Głośne transfery w Gdańsku, ale Lechia wciąż bez klasowego snajpera

Piłka nożna
Głośne transfery w Gdańsku, ale Lechia wciąż bez klasowego snajpera
fot.Cyfrasport

Przed nowym sezonem działacze Lechii Gdańsk, która zajęła w ekstraklasie piąte miejsce, byli zdecydowanie mniej aktywni na transferowym rynku niż rok temu, kiedy pozyskali 22 piłkarzy. Wśród czterech nowych zawodników brakuje jednak klasowego napastnika.

Do Lechii trafiło przed sezonem tylko czterech nowych piłkarzy: dwaj Chorwaci stoper Mario Maloca (Hajduk Split) i bramkarz Marko Maric (wypożyczony z niemieckiego Hoffenheim), pomocnik Michał Mak (PGE GKS Bełchatów) oraz słowacki napastnik Lukas Haraslin (FC Parma). Ponadto z wypożyczeń wrócili golkiper Damian Podleśny, obrońcy Tiago Valente i Paweł Stolarski oraz pomocnik Bartłomiej Pawłowski.

 

Odeszli natomiast: Marcin Pietrowski (Piast Gliwice), Piotr Grzelczak (Jagiellonia Białystok), Mateusz Możdżeń (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Grek Mavroudis Bougaidis, Serb Filip Malbasic oraz Austriak Kevin Friesenbichler. W nowym sezonie widoczny może być zwłaszcza brak tego ostatniego.

 

W minionych rozgrywkach gdańszczanie zdobyli tylko 45 bramek, czyli najmniej, razem z Pogonią Szczecin, z zespołów górnej "ósemki". A po odejściu Friesenbichlera trener Jerzy Brzęczek nie ma praktycznie żadnego pola manewru w ataku. W dodatku nie wiadomo, jak potoczą się losy najskuteczniejszego zawodnika biało-zielonych, zdobywcy 10 bramek Antonio Colaka, który nie doszedł do porozumienia z klubem w sprawie indywidualnego kontraktu.

 

Pomimo kadrowych braków - dopiero we wrześniu do gry gotowy będzie brazylijski stoper Gerson - piłkarze Lechii są optymistami przed inauguracją ligowych rozgrywek. - Bardzo podobała mi się reakcja drużyny po zakończeniu sezonu, w którym zajęliśmy piąte miejsce. Widać było, że chłopcy są rozczarowani. Najważniejsze, że przez wakacje nie zapomnieli o tym i złość sportowa nie uleciała. Od drużyny dostałem jasny sygnał, że choć w poprzednim sezonie zrobiliśmy sporo, bo po słabej jesieni udało nam się odrobić straty i do samego końca walczyliśmy o puchary, to nam to nie wystarcza. Jesteśmy nienasyceni, a to dla Lechii dobry prognostyk - ocenił Sebastian Mila.

 

Kapitan biało-zielonych zapewnił, że celem drużyny jest zajęcie miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach. - Nie chcę niczego obiecywać i deklarować, ale w nowym sezonie mierzymy wysoko. Zdajemy sobie sprawę, że zdarzą się nam słabsze mecze, ale najważniejsze, żeby na koniec mieć tyle punktów, ile potrzeba do gry w pucharach. Pod wodzą trenera Brzęczka gramy ofensywny futbol i to może się podobać. Pracujemy nad tym, by lepiej wykorzystywać sytuacje, doskonalimy pewne rzeczy, uczymy się też nowych rozwiązań. Lechia ma też być zespołem, który do ostatniej minuty zawsze będzie grał o zwycięstwo - zaznaczył.

 

W trakcie przygotowań gdańszczanie trenowali na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim, mieli także okazję zmierzyć się z klasowymi rywalami – mistrzem Cypru Apoelem Nikozja (wygrali 4:1), a na turnieju Lotto Lubelskie Cup w Lublinie z Szachtarem Donieck (0:0) i Hannover 96 (1:1).

 

Jestem zbudowany postawą zespołu w tym okresie. Zawodnicy wykonali sporo pracy na obozie i podczas sparingów. Jestem także zadowolony z poziomu ich zaangażowania, bo widać, że rywalizacja wewnątrz zespołu jest ostra, ale odbywa się na zdrowych zasadach, co także powinno dobrze wpłynąć na postawę całej drużyny. A piłkarze z pierwszego składu muszą pamiętać, że miejsce w "11" nie jest przyznane na zawsze i muszą ciężko pracować, żeby je obronić. Cieszę się również, że w okresie przygotowawczym uniknęliśmy poważnych kontuzji. To też dobry znak – zauważył Brzęczek.

 

Ostatnim sprawdzianem przed piątkowym inauguracyjnym spotkaniem na PGE Arenie z Cracovią był rozegrany w niedzielę, także w Gdańsku, mecz z wicemistrzem Niemiec VfL Wolfsburg, który zakończył się remisem 1:1. - Graliśmy z drużyną europejskiej czołówki, której organizacja gry była na najwyższym poziomie. Ten mecz pokazał różnice miedzy nami a topowymi ekipami. Widzimy już, jaki ogrom pracy musimy wykonać, jeśli chcemy zbliżyć się do tego pułapu. Z radością jednak wróciliśmy na nasz stadion, gdzie na wiosnę grało nam się bardzo dobrze. Teraz także chcemy sprawić, aby PGE Arena była miejscem, z którego naszym rywalom niezwykle trudno wywieźć jakiekolwiek punkty - podsumował trener Lechii.

A.J., PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze