiana klimatu dobrze mu zrobi. My chcemy, aby Ollie rozwijał się, więc nie czyniliśmy mu problemów. Witamy z otwartymi rękoma Rafała Konopkę. Przygotowaliśmy solidny grunt dla polskiego żużlowca. On za bardzo chce, a nadmiar ambicji nie jest wskazany. My, Brytyjczycy dajemy czas na rozwój i wiemy, że błędy są wliczone w proces edukacji. Rafał był pod presją rozbudzonych oczekiwań w Redcar Bears, więc jego zwariowane akcje wynikały z faktu, że nakładano na niego balast. Oglądałem go wielokrotnie na torze Niedźwiadków i widzę w nim ogromny potencjał. Istotne, aby nie wymuszać na nim określonych zachowań. Dostanie od nas sprzęt, tak jak kiedyś Ulrich Ostergaard, a wyniki są kwestią czasu. Będę szczęśliwy jeśli Rafał Konopka w każdym meczu będzie przywoził 3, góra 4 punkty. Zależy mi na regularności. Nie bujam w obłokach. Nie mówię: Rafał, nie pokazuj się w klubie jeśli nie zrobisz 8 punktów dla Panter. Będę mu powtarzał, że wyścig składa się z czterech okrążeń i nie trzeba szarżować na drugim wirażu stawiając wszystko na jedną kartę. Spokój, dobry sprzęt, dobre słowo i przestrzeń dla Rafała – oto recepta na odrodzenie się Polaka. Poza tym, w Panterach jeździł kiedyś Kacper Gomólski, Krzysztof Buczkowski i Piotr Swiderski. To miejsce przyjazne Polakom” – twierdzi Rathbone.


Trochę prawdy jest w stwierdzeniu, że Ged ma żal do Redcar Bears. Rathbone czuł, że nikt w Redcar nie docenia jego wysiłków kiedy wspierał Ostergaarda. Chciał zainwestować dużą sumkę w klub, a kiedy złożył ofertę i pragnął współdecydować o kształcie żużla w Middlesbrough, usłyszał subtelne: nie. Strata Redcar jest zyskiem Peterborough, więc nie ma tragedii. Nawet rozgrywki duńskiej superligi nie stanowią przeszkody dla Rathbone’a. Steve Worrall i uczestnik mistrzostw świata juniorów Emil Grondal maja być solidnym wsparciem dla Roberta Lamberta. A Robert, wielki talent brytyjskiego speedwaya, przesiąknął atmosferą Cardiff, więc z pewnością będzie fruwał na Shielfield i bawił nas swoją jazdą…

Tomasz Lorek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze