Liga Mistrzów: Wyrzut sumienia polskich klubów zaczyna rozgrywki

Piłka nożna
Liga Mistrzów: Wyrzut sumienia polskich klubów zaczyna rozgrywki
fot. PAP/EPA
Jak daleko zajdą piłkarze FK Astana?

Najciekawsze starcie pierwszego dnia Ligi Mistrzów? Wcale nie Manchester City kontra Juventus Turyn - tych panów wszyscy dobrze znają i oglądali setki razy. Grę w Lidze Mistrzów zaczyna w tym sezonie Astana, czyli klub, którym jeszcze niedawno gardziliby polscy kibice.

Kiedy Michał Probierz i jego Jagiellonia przegrali w europejskich pucharach z Irtyszem Pawłodar, mówiono o kompromitacji, a trener niemal natychmiast stracił pracę. Kazachskiego futbolu nikt nie cenił i nie ceni przesadnie nawet teraz, kiedy mistrz kraju zaczyna walkę w Lidze Mistrzów. To przecież europejska trzecia liga, a my w Polsce jesteśmy coraz bliżej szczytu.

 

Iker Casillas blisko rekordu


Owszem, FK Astana miała trochę szczęścia w losowaniu. Kiedy Lech Poznań grał z FC Basel, mistrzowie Kazachstanu mierzyli się z fińskim HJK Heslinki. Ale w czwartej rundzie już nie było słabeuszy. Astana wygrała z APOELem Nikozja. A, żeby było jeszcze bardziej kompromitująco dla polskich piłkarzy - wcale nie zrobili tego jedynie zaciężni gwiazdorzy. W wyjściowym składzie na pierwszy mecz z mistrzem Cypru było sześciu Kazachów, a na zmiany weszło jeszcze dwóch.

 

Podstawowym zawodnikiem jest m.in. Dmitri Shomko, który w 2011 roku był piłkarzem Irtysza - pogromcy Jagiellonii. Bauyrzhan Dzholchiev, czy Tanat Nusserbayev nigdy nie grali poza granicami kraju. W tym samym czasie izraelskie Maccabi Tel Aviv udowodniło, że Basel było jak najbardziej do ogrania.


Teraz Kazachowie stanowią największą ciekawostkę fazy grupowej Ligi Mistrzów. Czekają ich długie podróże (ale przeciwników też) do Lizbony i Madrytu. Wyjątek będzie stanowić "króciutka" podróż do Stambułu. Ze swoim stadionem na pewno do Ligi Mistrzów pasują. Astana Arena to nowiutki stadion na 30 000 widzów, wybudowany w 2009 roku za 185 milionów dolarów.


Na początek piłkarze Stanimira Stoiłowa odbyli najdłuższą podróż w historii Ligi Mistrzów - około 11 godzin lotu do stolicy Portugalii. Wiadomo, że faworytem tego meczu jest Benfica. Za Portugalczykami przemawia większe doświadczenie, lepsi piłkarze, własny stadion.


Nowy trener Rui Vitoria zapowiada, że jego rozpędzona drużyna (wygrała m.in. 6:0 z Belenenses) chce dobrze zacząć te rozgrywki. Przy okazji komplementuje rywali. - Astana to drużyna, która prezentuje się bardzo dobrze w lidze. Są w środku sezonu, więc na pewno nie narzekają na formę fizyczną. Są bardzo szybcy w ofensywie, przeprowadzają akcje oboma skrzydłami, grają dwoma napastnikami. Jeśli zostawi się im trochę wolnego miejsca, mogą narobić kłopotów - mówi przed meczem.

 

Oby sprawiali jak najwięcej kłopotów, dzięki temu będzie ciekawiej.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze