Trener Zagłębia Sosnowiec: Moi piłkarze mają charakter

Piłka nożna
Trener Zagłębia Sosnowiec: Moi piłkarze mają charakter
fot. PAP
Artur Derbin

Charakter albo się ma, albo się go nie ma. Moi piłkarze charakter mają. Częściej się zdarzało ostatnio, że traciliśmy gole, to prawda. Bywało też jednak tak, że że jak nam nie szło, to krzyczeli kibice "dajcie sobie strzelić gola" - mówi Polsatsport.pl Artur Derbin.

Łukas Majchrzyk: Zagłębie gra efektownie i skutecznie. Jak się udaje połączyć ogień z wodą?


Artur Derbin: Na pewno sami zawodnicy nam w tym pomagają. Są zaangażowani, zdeterminowani, im się chce. Mają dużo optymizmu, wiary w zwycięstwo. Wspomniałem już o umiejętnościach? Łatwiej się z takimi zawodnikami pracuje, można od nich pewnych rzeczy wymagać i oni to wykonają. Nie zawsze wszystko się udaje, ale nawet Barcelonie nie wszystko wychodzi. Chcemy grać efektownie, po to się gra, żeby zdobywać splendor, a przy okazji nikt nam nie zabrania wygrywać.

 

Kapitalny hat trick Martina Pribuli (Wideo)


Mocno i długo chwali pan zawodników.


Zdajemy sobie sprawę, ile jakości mamy w szatni, ale też wiemy, że jesteśmy beniaminkiem. Do 1 ligi podchodzimy bez kompleksów. Cieszymy się, że jesteśmy na samej górze. Chcemy, żeby dyspozycja trwała jak najdłużej. Nie patrzymy daleko, mamy ciche marzenia. Zostały cztery kolejki tej rundy, potem dwie awansem, potem ćwierćfinał Pucharu Polski z Cracovią. Meczów jeszcze sporo. Pozostaje czekać na nagrodę. Pracę wykonują niesamowitą na treningach i w meczach. Lubią czuć się zmęczeni, kiedy schodzą do szatni.


Pana piłkarze grają sporo jak na pierwszoligowców. Jak sobie radzicie z przygotowaniem fizycznym?


Radzimy sobie na tyle, że jesteśmy w czubie tabeli i w 1/4 finału Pucharu Polski. Najgorzej nam szło, jak wypadliśmy z rytmu meczowego przy okazji Miedzi Legnica. Miedź przełożyła spotkanie i potem mieliśmy problem. Z drugiej strony, potrenowaliśmy solidnie i to się teraz spłaca. Wypadnięcie z rytmu spowodowało, że z Bełchatowem było nam ciężko. Na ogół jednak nasze granie jest miłe dla oka, ale piłkarze też mają się cieszyć z tego, co robią. Mamy jakieś opracowane schematy przy rozegraniu piłki, ale wymagamy też od nich kreatywności. Przez to, że mają takie umiejętności techniczne i są dobrze przygotowani fizycznie, to potrafią to sprzedać.


Siłą Zagłębia jest atak: 24 gole strzelone, ale też 15 straconych. Lubią to kibice, lubi telewizja.


Wychodzi na to, że gramy widowisko, bo chłopcy nie kalkulują. Zdarzają się mecze, że trzeba mieć mądrość, przytrzymać piłkę, nic nie robić na siłę i czekać, aż samo przyjdzie. Nie zawsze się to udaje, stąd też mamy trochę straconych goli. Najważniejsze, że kibice lubią nasz styl. Fajnie, że się promujemy w telewizji. Każdy mecz miał swoją dramaturgię.


Niebezpiecznie jest z wami wyjść na prowadzenie, bo jak udało się Arce i Stomilowi, to obie drużyny skończyły z bagażem czterech bramek.


Charakter albo się ma, albo się go nie ma. Moi piłkarze charakter mają. Częściej się zdarzało ostatnio, że traciliśmy gole, to prawda. Bywało też jednak tak, że że jak nam nie szło, to krzyczeli kibice "dajcie sobie strzelić gola". Najważniejsze, że moi piłkarze kapitalnie reagują. Po straconych bramkach muszą przełknąć pigułę, ale to ich napędza. Tutaj się każdy nakręca, nikt nie ma pretensji do siebie. Nie można się wytykać paluchami, wrzeszczeć na siebie, kiedy na boisku jest problem. Co dobrego to może przynieść?


Mówi pan o cichych marzeniach, ale na tym etapie sezonu już można zacząć mówić, w którą stronę się patrzy.


Wiadomo, że jest inny komfort pracy, kiedy się zajmuje pozycję w tabeli, podkreśloną na zielono. Presja na nas rośnie, ale tabela będzie się liczyła po ostatniej kolejce, a nie po 13. Będziemy robili dalej swoją robotę.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze