Korona nieskuteczna, Śląsk słaby. Trzy punkty jadą do Kielc
Pięć meczów bez zwycięstwa, cztery bez strzelonej bramki. Te fatalne serie Korona przerwała w piątek we Wrocławiu. Choć ze skutecznością kielczanie nadal są na bakier. Gdyby było inaczej, już do przerwy powinni prowadzić ze Śląskiem różnicą trzech-czterech goli. A skończyło się skromnym 0:1 i to po bramce zdobytej z mocno naciąganego rzutu karnego.
O losach meczu we Wrocławiu rozstrzygnęła sytuacja z 35. minuty. Flavio Paixao mocno naciskany (faulowany?) przez Dejmka zupełnie przypadkowo odbił piłkę ręką. Sędzia Paweł Gil podyktował rzut karny, o co gospodarze mieli ogromne pretensje. Jedenastkę wykorzystał Airam Cabrera strzelając swoją pierwszą bramkę w polskiej ekstraklasie.
Trochę szkoda, że jedyny gol padł po tak kontrowersyjnej decyzji arbitra, tym bardziej, że Korona w ostatnim kwadransie pierwszej połowy mogła strzelić, lekko licząc, cztery bramki i wtedy dyskusje o pracy sędziego nie miałyby najmniejszego sensu. Kielczanie marnowali jednak idealne okazje. Z kilku metrów gola nie potrafił zdobyć ani Sierpina (obronił Pawełek), ani Aankour (piłkę z linii bramkowej wybił Dudu).
Warto przy okazji nadmienić, że gościom stwarzanie dogosnych sytuacji przychodziło o tyle łatwiej, że w momentami wręcz groteskowo interweniowali stoperzy Śląska: Adam Kokoszka i Mariusz Pawelec. Już po przerwie z ich błędów nie potrafił skorzystać również Pawłowski i w efekcie goście do końca drżeli o trzy punkty. Choć może bardziej drżeli z zimna? Bo Śląska w piątek nie trzeba było się bać...
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Airam Cabrera (35. karny).
Śląsk: Pawełek - Celeban, Pawelec, Kokoszka (60. Gecov), Dudu - Hołota, Danielewicz (60. Bartkowiak) - Zieliński, Kiełb (73. Grajciar), Flavio - Biliński.
Korona: Małkowski – Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Pawłowski (66. Zając), Aankour (69. Fertovs), Grzelak, Jovanovic, Sierpina - Cabrera (81. Sobolewski).
Żółte kartki: Danielewicz, Dudu, Pawelec.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 5580.
Komentarze