Mielewski: Świat szuka sposobu na Polskę

Siatkówka

Cztery mecze i cztery zwycięstwa. Polscy mistrzowie świata nie zawodzą. W Pucharze Świata ograliśmy już Tunezję, Rosję, Argentynę oraz Iran. Oprócz pierwszego meczu z zespołem z Afryki, w trzech kolejnych nie było łatwo.

Co więcej, można odnieść wrażenie, że to głównie „serce mistrzów” przeważało szalę zwycięstwa. Przecież w meczu z Rosją, po przegraniu pierwszego seta, w drugiej partii, to rywale byli bliżej wygranej. Z Argentyną przy stanie 1-1 w setach Argentyńczycy prowadzili 11 do 6. Iran prowadził z nami już 2:0 i mógł myśleć, że mistrzowie świata leżą na łopatkach. Za każdym razem to jednak biało-czerwoni cieszyli się po ostatniej piłce meczu. Polacy nie rezygnowali i walczyli do końca. Bez względu na dalsze losy naszej ekipy w Pucharu Świata, możemy być pewni, że ten zespół nie odpuści. Że ten zespół tworzą ludzie z wielkim charakterem.

 

Taniec Kubiaka i sprzeczka pod siatką. "Wystarczy zapałka i jara się wszystko"

Zadanie mają bardzo trudne. Już pierwsza część turnieju pokazała, że wszystkie zespoły w sposób szczególny mobilizują się na mecz z Polską. Co więcej, oprócz mobilizacji próbują dołożyć element zaskoczenia. Najzwyczajniej szukają sposobu. Rozpoczął Władimir Alekno - trener Rosjan. Choć nic na to nie wskazywało, wystawił  w wyjściowym składzie środkowego na ataku, a atakującego na przyjęciu. Już od pierwszej piłki zastosował manewr, który odwrócił losy finału Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku. Kolejne mecze pokazują, że właśnie taki pomysł na zespół ma Alekno. Obecną Rosję widzi z Muserskim na ataku, ale ową wizje ukrywał aż do meczu z Polską. To nas miało zaskoczyć. Teraz każdy następny rywal będzie na to przygotowany.

Podobne „czary” chciał zastosować legendarny Julio Velasco. Trener Argentyny ma problemy z atakującymi. Tuż przed turniejem z powodu kontuzji drużynę opuścił Jose Luis Gonzalez. Różnych zawodników ustawiał na tej pozycji Velasco. W meczu z Polska tę rolę miał pełnić jeden z najlepszych przyjmujących Świata – Facundo Conte. To też miało zaskoczyć Polaków. Zamiast tego kompletnie zdestabilizowało grę samych Argentyńczyków. Po pierwszym secie Conte wrócił na swoją nominalną pozycję, a Argentyna była wtedy dużo groźniejsza.

Iran personalnie zaskoczyć nas nie mógł. Mogło się wydawać, że w tym turnieju nie powinien nam zagrozić. Irańczycy przegrali wcześniej z Argentyną, atmosfera w drużynie nie jest najlepsza, ale kiedy po drugiej stronie siatki pojawili się mistrzowie świata... Iran odżył. „Bij mistrza” – stara zasada uskrzydla wszystkich. To widać w Japonii. Nasi chłopcy na razie wytrzymują ten ciężar i nawet w dramatycznych sytuacjach wychodzą obronną ręką.

Przed naszą reprezentacją jeszcze mnóstwo trudnych chwil. Jeszcze wiele walki. Trzeba się przygotować, że nawet teoretycznie słabsze zespoły akurat w meczu z naszą drużyną grać będą swoją najlepszą siatkówkę. Na 10 spotkań Polski z Australią, Japonią czy Kanadą nasz zespół wygrałby 9. Historia gier z tymi ekipami pokazuje, że w mistrzowskich imprezach czy Lidze Światowej zazwyczaj górą byli biało-czerwoni. Igrzyska Olimpijskie i feralny mecz z Australią nauczył nas jednak pokory. Puchar Świata nie wybacza przegranych. Trzy punkty wywalczone z Rosją są tyle samo warte, jak te zdobyte z Tunezją. Oby wystarczyło sił, oby fizycznie nasz zespół wytrzymał. Mentalnie jesteśmy naprawdę mocni. Zdumiewająco mocni.

Jerzy Mielewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze