Pindera: Nokaut, i co dalej?

Sporty walki

Mateusz Masternak zrobił w Dreźnie to, co niego należało: Brazylijczyka Carlosa Nascimento zgasił w drugiej rundzie jak świeczkę.

Polak był zdecydowanym faworytem w starciu z rywalem, który miał dobry rekord (12-1), ale wszystkie poprzednie walki stoczył u siebie w kraju. W ringu okazało się, że ten korzystny bilans, to jego jedyny atut. Umiejętnościami bokserskimi bowiem nie zaimponował.

 

Polub magazyn "Puncher" na Facebooku!

 

A Masternak potwierdził, że nie zapomniał o co w tym sporcie chodzi. Niewiele brakowało, by już w pierwszym starciu posłał Brazylijczyka na deski. W drugiej rundzie było po wszystkim. Jego prawy, bity w kombinacji z lewym prostym, precyzyjnie wylądował na szczęce Nascimento i zakończył  pojedynek, który przyniósł mu pas WBA Inter-Continental w wadze junior ciężkiej.

 

Dla Polaka, który nie tak dawno był mistrzem Europy, a później walczył o pas interim WBA nie jest to oczywiście wielki sukces, ale istotny jest styl w jakim wygrał ten pojedynek. Mateusz Masternak ma dopiero 28 lat i wciąż spory potencjał, by skutecznie bić się z czołówką tej kategorii. Jeśli miałbym go porównywać z niepokonanym Noelem Gevorem, który na tej samej gali pokonał Argentyńczyka Daniela Alejandro Sanabrię, postawiłbym na niego. Jest wprawdzie kilka starszy, ma gorsze warunki fizyczne, ale to on jest lepszym bokserem. Szybszym, lepszym technicznie, mocniej bijącym i o niebo bardziej doświadczonym. Zaznał goryczy porażki, wie co to zostać oszukanym przez sędziów, więc jeśli wyciągnął z tego wnioski, to może go tylko wzmocnić. Ale nie zawsze tak bywa. Czasami bolesne przegrane, takie jak z Grigorijem Drozdem czy Yourim Kalengą siedzą w głowie do końca kariery.

 

Masternak mówi, że on sobie z tymi problemami poradził, ma je już za sobą, teraz myśli tylko o przyszłości i wierzy, że jeszcze odegra znaczącą rolę w rywalizacji o najważniejsze trofea. Nie wiem tylko jakie plany mają wobec niego niemieccy promotorzy. I zdaje się, że on też nie. Kiedy pokonał we Francji Jeana Marca Mormecka wydawało się, że kurs na Denisa Lebiediewa i jego pas WBA został wzięty. A okazało się, że musi lecieć do RPA, gdzie obrabowano go ze zwycięstwa. Teraz też wydaje się, że powinien dostać bardziej wymagającego rywala jeszcze w tym roku, ale nie ma żadnej pewności, że tak będzie. Mateusz swoje zrobił, efektownie znokautował Carlosa Nascimento i zasygnalizował, że wciąż warto na niego stawiać.

 

Mistrzów świata kategorii cruiser znamy: pasy WBC (Grigorij Drozd) i WBA (Denis Lebiediew) należą do Rosjan, a WBO do Krzysztofa Głowackiego. 2 października w Buenos Aires przewidziany jest pojedynek czempiona IBF, Yoana Pablo Hernandeza z Argentyńczykiem Emilio Ramirezem, ale nie ma pewności, czy do niego dojdzie. Ponoć obie strony nie mogą się dogadać. Ale pytanie: czy Masternaka stać na skuteczną walkę o jeden z tych pasów ? – można postawić.

 

Moim zdaniem jeszcze za wcześnie na takie wyzwania. Kolejka do mistrzowskich pasów jest dłuższa niż kiedyś, a sportowy poziom tych, którzy czekają bardzo wysoki. „Master” musi jeszcze przekonać decydentów, że zasługuje, by go do tej kolejki dopisać. I mieć pewność, że promotorzy zrobią wszystko, by go wspierać. Na razie tej pewności nie ma, i to jest problem.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze