Głowacki o braku pasa, imprezce po walce i „sympatii” do Hucka

Sporty walki

Krzysztof Głowacki sensacyjnie pokonał Marco Hucka na gali w Newark i został nowym mistrzem świata kategorii cruiser. W obszernym wywiadzie dla Polsatsport.pl opowiada o przygotowaniach, nietypowych sparingpartnerach za oceanem, żądzy nokautu, nie do końca wypełnionym planie taktycznym i przygodzie z pasem WBO. Obejrzyj wywiad w załączonym materiale wideo!

Maciej Turski: To co zrobiłeś w Newark było niesamowite. Jak czujesz się jako nowy mistrz świata?

Krzysztof Głowacki: Jeszcze do mnie nie dotarło. Czułem się tak jak na zwykłej walce i po prostu wrócił do kraju.

 

Krzysztof Głowacki - Marco Huck. Skrót walki [wideo]

Okres przygotowawczy przed walką z Marco Huckiem różnił się znacząco od tych do poprzednich walk?

Sporo więcej ciężkich treningów, inny plan taktyczny i zupełnie inne treningi pod względem technicznym. Okres przygotowawczy trwał bardzo długo, bo trenowaliśmy od marca. Na początku szykowaliśmy się na czerwiec, później powiedzieli, że zawalczę w lipcu, a ostatecznie pojedynek odbył się w sierpniu. Mieliśmy drobne obawy, że może przyjść lekkie zmęczenie, ale wykonaliśmy kawał dobrej roboty i w ringu była petarda.

Czy z upływającym czasem przed walką przychodziły jakieś chwile zwątpienia, a może wręcz przeciwnie dodatkowo Cię to nakręcało?

Zdecydowanie cały czas się nakręcałem. Duża zasługa trenera, który mnie bardzo pozytywnie nastawiał przed pojedynkiem. Dawał mi nawet książki do czytania wikingach czy walkach w średniowiecznej Anglii. Mówiłem sobie „Muszę być taki jak oni!” Byłem mocno nakręcony i nie było nawet chwili zwątpienia.

Zaryzykowaliście i polecieliście dwa tygodnie wcześniej do Stanów Zjednoczonych. Zapewniliście sobie dobrą aklimatyzację, ale mieliście drobne problemy ze sparingpartnerami…

Z partnerami do treningu naprawdę były jaja… Pierwszy przyszedł, stał tylko za podwójną gardą i biłem go jak worek. Dwa dni później już go nie było… Przyjechał 45-letni „magik” z dużym brzuchem. Nie mam pojęcia w jakiej on wcześniej wadze trenował, ale tylko dzięki dużemu brzuchowi mógł zaliczać się do mojej kategorii. Przed sparingiem spytał mojego trenera o styl Hucka, żeby go imitować. Wszedł do ringu i była parodia. Uciekał do narożnika i odwracał się plecami! Dopiero ostatni sparingpartner wypełnił nasze oczekiwania i mogliśmy normalnie potrenować.

W Stanach Zjednoczonych mogłeś liczyć na wsparcie kolegów, którzy mają większe doświadczenie w walkach za oceanem jak np. Artur Szpilka?

Oczywiście! Przede wszystkim dziękuję mojemu bratu, trenerowi oraz Andrzejowi Wawrzykowi za wsparcie. Arczi (red. Artur Szpilka) to w ogóle jest niesamowity w USA! To jest mój idol! Żył bardziej moją walką niż swoją. Mówiłem mu, żeby zajął się swoim pojedynkiem, bo też czeka go ciężka przeprawa, ale on podkreślał, że liczy się tylko mój pojedynek, a on sobie poradzi!


Artur faktycznie w każdej wypowiedzi podkreślał, że Głowacki zostanie mistrzem świata.

Dokładnie! Tam naprawdę było bardzo wesoło. Wszędzie, czy w windzie czy na konferencjach, Szpilka wszystkim z grupy Hucka mówił, że skopie mu tyłek.

 

Głowacki na 4. miejscu według The Ring


Marco Huck był pewny swego i w każdej wypowiedzi mówił, że pobije rekord należący do Johny’ego Nelsona (red. trzynaście konsekwentnych obron mistrzowskich w kategorii cruiser). Podkreślał, że nie oglądał Twoich walk i nie musi tego robić…

Zupełnie tym się nie zajmowałem. Ja też byłem pewny swego i zaznaczałem to w każdym wywiadzie. Wiara była naprawdę wielka i nawet przez chwilę w siebie nie zwątpiłem.

Na konferencji prasowej długo patrzyliście sobie w oczy. Czy chciałeś przy przekazać jakąś informację?

Trwało to naprawdę długo, a on wytrzeszczał do mnie swoje oczy. W końcu zdecydowałem, że to skończę, bo ile można sobie patrzeć w oczy? Trochę mnie to rozbawiło, ale przeszliśmy do historii jako najdłuższe „face to face” przed walką!

Pojedynek rozpoczął się idealnie dla Ciebie! Przez pierwsze trzy rundy bijesz dużo dołów, schodzisz w prawą stronę i unikasz jego prawej ręki.

Dokładnie i taki był plan. Mieliśmy rozpocząć mocno, aby nie przespać pierwszej rundy. Nie chcieliśmy pozwolić mu złapać jego rytmu walki, bo wtedy zobaczylibyśmy prawdziwego Hucka, który atakuje z furią. Starałem się odpowiadać na jego ataki i przerywać każdą akcję.

W kolejnych dwóch rundach nabrałeś zbyt dużo pewności siebie czy przyszedł drobny kryzys?

Zazwyczaj kryzys przychodził w siódmym, ósmym starciu. Tu przyszedł nieco wcześniej. Może przez inną strefę czasową? Dwie rundy odpuściłem, później miałem ruszyć, a tu „boom”!

Jak wspominasz ten nokdaun z szóstej rundy? Wyglądało to naprawdę drastycznie i wydawało się nawet, że możesz nie powstać już z desek.

Kompletnie nic nie pamiętam i nie widziałem nawet ciosu. Muszę na spokojnie to obejrzeć i zobaczyć jak do tego doszło, żeby w przyszłości nie powtórzyć tego błędu. Wszedł pięknie w tempo i trafił porządnie tym lewym sierpowym. Całe szczęście pokazałem charakter i powróciłem do walki. Pamiętam dopiero moment, kiedy Huck na mnie ruszył. W głowie mocno mi się kręciło, a nogi miałem jak z waty. Pomyślałem „Trzeba zaatakować!”

Skąd decyzja o takim błyskawicznym ataku? Postawiłeś wszystko na jedną kartę?

Wiedziałem, że jeśli stanę za podwójną gardą to będzie po mnie. Błyskawicznie zareagowałem i zaatakowałem zamiast stać za podwójną gardą. Zdawałem sobie sprawę, że jak mnie trafi to może być już po wszystkim. Później z rundy na rundę czułem, że Huck słabnie.

Przychodzi jedenasta runda i około 47. sekund do końca. Posyłasz błyskawiczny lewy sierpowy, poprawiasz prawym prostym i Marco Huck ląduje na deskach.

Nie mam nic do Niemców, ale nie lubię po prostu jego osoby. On jest odbierany przez wiele osób bardzo negatywnie i działa wręcz elektryzująco. Są tacy ludzie, że patrzysz na niego i cię denerwuje. On właśnie jest takim typem, który jest zadumany w sobie, przekonany o swojej wielkości i wszystkich ma gdzieś. Chciałem, żeby sędzia go jeszcze dopuścił do pojedynku i liczyłem na ciężki nokaut. Cieszyłem się jak zobaczyłem, że za pierwszym razem wstaje z desek.

Byłeś przekonany, że jak wstanie z desek to dasz radę go znokautować?

Tak! Czułem, że jest przełamany i jak ruszę to będzie koniec walki. Szkoda, że sędzia tak szybko przerwał, bo miałem przygotowany jeszcze konkretny lewy. Ale to byłby ciężki nokaut!

Od razu po przerwaniu pojedynku wiedziałeś, że jesteś mistrzem świata?

Zupełnie to jeszcze do mnie nie dociera. Nie mam pasa mistrzowskiego i czuję się nadal jak po normalnym pojedynku.


O co tak naprawdę chodzi z tym pasem mistrzowskim? Dlaczego nie masz go ze sobą?

Organizatorzy chyba w ogóle nie brali pod uwagę mojego zwycięstwa. Zlekceważyli mnie tak mocno, że wygrawerowali na pasie napis „Marco Huck”. Nie chciałbym mieć takiego pasa, oddaliśmy mu ten pas i teraz około miesiąca muszę czekać na swój.

 

Kulisy gali w Newark! Droga Głowackiego do mistrzostwa świata!

Możesz ocenić w ilu procentach wykonałeś założony plan taktyczny?

Szczerze? W połowie.

Czego zabrakło w takim razie?

Trener mi powtarzał, żebym się nie prostował, a cały czas to robiłem. Miałem być cały czas gotowy, a były chwile przestoju. Nie możemy zapominać o szóstej rundzie, kiedy wylądowałem na deskach. Przeniosłem ciężar na przednią nogę i musiało się to w ten sposób skończyć. Muszę przeanalizować na spokojnie pojedynek i wyciągnąć wnioski.

Po zwycięskim pojedynku znalazł się również czas na drobne świętowanie. Artur Szpilka dość intensywnie wrzucał na portale społecznościowe zdjęcia z jakiejś imprezki…

Ja byłem w swoim pokoju, a koledzy mnie odwiedzili. Pas zdobyty, a więc przyszedł również czas na świętowanie. Również był to czas pożegnać, bo ja z Arturem ostatnio widujemy się bardzo rzadko. Jesteśmy przyjaciółmi i była świetna okazja do świętowania i rzecz jasna pożegnania.

W Wałczu przygotowali dla Ciebie jakieś specjalne przywitanie-niespodziankę?

Podobno podczas walki była tam strefa kibica i przyszło sporo ludzi. Dziękuję wszystkim tym, którzy przyszli i trzymali za mnie kciuki.

Nie jesteś medialną bestią, a teraz media zaczną się Tobą bardziej interesować.

Prawda. Nie lubię wywiadów, ale trzeba będzie się do tego przyzwyczaić.

Czego możemy na zakończenie życzyć mistrzowi świata?

Przede wszystkim zdrowia, bo to jest najważniejsze!

Obejrzyj wywiad z Krzysztofem Głowackim w załączonym materiale wideo!

Maciej Turski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze