Załuska: W Bundeslidze nie zamierzam być rezerwowym

Piłka nożna
Załuska: W Bundeslidze nie zamierzam być rezerwowym
fot. PAP

Sześć lat w Celticu było na swój sposób trudne przez to, że nie grałem. Nie mogłem poczuć adrenaliny i presji meczowej. Bardzo mi tego brakowało. Pragnę żeby to się teraz w Niemczech zmieniło. Chcę być pierwszym bramkarzem w SV Darmstadt - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl były reprezentant Polski Łukasz Załuska.

Adrian Janiuk: Pański przypadek jest dowodem na to, że marzenia się spełniają. Trafił Pan do klubu występującego w Bundeslidze. Liczył Pan, że kiedykolwiek uda się trafić do ligi niemieckiej?

 

Łukasz Załuska: To prawda, poniekąd mogę powiedzieć, że moje marzenie z dawnych lat się spełniło. Jak zaczynałem grać w piłkę, to rzeczywiście marzyłem o Bundeslidze. Jeszcze jako nastolatek w każdy weekend oglądałem skróty wszystkich spotkań Bundesligi na niemieckim Sat. 1. Od tamtego czasu liga naszych zachodnich sąsiadów bardzo się zmieniła. Chcę szybko się jej nauczyć i poznać jej specyfikę. W lidze niemieckiej nadal występuje dużo Polaków. Nasi zawodnicy cieszą się w Niemczech szacunkiem, a to również jest miły akcent jeśli chodzi o Bundesligę.

 

Fiorentina zaprezentowała Błaszczykowskiego. "Jestem gotowy pomóc"

 

Po sześciu latach spędzonych w Celtiku nie żal było opuszczać Glasgow i Celtic Park?

 

Żal był ogromny, bo człowiek przez te wszystkie lata przywiązał się do miasta, ale przede wszystkim do klubu i kibiców. Mimo, że nie grałem dla The Bhoys tyle, ile bym sobie życzył, ale naprawdę pokochałem ten klub. Cała otoczka związaną z Celtikiem jest niesamowita. Nigdy tego nie zapomnę.

 

Nie było szansy na pozostanie w drużynie mistrza Szkocji?

 

Mój kontrakt wygasł w końcem czerwca. Niby jakieś głosy się pojawiły, że klub zaproponuje mi nową umowę, ale na tym się skończyło. Od 1 lipca przestałem być zawodnikiem Celtiku. Cóż, poradzić takie jest życie piłkarza. Teraz czas na nowe wyzwania w Niemczech.

 

Dlaczego nie został Pan na Wyspach Brytyjskich?

 

Nie ukrywam, że miałem nadzieję na przenosiny do Anglii. Było kilka zapytań z klubów występujących w Championship, ale ostatecznie nie dostałem zaproszenia na testy. Liczyłem, że pozostanę w Wielkiej Brytanii, ale wyszło inaczej. Uwielbiam wyspiarski styl gry, ale teraz chcę odnaleźć się w Niemczech.

 

Bundesliga przy lidze szkockiej to niebo, a ziemia. Natomiast SV Darmstadt 98 to klub, który dopiero, co awansował do niemieckiej ekstraklasy. Jakie są Pana oczekiwania względem nowej ligi i nowego pracodawcy?

 

Faktem jest, że liga szkocka miernie wypada przy Bundeslidze, która jest doskonale znana w Polsce. Dlatego, nie trzeba nikogo przekonywać jak mocna jest ta liga. Jeśli chodzi o klub to cel jest jasno sprecyzowany. Wszyscy w Darmstadt liczą, że uda nam się pozostać w elicie. Zrobimy wszystko, aby zrealizować ten cel, jednak mamy świadomość, że nie będzie to łatwe zadanie. W ostatnich sezonach beniaminki spadały z ligi. SV Paderborn ubiegłe rozgrywki rozpoczął nadspodziewanie dobrze, ale ostatecznie pożegnał się z Bundesligą. Jednak my chcemy być wyjątkiem od reguły.

 

Nie odbył Pan okresu przygotowawczego przed tym sezonem. Jest to duży problem po dołączeniu do nowej drużyny? Widzi Pan po sobie zaległości treningowe?

 

Wiadomo jak ważny dla zawodnika jest okres przygotowawczy. Od momentu rozstania z Celtikiem ćwiczyłem na własną rękę. Zaległości są, ale robiłem wszystko, żeby pozostać w formie. Korzystałem z usług trenera personalnego, z którym ćwiczyłem na siłowni. Przez jakiś czas trenowałem z Maćkiem Kudryckim, który jest trenerem bramkarzy drugiej drużyny Jagiellonii Białystok. Swoją pomoc zaproponował również Grzesiek Szamotulski, z którym przez kilka dni trenowałem w Warszawie. Szamo mimo blisko czterdziestki na karku wciąż jest w świetnej formie. Grzesiek podczas tych paru dni dał mi naprawdę solidny wycisk.

 

Będzie Pan brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu na najbliższe mecze? Rywale są z najwyższej półki. Najpierw wyjazd do Leverkusen na mecz z Bayerem, a potem spotkanie u siebie z Bayernem Monachium.

 

Trenuję z zespołem niewiele ponad tydzień. Nadrabiam zaległości treningowe, ale szczerze mówiąc wątpię, abym był brany pod uwagę. Chyba jest jeszcze na to za wcześnie. Nie spodziewam się, że trener Dirk Schuster da mi szansę tak szybko.

 

Roczny kontrakt to optymalny czas, aby zaistnieć w Bundeslidze?

 

Sądzę, że roczna umowa to wystarczający czas, żeby wyrobić sobie markę w Niemczech. Sezon dopiero się zaczął, więc mam czas, aby powalczyć o miejsce w składzie. Zrobię wszystko żeby być pierwszym bramkarzem Darmstadt. Chcę co tydzień wychodzić na boisko. Sześć lat w Celtiku było na swój sposób trudne przez to, że nie mogłem poczuć adrenaliny i presji meczowej. Bardzo mi tego brakowało. Pragnę żeby to się zmieniło.

 

Zaliczył Pan nieoficjalny debiut w nowej drużynie. Jest Pan zadowolony z występu?

 

Graliśmy sparing z zespołem z niższej ligi. Wygraliśmy 6:2, a ja rozegrałem całą drugą połowę. Ogólnie nie miałem za wiele pracy. Puściłem jedną bramkę, ale przy strzale nie miałem zbyt wielkich szans na skuteczną interwencję. Uderzenie pod poprzeczkę z kilku metrów trudno było zatrzymać. W końcówce meczu rywale mieli jeszcze rzut karny, ale go zmarnowali. Zawodnik drużyny przeciwnej uderzył obok bramki.

 

Po transferze do Niemiec pseudonim "Helmut" wręcz idealnie do Pana pasuje. Koledzy z nowej drużyny tak Pana nazywają?

 

Już dawno nikt tak się do mnie nie zwracał. To ksywa z bardzo zamierzchłych czasów (śmiech). Kiedy byłem w Legii Warszawa Tomek Jarzębowski tak na mnie wołał. Chłopaki w drużynie wiedzieli, że sympatyzuję z reprezentacją Niemiec i stąd taka ksywka. Zawsze byłem typem człowieka, który lubił iść pod prąd. Najlepszym przykładem jest fakt, że kibicowałem niemieckiej kadrze. Fajnie, że teraz będę mógł poznać ich ligę od środka.

Adrian Janiuk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze