Trener kadry biathlonistów: Czas na szlify

Zimowe
Trener kadry biathlonistów: Czas na szlify
fot. PAP

Objętość treningów przed sezonem będzie systematycznie spadać. Całą główną robotę zrobiliśmy latem, teraz zostaje ostatni szlif - mówi Polsatsport.pl trener biathlonistów Adam Kołodziejczyk.

Sebastian Krystek: Kilka dni temu zakończyliście zgrupowanie w Ramsau. Możecie powiedzieć, że wszystkie plany treningowe zostały zrealizowanie w 100 proc.?

 

Adam Kołodziejczyk: Zgrupowanie w Ramsau jest zazwyczaj trochę niepewne, bo pogoda może być różna. W tym roku na szczęście aura nam sprzyjała. Spadł śniegi. O ile na pierwszym treningu mieliśmy dobre warunki, to na pozostałych były one już bardzo dobre. Generalnie jednak śniegu na lodowcu z roku na rok jest coraz mniej. Zawsze były otwarte dwie trasy, a w tym roku tylko jedna. Na szczęście do Ramsau nie przyjeżdża już tak wiele reprezentacji jak kiedyś, więc poradziliśmy sobie i jeśli mowa o treningach na śniegu, to wyrobiliśmy 100 proc. planów. Troszkę mieliśmy strachu czy uda się przeprowadzić treningi na „dole”, czyli na stadionie. Tam też spadł śnieg, ale na szczęście asfalt pozostał zdatny do jazdy na nartorolkach. Mogliśmy potrenować także na strzelnicy.

 

Fińscy narciarze jak wojownicy z "Gwiezdnych Wojen"!

 

Teraz przebywacie w Ruhpolding. Będziecie tam ledwie kilka dni, nadal będzie tak ciężko czy już raczej schodzicie z intensywności?

 

Będzie bardzo intensywnie. W ciągu sześciu dni mamy zaplanowane trzy treningi tempowe. Codziennie będą zajęcia na strzelnicy. Ośrodek w Ramsau jest bardzo fajny, ale ma problem ze strzelnicą. Ma tylko dwanaście stanowisk, tarcze są starego typu, podejście do strzelania oraz odjazd są nietypowe. Jesteśmy już blisko sezonu dlatego postanowiliśmy, że warto oswoić się z pełnowymiarową strzelnicą. Dlatego jesteśmy w Ruhpolding. Do tego dochodzą treningi na nartorolkach na trasach o profilu znanym z Pucharu Świata.

 

Do końca przygotowań będziecie trenować dwa razy dziennie?

 

Nie. Nawet podczas tego łączonego zgrupowania w ciągu 16 dni mieliśmy dwa dni bez treningów. Są też dni z pojedynczymi zajęciami. Objętość treningów będzie systematycznie spadać. Całą główną robotę zrobiliśmy latem, teraz zostaje ostatni szlif.

 

Na tym etapie „ostatnich szlifów” da się jeszcze coś zepsuć?

 

Zepsuć zawsze coś można, ale my te ostatnie tygodnie mamy sprawdzone. Najważniejsze jest zdrowie zawodników. Oby obyło się bez zachorowań, które mogłyby wpłynąć na przygotowania. Nad tym czuwa nasz lekarz. Staramy się mieszkać jak najbliżej strzelnicy, żeby po zakończeniu każdego z treningów szybko dostać się do hotelu na odnowę biologiczną.

 

Poza sierpniowymi problemami Weroniki Nowakowskiej-Ziemniakz plecami nie było słychać o innych kontuzjach czy chorobach…

 

Weronika, mimo tych problemów, i tak prawie cały czas pozostawała w treningu. Jej plan był zaledwie minimalnie zmieniony. Należy się tylko cieszyć, że mimo tak trudnego sezonu przygotowawczego, obyło się bez kontuzji.

 

Praktycznie co zgrupowanie przechodzicie badania wydolnościowe. Kiedy porównujecie różne wskaźniki z tymi sprzed roku, dwóch lat to widać postęp?

 

Z pewnością. Kolejne badania mamy zaplanowane na 3 listopada w Katowicach. Zobaczymy, co pokażą, ale na ten moment mogę powiedzieć, że rezultaty dotychczasowych badań są zadowalające. Parametry czy to wydolności, czy to mocy są bardzo wysokie, a w wielu przypadkach przewyższają to, co było do tej pory. Okres letni sprzyja też analizom prędkości biegu, bo przy nartorolkach odchodzi element smarowania. W tym elemencie też jest postęp. Jesteśmy zadowoleni, tym bardziej, że ten sezon przygotowawczy poświęciliśmy na odbudowanie „bazy”, która nam się skończyła. Do tej pory dziewczyny bazowały na tym co zrobiły 5-6 lat temu.

 

Biathlon to jednak również strzelanie. Jak przygotowywaliście się w tym elemencie?

 

Dwukrotnie testowaliśmy nasze karabiny w warunkach laboratoryjnych. Dobieraliśmy odpowiednią amunicję na cały sezon – taką, która ma najlepsze skupienie i jest najlepsza dla danej lufy. Wszyscy zawodnicy kadry A mają nowe kolby, które są wykonane indywidualnie pod nich. Podjęliśmy też współpracę z trenerem Czerwińskim, który był naszym konsultantem od strzelania. Do tej pory się z nim kontaktujemy, jeśli jest jakiś problem.

 

W Ramsau przebywaliście razem z kadrą B. Teraz się podzieliliście: wy przenieśliście się do Ruhpolding, a jakie plany mają podopieczni trenera Panitkina?

 

To nie jest tak, że się podzieliliśmy. Kadra B ma swój plan przygotowań. Zgrupowanie w Ramsau jest jednak bardzo trudne, bowiem zawodnicy są bardziej podatni na zachorowania. Zaplanowaliśmy więc to zgrupowanie jako wspólne dla obu grup po to, żeby wszyscy mieli dostęp do lekarza, masażysty i fizjoterapeuty, którzy na co dzień przebywają z nami. Kadra B w poniedziałek zakończyła zgrupowanie w Ramsau. W listopadzie czeka ich zgrupowanie w Szwecji.

 

Wy w listopadzie na ostatnie zgrupowanie wybieracie się do Beitostolen. Czy przed pierwszymi zawodami w Ostersund wrócicie na kilka dni do Polski? W zeszłym roku zastosowaliście taki manewr.

 

Tak, tylko, że wtedy rozpoczynaliśmy to zgrupowanie już 3 listopada, a teraz wylecimy cztery dni później. Być może poszczególne zawodniczki wrócą do kraju indywidualnie. Jest taka możliwość, tym bardziej, że mamy wygodne połączenia lotnicze.

 

Kiedy poznamy skład na pierwsze zawody pucharowe w Ostersund?

 

Wielkich niespodzianek nie będzie. Mamy Magdę Gwizdoń, która trenuje z kadrą B. Na obozie w Idre będzie miała kontrolne starty. Liczę, że do nas dołączy i będzie startować w Pucharach Świata. W kadrze A mamy dwie juniorki – Kingę Mitoraj i Kamilę Żuk – które niekoniecznie będą startować w Pucharach Świata. Żuk na chwilę obecną nie ma nawet kwalifikacji. Obie mają swoje ścieżki startowe, ich celem będą mistrzostwa świata juniorów, które odbędą się na przełomie stycznia i lutego w Cheile Gradistei.

 

Co w takim razie z juniorami Mateuszem Janikiem i Rafałem Penarem? Na stałe zawitają w składzie na PucharŚwiata?

 

Podobnie jak Mitoraj i Żuk będą szli swoim tokiem. Będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu na Puchar Świata, ale pamiętajmy jeszcze o zawodnikach zaplecza. Cały czas do sezonu przygotowuje się Krzysztof Pływaczyk i całkiem możliwe, że pojedzie na zgrupowanie kadry B do Idre. Monitorujemy go, przechodzi badania, jest w dobrej formie, co pokazały starty na mistrzostwach Polski.

Sebastian Krystek

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze