Pindera o Pucharze Świata: Czas na finisz

Siatkówka
Pindera o Pucharze Świata: Czas na finisz
fot. FIVB
Stephane Antiga w towarzystwie innych trenerów

Turniej siatkarzy o Puchar Świata i dwie kwalifikacje olimpijskie wychodzi na ostatnią prostą. Polacy są tuż za plecami Amerykanów, a gonią ich Rosjanie i Włosi.

Wszystko rozstrzygnie się w doskonale znanej polskim sympatykom siatkówki Yoyogi National Stadium w Tokio. W hali zbudowanej na igrzyska olimpijskie w 1964, tak wtedy udanych dla naszych sportowców. Siatkarze i siatkarki też mają co wspominać: w 2006 roku Raul Lozano przywiózł z Japonii wraz z męską reprezentacją srebrne medale mistrzostw świata i zapoczątkował marsz po wielkie sukcesu. Dwa lata później Marco Bonitta poprowadził tam naszą żeńską drużynę narodową po kwalifikację na igrzyska w Pekinie (2008). To była dla Polek ostatnia szansą, by ją zdobyć, ostatni turniej kwalifikacyjny.

 

Ignaczak: Szanse z Amerykanami to 50 na 50

 

I wreszcie sukces innego Włocha, Andrei Anastasiego, który w 2011 roku w Yoyogi National Stadium wywalczył z męskim zespołem prawo startu na igrzyskach w Londynie. Teraz przyszedł czas na innego obcokrajowca, Francuza Stephana Antigę, który chce przebić wszystkim i sięgnąć po Puchar Świata, a przy okazji po olimpijską kwalifikację.

 

Antiga i tak już przebił wszystkim w ubiegłym roku zdobywając z polską drużyną mistrzostwo świata, pierwsze po czterdziestu latach przerwy. Teraz idzie za ciosem, Polacy wygrali w Japonii wszystkie osiem spotkań, w tym z Rosją i Iranem. Tylko USA może się pochwalić podobnym osiągnięciem. Nasi siatkarze przed decydującą fazą turnieju tracą punkt do Amerykanów (to cena za wygraną 3:2 z Iranem), a nad Rosją i Włochami mają przewagę dwóch punktów. Niczego ona jeszcze nie gwarantują, losy Pucharu Świata i olimpijskich paszportów rozstrzygną się tak, jak wszyscy przypuszczali dopiero teraz, na finiszu.

 

I nie ma sensu patrzeć na indywidualne statystyki. Amerykanie są w nich najlepsi, dobrze prezentują się Włosi i Rosjanie, nieźle Polacy, a szczególnie Bartosz Kurek i Rafał Buszek, ale to nie one będą najważniejsze. Zadecyduje charakter, serce do walki i mocna psychika w trudnych chwilach, a takich zapewne nie zabraknie.

 

W meczu z Polakami, na papierze, Amerykanie będą faworytem. Wygrali z nami jako jedyni podczas ubiegłorocznych MŚ, a w tegorocznej Lidze Światowej, z pięciu spotkań wygrali cztery. Mają mocny skład bez słabych punktów, widać, że są w formie, ale to jeszcze nie daje zwycięstw. Przed rokiem przegrali najważniejszy dla nich mecz z Argentyną i odpadli z walki o medale choć mało kto stawiał na takie rozstrzygnięcie. W tym nie wygrali Ligi Światowej, choć wydawało się, że są głównymi faworytami. Coś mi się zdaje, że pierwszą porażkę w Japonii poniosą właśnie w meczu z Polakami, którym wyjątkowo zależy na rewanżu: Kurek i spółka zrobią wszystko, by im coś udowodnić, a mają argumenty, by to zrobić.

 

A przecież Amerykanów czeka jeszcze twardy bój z Rosją, która jeśli dziś w nocy pokona Włochów stanie przed szansą zdobycia Pucharu Świata. O wszystkim może więc (ale nie musi) decydować ostatni dzień rywalizacji w Tokio: Polacy zmierzą się wtedy z Włochami, Japonia z Rosja i USA z Argentyną. Nie można wykluczyć, że karty będą już rozdawać nasi siatkarze, ale najpierw trzeba wygrać wojnę nerwów z USA, a później pokonać jeszcze Japonię, która przy własnej publiczności będzie dokonywać na parkiecie cudów i łatwo nie odda zwycięstwa nikomu.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze