Cierzniak: Gdy zgłosiła się Wisła wybór był prosty

Piłka nożna
Cierzniak: Gdy zgłosiła się Wisła wybór był prosty
fot.Cyfrasport

Zagramy o pełną pulę, choć derby odbędą się na boisku rywala. W meczu z Cracovią damy z siebie nie 100, a 200 procent! Zobaczymy po ostatnim gwizdku arbitra, która drużyna podniesie ręce do góry w geście triumfu - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl bramkarz Wisły Kraków Radosław Cierzniak.

Adrian Janiuk: Jakie wrażenia po debiucie w barwach Wisły Kraków? Remis z Górnikiem Zabrze dla Pana drużyny jest rozczarowujący czy przyjęliście go ze spokojem?

 

Radosław Cierzniak: Dla tak dużego klubu, jakim jest Wisła podział punktów w meczu inauguracyjnym przed własną publicznością jest rozczarowujący. Wszyscy w klubie zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy byli wygrać ten mecz. Jednak piłka nożna ma to do siebie, że wszystkiego nie da się przewidzieć. Do swojej gry nie mam większych zastrzeżeń. Przy odrobinie szczęścia mogłem obronić strzał Gergela, bo miałem piłkę na ręku. Liczę, że w kolejnych meczach szczęście będzie po mojej stronie.

 

Derby Krakowa nadchodzą bardzo szybko w nowym sezonie. Już w drugiej kolejce Wisła zmierzy się z lokalnym rywalem. Cracovia pokazała w Gdańsku, że utrzymała wysoką formę z końcówki poprzedniego sezonu. Mecz przy ulicy Kałuży zapowiada się pasjonująco.

 

Odkąd drużynę Pasów objął trener Jacek Zieliński ten zespół gra znacznie lepiej. Nie ukrywam, że w tamtym sezonie podpatrywałem grę Cracovii i widać, że po zmianie szkoleniowca piłka daje im radość. Jeżeli chodzi o nas to zewsząd słyszę, że jest to mecz szczególny. Nikogo z nas nie trzeba na to spotkanie dodatkowo mobilizować. Będzie to starcie, w którym na pewno nie zabraknie walki i determinacji.

 

Czy to będzie to dla Pana sentymentalny powrót na stadion przy ulicy Kałuży? Zanim wyjechał Pan do Szkocji grał Pan w Cracovii, ale tylko przez chwilę.

 

W drużynie Pasów spędziłem niecałe trzy miesiące. Miałem podpisany kontrakt z Dundee United i potrzebowałem klubu na przeczekanie. Po takim krótkim okresie nie może łączyć mnie żadna specjalna więź z Pasami. Teraz liczy się tylko Wisła i skupiam się na jak najlepszej grze dla nowego klubu. Chcę żeby kibice Białej Gwiazdy zapamiętali mnie jako dobrego bramkarza.

 

Kibice Cracovii nie zaczepiają i nie dogryzają Panu, gdy pojawia się Pan w miejscach publicznych?  

 

Jestem typem domatora i rzadko wychodzę na miasto. Do tej pory nie spotkałem się z żadną niemiłą sytuacją ze strony kibiców Pasów, ale to pewnie dlatego, że głównie przebywam w domu.

 

Zwycięstwo w tak prestiżowym meczu to nie są zwykłe trzy punkty, dlatego w piątek w Krakowie kibice mogą spodziewać się piłkarskiej wojny na boisku. Zgodzi się Pan z tym?

 

Nie ulega wątpliwości, że zagramy o pełną pulę, choć derby odbędą się na boisku rywala. Damy z siebie nie 100, a 200 procent! Zobaczymy po ostatnim gwizdku arbitra, która drużyna podniesie ręce do góry w geście triumfu.

 

Przychodząc do Wisły wszystko wskazywało na to, że z miejsca zostanie Pan pierwszym bramkarzem. Kontuzję złapał Michał Buchalik oraz jego imiennik Miśkiewicz. Dostał Pan zapewnienie trenera odnośnie obsady bramki?

 

Wydaje mi się, że mój transfer do Wisły został przyspieszony przez te problemy. Jednak nie jest tak, że dostałem zapewnienie od trenera Kazimierza Moskala odnośnie gry w pierwszym składzie. Nikt nie da mi nic za darmo. Wisła ściągała mnie z takim zamiarem, żebym godnie zastąpił moich kontuzjowanych kolegów, którym życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Nie mogę doczekać się kiedy chłopaki wrócą do gry. Wszyscy potrzebujemy rywalizacji na treningach, która będzie korzystna dla całego zespołu.

 

Dlaczego zdecydował się Pan odejść z Dundee United?

 

Mogłem zostać w klubie, ale zdecydowałem się spróbować czegoś nowego. Potrzebowałem nowych wyzwań. Poza tym z klubu odchodzili doświadczeni i utalentowani zawodnicy, a to zwiastowało, że Dundee będzie bardziej myślało o zajęciu miejsca w środku tabeli niż o grze w europejskich pucharach. Na Tannadice Park spędziłem trzy udane lata i uważam, że po takim okresie już bym się tam nie rozwijał jako bramkarz. Do tego władze klubu oczekiwały ode mnie deklaracji o pozostaniu w klubie na trzy miesiące przed końcem sezonu. Zdecydowałem się nie przedłużać kontraktu w Szkocji. Podjąłem ryzyko, które jak widać się opłaciło.

 

Myślał Pan o przenosinach do Anglii? Były propozycje gry w Championship?

 

Nie ukrywam, że bardzo liczyłem na grę w Anglii. Dochodziły do mnie głosy, że kluby z Championship są mną zainteresowane, jednak konkretów nie było. Ludzie przekonywali, że Anglicy są flegmatyczni. Mówili, że oferty na pewno się pojawią, ale wtedy zaczął się temat Wisły.

 

Z miejsca zdecydował się Pan podpisać kontrakt z Wisłą Kraków?

 

Nie było się nad czym zastanawiać! Gdy tylko dowiedziałem się o zainteresowaniu Wisły to praktycznie od razu podjąłem rozmowy z przedstawicielem klubu z Reymonta. Gdybym zdecydował się poczekać na oferty z Wysp Brytyjskich to zapewne teraz żałowałbym, że nie przyjąłem oferty Białej Gwiazdy. Jestem w wielkim klubie, który ma piękną bazę do treningów. Jest to wymarzone miejsce do tego, żeby się rozwijać i podnosić swoje umiejętności.

 

Podpisał Pan roczny kontrakt z krakowskim klubem. Nie liczył Pan na dłuższą umowę?

 

Wspólnie z moim menadżerem podjęliśmy decyzję, że roczna umowa to na początek optymalny czas. Sądzę, że  Wiśle również jest to na rękę, z tego względu, że kilka lat nie występowałem w polskiej lidze. Nie wiem, co będzie za rok, ale już teraz deklaruję, że chcę pozostać w Wiśle na długie lata. Jest to klub, który spełnia moje oczekiwania. Liczę, że z Białą Gwiazdą będę odnosił sukcesy.

 

Chciałby Pan zakończyć karierę w Wiśle Kraków?

 

Będę dążył do tego, aby być w Wiśle mocną jedynką na długie lata. Jeżeli będzie możliwość gry przy Reymonta do zakończenia kariery to na pewno z niej skorzystam. Mam nadzieję, że będę na tyle dobrym bramkarzem, żeby tak się stało.

 

Cały sezon w polskiej lidze rozegrał Pan w sezonie 2005/06 będąc jeszcze zawodnikiem Amiki Wronki. Trochę lat upłynęło od tego czasu, bo w Koronie z grą bywało różnie. Tak na dobre piłkarsko ukształtowała Pana gra w lidze szkockiej?

 

Dla dziennikarzy najważniejsze są cyferki (śmiech). Faktem jest jednak, że z regularną grą bywało różnie. Nie ma co ukrywać, że przytrafiały mi się błędy, ale trenerzy, którzy we mnie inwestowali musieli coś we mnie widzieć. Uważam, że na poziomie Ekstraklasy raczej nie ma przypadków, a moją bolączką było brak ogrania. Doświadczenie zdobyłem poprzez te klika lat gry za granicą. Moim celem i małym marzeniem jest, żeby to doświadczenie sprzedać w polskiej lidze. Z takim założeniem podchodzę do gry w Ekstraklasie.

Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze