A. J. Slaughter. Gwiazda, ale skromna i zdyscyplinowana

Koszykówka

Po zgrupowaniu w Wałbrzychu i meczach z Czechami już widać, dlaczego Mike Taylor tak bardzo chciał w kadrze A.J. Slaughtera. Widać też, że z tym zawodnikiem nie będzie problemu.

Dawno temu każda drużyna w Polsce chciała/musiała (wybrać właściwe słowo) mieć w składzie Amerykanina. Najlepiej czarnoskórego, bo taki gwarantował zainteresowanie mediów, efektowną grę i dawał ewentualnie przewagę nad rywalami. Stany Zjednoczone co roku produkują rzeszę zdolnych, skocznych i świetnie wyszkolonych graczy, którzy nie zmieszczą się w NBA i z różnych powodów nie przejdą też do zaplecza najlepszej ligi świata, czyli NBDL.

Tacy szukają szczęścia w Europie i potem, bardzo często, dostają propozycję grania w reprezentacji jakiegoś kraju. Nawet silne reprezentacje sięgają po wzmocnienia z USA, jeśli na jakiejś pozycji brakuje klasowego zawodnika. W Chorwacji na ostatnich mistrzostwach Europy grał Dontaye Draper, w Izraelu Alexander Tyus, we Włoszech Travis Denier. Polskę wspomagał wtedy Thomas Kelati.

Teraz będzie to A.J. Slaughter. Dlaczego? Powodów jest kilka i wszystkie można było zobaczyć w Wałbrzychu. W reprezentacji Polski najsłabiej obsadzona jest pozycja rozgrywającego - a od klasy tych graczy zależy gra całej drużyny. To oni mają znajdować kolegów na pozycjach, rozrywać obronę przeciwnika wejściami pod kosz, a kiedy trzeba - rzucić za trzy punkty.

Sam Łukasz Koszarek całych mistrzostw Europy nie da rady zagrać na najwyższym poziomie. Zwłaszcza, że rywale wiedząc o braku naprawdę klasowego zmiennika zaczną wywierać na Koszarku presję, męczyć od pierwszej minuty tak, żeby pod koniec czwartej kwarty ręce mu zadrżały.

Skoro nie było kogoś takiego w Polsce, trzeba było poszukać za granicą, tym bardziej, że przepisy FIBA pozwalają na posiadanie w składzie naturalizowanego koszykarza. Tylko, że wybór musi być starannie przemyślany, skoro można mieć tylko jednego "obcokrajowca". Można było spróbować Davida Logana, który już grał dla Polski na EuroBaskecie 2009.

Logan jest jednak bardziej strzelcem niż rozgrywającym, a po mistrzostwach w Polsce nikt mu gry w kadrze nie proponował, co też o czymś świadczy. Logana zastąpił po tamtej imprezie Thomas Kelati.

Slaughter jest zawodnikiem takim, jakiego kadrze potrzeba. Potrafi grać jako rozgrywający, a kiedy trzeba - wcielić się w rolę strzelca, dlatego nie powinno być problemu z jego grą obok Łukasza Koszarka. I do tego nowy reprezentant Polski ma jedną, ważną cechę: jest zdyscyplinowany. Selekcjoner obserwował go od dłuższego czasu, kiedy podczas Ligi Letniej NBA Slaughter rzucił 25 punktów. Taylor był na tamtym meczu jako wysłannik Boston Celtics.

Już wtedy musiał zauważyć dobre cechy. A.J. potrafi podporządkować się drużynie, nie ma manier gwiazdy (chociaż w poprzednim sezonie występował w wielkim Panathinaikosie), jest cichy, spokojny. Mówi jakby z nieśmiałością, słucha uważnie, chętnie udziela wywiadów. Chwali go trener, chwali Adam Waczyński, chwali Koszarek. Slaughter sam o sobie mówi, że jego zadaniem jest przede wszystkim pomaganie kolegom. To było widać w sobotę na parkiecie hali w Wałbrzychu. W pierwszej połowie przede wszystkim podawał, nawet w sytuacji, w której sam mógł spróbować rzutu z czystym sumieniem. Zupełnie, jakby chciał pokazać "patrzcie, nie gram i nie będę grał dla siebie".

Z całych sił pomagał też Marcinowi Gortatowi, któremu w sobotę wyraźnie nie szło, aż trener Mike Taylor po meczu powiedział, że tych podań było za dużo. Wszystko musi się jednak dotrzeć. Za miesiąć Slaughter będzie wiedział, czy można podawać Waczyńskiemu nad kosz, żeby skończył akcję alley-oopem. A jeśli nie poda, to skończy sam, bo potrafi wejść pod kosz i minąć nawet kilku obrońców. Na mistrzostwach Europy we Francji może zostać gwiazdą. A i hymn do tego czasu może zacznie śpiewać?

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze