Pindera: Czy jest się z czego cieszyć?

Sporty walki

32 Turniej Feliksa Stamma przyniósł wprawdzie naszej reprezentacji cztery zwycięstwa, ale nie nazywałbym tego wielkim sukcesem.

W kontekście wielkich prób jakie czekają polski boks w najbliższych miesiącach niewątpliwie najcenniejsze jest pierwsze miejsce Sandry Drabik w wadze 51 kg.

Floyd Mayweather Jr - Andre Berto. Skrót walki

I nie tylko dlatego, że turniej pań rozgrywany w Warszawie nazwano „Małymi mistrzostwami świata”. Drabik potwierdziła, że drugie miejsce w I Igrzyskach Europejskich w Baku, gdzie zdobyła srebrny medal przegrywając po równej walce w finale z Nicolą Adams, mistrzynią olimpijską z Londynu, nie był przypadkowy.

Tym razem Polka w pokonanym polu zostawiła Holenderkę Alicię Holzken, reprezentującą Azerbejdżan Ukrainkę Annę Alimandarową i na koniec Irlandkę Ceire Smith, która wcześniej wyeliminowała mistrzynię świata i brązową medalistkę z Londynu, Amerykankę Marlen Esparzę.

A przecież Drabik walczyła z bolesną kontuzją nosa, której doznała podczas sparingów w Cetniewie. Do mistrzostw świata w Kazachstanie, które rozegrane zostaną w styczniu przyszłego roku zostało jeszcze kilka miesięcy, ale już teraz widać, że była mistrzyni kick boxingu jest jedną z naszych nielicznych szans na olimpijski awans.

W Rio de Janeiro panie walczyć będą, tak jak w Londynie, tylko w trzech kategoriach (51, 60 i 75 kg). W takich wagach rywalizowały też w Warszawie i tylko Drabik stała na podium, do tego na jego najwyższym stopniu.

W wadze lekkiej Polek zabrakło, a w średniej (75 kg), obie (Lidia Fidura i Elżbieta Wójcik) szybko pożegnały się z turniejem. Za wcześnie jeszcze mówić, która z nich weźmie udział w MŚ, na dziś, zdaniem trenera kadry Pawła Pasiaka, obie nie spełniają wymogów, które stawia przed reprezentantkami. Ale do mistrzostw zostało jeszcze trochę czasu, więc będzie okazja nadrobić zaległości.

Sytuacja w boksie panów wcale nie jest dużo lepsza. Dziesięciu Polaków i trzy zwycięstwa naszych pięściarzy w turnieju Stamma nieco zaciemniają obraz.

Naszą wizytówką wciąż są dwaj srebrni medaliści ME w Samokowie, Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg). Ten pierwszy przegrał w półfinałowym pojedynku, po równej walce, z Irlandczykiem Michaelem O „Reillym, zwycięzcą Igrzysk Europejskich w Baku. O’Reilly, to zdolny, ciekawie walczący bokser, ale Jabłoński w wysokiej formie powinien sobie z nim poradzić. Na razie jednak kapitan Hussari dopiero zaczyna przygotowania do MŚ w Katarze. Po ME to dla niego najważniejsza impreza, w Dausze można przecież wywalczyć kwalifikacje olimpijską. To samo dotyczy Jakubowskiego, który w Warszawie był w charakterze widza, gdyż ze startu wyeliminowała go kontuzja łokcia, która odnowiła mu się w Samokowie.

W jego wadze triumfował młody Nowozelandczyk David Nyika, który w finale pokonał Michała Olasia.

Finał przegrał też Dawid Jagodziński (49 kg), pokonany przez Szkota Aqeela Ahmeda. On, podobnie jak Tomasz Karyś (52 kg), Olaś i Roger Hryniuk (plus 91 kg) znalazł się w finale bez walki. To tylko potwierdzenie słabości tego  turnieju i więcej niż skromnej obsady. Jagodziński leci na MŚ do Kataru, ale z taką formą jak w Warszawie nie ma tam czego szukać.

Z polsko-polskich finałów, a takie właśnie oglądaliśmy w wagach lekkiej (Michelus – Polski), półciężkiej (Tryc – Szwedowicz) i superciężkiej (Wierzbicki – Hryniuk) najciekawiej zapowiadał się ten pierwszy. Ale jako że z dużej chmury czasami mamy mały deszcz, tak było i tym razem. Michelus wie jak walczyć z Polskim i wygrał dość łatwo. Ten z kolei pokonując w półfinale wicemistrza Europy wyższej kategorii (64 kg) Anglika Pata McCormacka pokazał, że brązowego medal w Baku na I Igrzyskach Europejskich nie dostał w prezencie.

Tryc, który podobnie jak Michelus ma szanse na dziką kartę z AIBA i tym samym start w październikowych  MŚ,  zrewanżował się Szwedowiczowi za porażkę w mistrzostwach Polski, ale nie zachwycił. Szwedowicz ma więcej talentu, ale znacznie mniej kondycji, a bez niej trudno myśleć o zwycięstwach. To samo dotyczy Wierzbickiego, który Hryniuka pokonał (2:1), ale z dobrym rywalem na arenie międzynarodowej, były wicemistrz świata młodzieżowców, nie wygra.

Przepraszam więc, że się nie zachwycam sukcesem naszych pięściarzy, ale to tylko z troski o polski boks.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze