MotoGP: Marquez dominuje w Australii, Rossi daleko

Moto
MotoGP: Marquez dominuje w Australii, Rossi daleko
fot. PAP

Ustępujący mistrz MotoGP Marc Marquez wystartuje z pole position do niedzielnego wyścigu o Grand Prix Australii. Hiszpan zdominował nie tylko sesję kwalifikacyjną, ale także oba sobotnie treningi wolne na torze Phillip Island. Broniący prowadzenia w klasyfikacji generalnej Valentino Rossi ruszy z dopiero siódmej pozycji. Start zmagań MotoGP w niedzielę o siódmej rano. Bezpośrednia relacja z Australii już od 1:40 w nocy na antenie Polsatu Sport News i portalu Polsatsport.pl.

Marquez narzucał tempo podczas obu sesji treningowych, a następnie w cuglach wygrał kwalifikacje, sięgając po swoje ósme pole position w tym sezonie. Zapału Hiszpana nie ostudził nawet uślizg przedniego koła na drugim mierzonym kółku, który jednak udało się 22-latkowi opanować. „Jestem gotowy do walki o zwycięstwo” - powiedział pewny siebie zawodnik Repsol Hondy.

 

Dominacja Marqueza była w sobotę wyraźna. W trzecim treningu drugi Cal Crutchlow stracił do niego cztery dziesiąte sekundy, w czwartej sesji lider wyprzedził Lorenzo o sześć dziesiątych, a po pole position sięgnął z przewagą trzech. Spełniając najgorszy dla Rossiego scenariusz, aktualny mistrz świata zszedł także z wyścigowym tempem w przedział 1:29.

 

Póki co wygląda na to, że walczący o tytuł Jorge Lorenzo będzie musiał zadowolić się jutro na mecie drugą pozycją, choć i ona nie jest przesądzona. W kwalifikacjach Hiszpana wyprzedził Włoch Andrea Iannone, który uzyskał identyczny czas jadąc tuż za jego plecami. Porównanie ich drugich najlepszych wyników wypadło jednak na korzyść zawodnika Ducati i to on ruszy w niedzielę z drugiego pola. Lorenzo był po wszystkim poirytowany i łatwo go zrozumieć. Jego mocną stroną są starty, dużo lepsze niż te w wykonaniu Marqueza. To też dla niego największa szansa na próbę ucieczki. Teraz, kiedy pomiędzy nimi znalazł się dobrze startujący na mocnym Ducati Iannone, w pierwszym zakręcie wszystko może się zdarzyć – także na niekorzyść wicelidera tabeli.

 

Czy Lorenzo będzie w stanie dotrzymać Marquezowi kroku i za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo, które pomogłoby mu zredukować w tabeli stratę do Rossiego? Zawodnik Hondy zdaje sobie sprawę z sytuacji rywala i nie zamierza robić niczego ryzykownego. „Nie martw się, nie dojdzie do powtórki ostatniego zakrętu z Jerez sprzed dwóch lat” - żartował na konferencji prasowej, nawiązując do zderzenia, po którym wypchnął Jorge poza tor i odebrał mu drugie miejsce. Lorenzo twierdzi, że sięgnięcie w tym roku po tytuł jest niemal niemożliwe, dlatego nie czuje presji. Z pewnością zdaje też jednak sobie sprawę, że będzie musiał zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

 

Pocieszeniem jest dla niego fakt, że w tarapatach wydaje się być Valentino Rossi. „Doktor” już od wczoraj utrzymuje równe tempo. Sęk w tym, że jest ono o dobre pół sekundy na okrążeniu wolniejsze od tego, prezentowanego przez Marqueza i o kilka dziesiątych gorsze od tempa Lorenzo. Włoch zmaga się z uślizgami tylnego koła i zdaje sobie sprawę, że walka o zwycięstwo wydaje się póki co poza zasięgiem. W niedzielę tradycyjnie może jednak znów poprawić ustawienia podczas rozgrzewki, a następnie podkręcić tempo podczas samego wyścigu. Musi to zrobić. Jeśli Lorenzo wygra, a Włoch dojedzie do mety poza podium, jego przewaga w tabeli może stopnieć do zaledwie kilku punktów. Stawką w Australii jest nie tylko puchar za podium, ale mistrzowski tytuł.

 

Rossi najpierw będzie musiał uporać się z drugą linią, z której ruszą Dani Pedrosa, Cal Crutchlow i Maverick Vinales. Cała trójka będzie chciała pogonić za znów imponująco szybkim Iannone i faktycznie cała trójka ma niezłe tempo. Najlepiej wygląda Pedrosa, ale tylko wówczas, kiedy jest ciepło i przyczepnie. Podczas trzeciej sesji treningowej, która odbyła się przy niskiej temperaturze i silnym wietrze, filigranowy Hiszpan był dopiero osiemnasty. Jego gabaryty, które z pewnością pomogły oszczędzać opony w drodze po zwycięstwo w deszczowej Japonii tydzień temu, tym razem mocno utrudniają mu życie. „Nie jestem w stanie odpowiednio dociążyć tylnej opony, która jest bardzo twarda” - podkreślał Pedrosa.

 

W klasie Moto2 z pole position ruszy walczący o wicemistrzostwo debiutant, Alex Rins. Nowy mistrz świata, Francuz Johann Zarco, był w kwalifikacji dopiero siódmy. Na torze zabrakło ustępującego mistrza Tito Rabata, który musi wrócić do Barcelony na badania, a może i operację uszkodzonej niedawno ręki. Możliwe, że jego sezon dobiegł już końca.

 

Pole position w klasie Moto3 wywalczył jadący po tytuł Brytyjczyk Danny Kent. Jeszcze przed startem sesji kwalifikacyjnej organizatorzy powiedzieli mu jednak, że na pewno nie ruszy do wyścigu z pierwszego pola. Kent został przesunięty o sześć pozycji jako kara za zbyt wolną jazdę podczas trzeciego treningu. Mimo zdobycia pole position, ruszy z siódmego miejsca. Zadanie mocno ułatwił mu jednak główny rywal, Enea Bastianini, który będzie startował z dopiero 29 pozycji. Jeśli Kent straci do niego jutro mniej niż sześć punktów, już w Australii zostanie mistrzem świata. W niedzielę warto więc wstać wcześnie, aby zobaczyć kolejną mistrzowską koronację.

 

Relacja z wyścigów i rozgrzewek rozpocznie się o godzinie 1:40 w Polsacie Sport News i na portalu polsatsport.pl. Wyścig MotoGP wystartuje o siódmej rano.

Michał Fiałkowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze